Właściciele mieszkań nie chcą lokatorów z dziećmi i zwierzętami. "Proszę nie czuć się dotkniętą"

Nina Harbuz
Gdy miesiąc temu Patrycja, mama 9-miesięcznego chłopca, napisała do właścicielki mieszkania, czy wynajem z maluchem nie jest kłopotem, dostała odpowiedź: "Mam obawy, bo jest bardzo dużo nieuczciwych najemców, którzy zasłaniają się dzieckiem".

"Wysoki standard, parking, komórka lokatorska, balkon, blisko centrum". Chwytliwe słowa w nagłówkach ogłoszeń oferujących wynajem mieszkań, niczym tytuły w internetowej prasie, przyciągają przyszłych lokatorów. "Blisko największych uczelni, po remoncie, bezpośrednio, z klimatyzacją". Odpowiednio dobrane hasła mają zachęcić do kliknięcia w ofertę.

Klikam. I czytam, że jeśli mam zwierzę, to ogłoszenie nie jest dla mnie. Gdybym była kobietą w ciąży albo już miała dzieci, to moje szanse na wynajem spadłyby jeszcze bardziej. Ale tego nikt w ogłoszeniu wprost nie napisze.

Gdy miesiąc temu Patrycja, mama 9-miesięcznego chłopca, napisała do właścicielki mieszkania, czy wynajem z maluchem nie jest kłopotem, dostała odpowiedź: “Mam obawy, bo jest bardzo dużo nieuczciwych najemców, którzy zasłaniają się dzieckiem. Nie twierdzę, że to Pani. Proszę nie czuć się dotkniętą, ale po moich doświadczeniach, muszę podziękować”. Na koniec, pani serdecznie pozdrowiła i życzyła powodzenia.

Justyna nie wynajmuje już swojego mieszkania w Zabrzu rodzinom z dziećmi. Zraziła sięJustyna nie wynajmuje już swojego mieszkania w Zabrzu rodzinom z dziećmi. Zraziła się Kolaż Gazeta.pl

- Nie czuję się dyskryminowana, raczej wściekła, bo wychodzi na to, że jestem naiwna - stwierdza Patrycja. - Po cichu liczę na to, że wynajmujący są mądrzy i wiedzą, że tak samo jak Polak, Ukrainiec czy Nigeryjczyk mogą być wzorowymi lokatorami albo stwarzać problemy, osoby z dziećmi czy ze zwierzętami, również. Ludzie jednak nie są otwarci i z góry zakładają podstęp, zniszczenia, oszustwo. 

Wynajem, byle bez dzieci

Helena też wynajmuje mieszkanie obcokrajowcom. On pochodzi z Argentyny, a ona jest Ukrainką. Kiedy podpisywali umowę, kobieta spodziewała się dziecka. - Ostatnio zadzwonili do mnie z informacją, że planują poród domowy - mówi Helena. - Poinformowali już o tym sąsiadów i poprosili, żeby nie wzywali policji, jeśli będą słyszeć krzyki i że będzie z nimi położna. Nie uzgodnili tego ze mną, ale umowę mamy tak skonstruowaną, że gdyby okazało się, że ściany będą zachlapane krwią, to poniosą koszty remontu. Równie dobrze mogłaby im się wylać butelka czerwonego wina.

- Wiem, jak ważne jest poczucie bezpieczeństwa, więc chcę im dać poczucie komfortu. Sama kiedyś uciekałam z 3-letnim dzieckiem od przemocowego partnera i nikt nie chciał wynająć mieszkania samotnej matce. Więc nie zamierzam im krzyżować planów - dodaje Helena.

Justyna nie wynajmuje już swojego mieszkania w Zabrzu rodzinom z dziećmi. Zraziła się. Jej pierwsi lokatorzy mieli dwójkę, a wyprowadzając się, zapomnieli dodać, że dzieci pourywały rączki od szafy, a sama szafa obsiadła od ciężaru trzymanych na niej rzeczy. Nie dodali też, że popsuli drzwi wejściowe, łazienkę zdewastowali i że bez pytania właścicielki zmienili kolor ścian, malując je na różowo. 

- To mieszkanie kosztuje 1100 złotych miesięcznie, w tym jest 500 złotych czynszu i podatek, który muszę zapłacić, więc koszty naprawy przewyższają moje dochody z wynajmu - tłumaczy Justyna. - Początkowo nie chciałam się uprzedzać i nawet umówiłam się na wynajem samotnej mamie z dwójką chłopców, ale w dniu podpisania umowy, kobieta na moment spuściła synów z oka i zobaczyłam jak roznoszą mi mieszkanie. Przestraszyłam się, widząc jak są żywi i powiedziałam, że musiałabym znacznie podnieść kaucję, żeby zabezpieczyć się przed ewentualnymi szkodami. Kobieta się zdenerwowała i wycofała, a ja wynajęłam mieszkanie parze bez dzieci.

Jestem w ciąży, pokażę wam, że mam dochody

Agnieszka była w 7. miesiącu ciąży, kiedy szukała mieszkania. Nikt nie odmówił jej wprost. Sugerowano, że ściany w bloku są tak cienkie, że słychać rozmowy sąsiadów, przez co dziecko Agnieszki nie będzie się wysypiać. Gdy dzwoniła dopytać o szczegóły i wprost mówiła, że spodziewa się dziecka, natychmiast słyszała, że wózek nie zmieści się w holu, a manewrowanie nim będzie całkowicie niemożliwe. Właściciele obiecywali, że na pewno oddzwonią, ale nigdy tego nie robili.  

