Najpierw dostałam linka w wiadomości na messengerze. Nie weszłam w niego, bo osoba, która go wysłała, nie skomentowała nawet, dlaczego warto. Dopytałam, czy to ktoś znajomy. Przeczytałam: Nie, ale to hit.
Takiej zachęty nikt by chyba nie zignorował, więc przeczytałam. Mną "zawartość" linka - rozmowa portalu „F5” z „architektką, scenografką i wolnym duchem”, Katarzyną Grabowską (całość TUTAJ) - nie wstrząsnęła. Ale okazało się, że wypowiedzi Katarzyny grzeją w sieci, i to mocno.
Grabowska trafiła już na Pudelka, materiał o jej wypowiedziach zrobił ASZ Dziennik, przewija się w udostępnieniach, komentarzach i rozmowach. W naszej redakcji nastąpił podział. Jest grupa, która uważa wypowiedzi Katarzyny za szczyt pretensjonalności i odklejenia od rzeczywistości, i druga, która docenia jej odmienność i nieprzystawalność do polskich realiów.
Pewnie gdyby żywcem przenieść Grabowską w artystyczne kręgi kalifornijskiej „cyganerii” - oczyszczającej się na specjalnych turnusach w górach, pijącej shoty wzmacniające i będącej na diecie „raw”, Polka wtopiłaby się w nie idealnie...
Katarzyna stała się bohaterką cyklu „F5” zatytułowanego „Jak wygląda Twój dzień?”. Jak można przeczytać we wstępie do pierwszego materiału: "Pytamy ludzi z naszego otoczenia o to, jak wygląda ich dzień. W dobie Instagrama wydaje się, że wszyscy dookoła mają super ciekawe zajawki, fantastyczną pracę i życie jak z bajki. Postanowiliśmy to sprawdzić. Zadając znajomym najprostsze pytania, dowiadujemy się, jak wygląda ich zwykły dzień. Czy tak bardzo się od siebie różnimy?".
Wcześniej wypowiedzieli się m.in. zaprzyjaźnieni z redakcją fotografowie, założycielka klubokawiarni, artystka, modelka, influencer. I - podobnie jak Grabowska - mówili rzeczy, które niektórych mogły zbić z pantałyku. Że zacytuję:
Od razu po przebudzeniu: Idę zaparzyć kawę i spalić 2 papierosy. Próbowałam pić wodę rano, bo to podobno dobrze robi, ale mnie boli od tego brzuch.
Wkurza mnie: Kiedy płacę jak za gram, a dostaję 0,7.
Wyłącznie dla siebie: Palę papierosy.
Trochę zapominam: O jedzeniu, wystarczą mi kawa i papierosy.
Moja ulubiona restauracja to: McDonald’s, serio. Wole Big Maca z okienka i przejażdżkę autem z przyjaciółką, niż fancy knajpki i sałatki z jadalnymi kwiatkami.
Mój rytuał w ciągu dnia: Pobliskie BP. Tam zaprzyjaźniona załoga podaje mi mój stały zestaw startowy: kawa, redbull, fajki i kanapka.
Osoby czułe na temat realiów, w jakich żyje polskie społeczeństwo kiszące się w komunikacji miejskiej, powinny się wzdrygnąć, czytając:
Ostatnio zajarałem się tematem #zerowaste, więc gdzie tylko mogę, poruszam się komunikacją miejską lub rowerem.
Opisy tych dni nie wzbudziły jednak takiego poruszenia jak dzień Katarzyny. Ewidentnie - ta dziewczyna żyje w swoim kolorowym świecie, trudno się z tym nie zgodzić. Ale dlaczego wzbudza tym takie oburzenie?
Jak trafnie "wytyka" ASZ Dziennik Kasia jest jak papierek lakmusowy dla osób, które - deklaratywnie - wyznają zasadę „że wszyscy ludzie mają prawo do własnego pomysłu na życie, jeśli tylko nikomu nie robią krzywdy?”. Jeśli mają prawo, to dlaczego tak się oburzamy?
W opisie dnia Kasi największą "sensację" wzbudziły:
Grabowska pracuje z domu. Jak mówi, przy pracy dzieli przestrzeń stołu ze swoim ołtarzem, „na którym znajdują się wszystkie secret objects [powinno być „sacred” - ang. święte, zamiast „secret”, and. sekretne, przyp. red.]: palo santo, szałwia, aqua de florida, karty bogini, książka ‘Moc kryształów’, olejek ze złota, medicine fan i kryształy czakry”.
Co poniedziałek Grabowska jeździ „z koszykiem z Bali pod Halę Mirowską”, gdzie kupuje warzywa i owoce, „zawsze te brzydkie, których nikt nie chce, przyczyniając się do popularyzacji ruchu Reduce Food Waste”. Kiedy kobieta czuje się samotnie, „kupuje samotne banany. Oderwane od kiści trafiłyby na śmietnik, a tak mają swój moment w mojej porannej owsiance”.
Owszem, może to brzmieć śmiesznie i pretensjonalnie, ale do takich wyborów zakupowych przekonują także Banki Żywności:
Zapytana o codzienne rytuały dziewczyna mówi o „medicine fan, zrobionym z sowiego skrzydła przez szamana z Kalifornii". Wymienia też m.in. "Ecstatic dance. Movement medicine. Improwizację kontaktową. Oddychanie holotropowe. Ceremonie kakao." Itepe, itede...
No i co?
No i śmieją się w komentarzach, oj śmieją. Że:
boją się googlać, co to jest ceremonia kakao
tekst o kupowaniu samotnych bananów ‘zaorał’.
Z drugiej jednak strony pojawiają się opinie, w których Grabowska jest brana w obronę:
Jest szczęśliwa w swoim świecie. Co w tym złego?
Nie wiem co ona ćpie, ale przynajmniej jest w tym szczęśliwa. Czy nam to oceniać?
Rzecz jasna mogłaby odpowiedzieć po Waszemu, ale wtedy to byłby Wasz dzień.
Wolałabym wpaść rano na nią z palosanto w dłoni, niż na wściekłego kierowcę autobusu z siarczystym bluzgiem na ustach.
Być może najtrafjniej sedno całego zamieszania ujął inny bohater cyklu "Jak wygląda Twoj dzień": Jest kilka takich momentów w ciągu dnia, w których czuję się wolny, i wiem, że żyję po swojemu. Jakiekolwiek by to życie nie było, biorę za nie odpowiedzialność.
A może dzień Katarzyny Grabowskiej to po prostu same takie momenty?
Jesteśmy ciekawi waszych opinii. Piszcie do nas: kobieta@agora.pl. Opublikowane listy nagradzamy książkami.