Justyna nie wynajmuje już swojego mieszkania w Zabrzu rodzinom z dziećmi. Zraziła sięGRZEGORZ SKOWRONEK

- Z jednej strony ich rozumiem, bo słyszałam historie o wynajmujących rodzinach z dziećmi, które nie płaciły czynszu i nie można ich było eksmitować - przyznaje Agnieszka. - Ale z drugiej, w pewnym momencie, byłam już tak zdesperowana, że chciałam pokazywać moją umowę o pracę - jako dowód, że mam stały dochód. Przez miesiąc poszukiwań nikt się nie zgodził, a zdarzały się momenty, że dzwoniłam w sprawie ofert co kwadrans. Obniżyłam swoje wymagania. Chciałam 3-pokojowe mieszkanie z wanną, żeby móc kąpać dziecko. Finalnie, pytałam o pokój z aneksem kuchennym, osobną sypialnią i prysznicem.

Agnieszka wynajęła mieszkanie po znajomości. Jej partner pożalił się ojcu, a ten opowiedział o sytuacji syna w pracy. Okazało się, że jego koleżanka ma mieszkanie, które akurat się zwalniało. Mają 3 pokoje, wannę i 2 balkony.

80 razy "nie"

W jednym miesiącu Agnieszka usłyszała słowo “nie” ponad 80 razy. Anita, która ma dwoje dzieci i dwa psy, na 50 ogłoszeń, 2 razy usłyszała zgodę na wynajem z dziećmi, ale bez psów. I na odwrót. Ci właściciele, którzy zgodzili się na psy, nie chcieli lokatorki z dziećmi.  

- Po 5 miesiącach szukania znaleźliśmy z partnerem małą kawalerkę, której właściciele zgodzili się zarówno na dzieci, jaki i na zwierzęta - żali się Agnieszka. - Niestety, po 2 miesiącach wynajmowania zmienili zdanie. Stwierdzili, że jednak wolą osoby bez dzieci i zwierząt, bo te pierwsze przeszkadzają sąsiadom, a psy mają nieprzyjemny zapach.

"Spróbuj wynająć pokój z jaszczurką czy wężem"

Na facebookowej grupie “Warszawa – pokoje / mieszkania wynajem” Martyna Kisiel napisała: “Dzisiaj już wylała się ze mnie trochę frustracja, bo od kilku tygodni odbijam się od ściany. Nikt nie chce wynająć mi mieszkania lub pokoju ze względu na psa. Psa, który jest mały, grzeczny, towarzyski, ułożony i cichutki. Argument, który słyszę za każdym razem jest rozbrajający: „Wie pani, ja kocham psy, sam mam, ale w tym mieszkaniu nie pozwalam”. Czy Wy też macie taki problem ze znalezieniem czegoś dla Was i Waszych pupili?”.

Odzew był spory i jak się okazało, problemem dla właścicieli są nie tylko koty i psy. Michał napisał: “Spróbuj wynająć pokój z jaszczurką czy wężem... ludzie od razu mają przed oczyma krwiożercze potwory. Kretyni…”. A Kinga dodała: “Jak szukałam [mieszkania - przyp. red.] z jeżem pigmejskim, to też nie mogłam znaleźć, mimo że nie uczula, nie gryzie, ma wydzielony wybieg, więc nic nie drapie i nie niszczy, a 2/3 swojego życia przesypia. Argumentem był np. tekst: "Pani jeża, a ktoś się zasugeruje i chomika przyprowadzi".

Martyna Kisiel i jej piesMartyna Kisiel i jej pies Archiwum prywatne

Martyna mieszkanie znalazła. - Na palcach jednej ręki można policzyć mieszkania, które są w miarę nowoczesne, gdzie akceptuje się zwierzęta - mówi. - Przeważnie są to mieszkania czekające na remont, więc właściciel macha ręką, w imię zasady "co mi zależy".

Mieszkania, w których przebywają zwierzęta "śmierdzą"?

Joanna szukała mieszkania w Poznaniu. Znalazła w niezłym standardzie, dobrej cenie i świetnej lokalizacji. W czasie spotkania z pośrednikiem na podpisanie umowy, obok kawiarnianego stolika przeszedł kot. Joanna spojrzała na niego z czułością i to uzmysłowiło agentowi, że nie zapytał jej o zwierzęta. Mieszkanie w sekundę przepadło, bo Joanna miała kota, a agent był zdania, że mieszkania, w których przebywają zwierzęta po prostu "śmierdzą". Chciała go jeszcze zaprosić do siebie, żeby udowodnić, że nie jest to regułą, ale mężczyzna był nieprzejednany.

W kolejnym mieszkaniu właścicielka również była niechętna, ale gdy jej propozycja zapłaty wyższej kaucji została przyjęta przez Joannę, przestała widzieć problem i na kota się zgodziła.

Jak może zabezpieczyć się wynajmujący?

- Podniesienie kaucji dwukrotnie i uczulenie najemców, że w razie zniszczeń to oni pokrywają koszty naprawy, to bardzo dobry pomysł - potwierdza Monika Kowalczyk właścicielka firmy zarządzającej nieruchomościami. - Miałam kiedyś lokatorkę z chihuahuą, która pazurkami tak porysowała podłogę, że koszty usunięcia szkód wyniosły 8 tys. złotych. Warto więc do umowy dokładnie wpisać, czym są zniszczenia poczynione przez zwierzę i że nie są to tylko porysowania, ale również pobrudzone ściany i że najemca ponosi również koszt np. prania tapicerek.

Monika Kowalczyk podpowiada też, jak w łatwy sposób zabezpieczyć się przed lokatorami, którzy nie płacą czynszu, a tego najczęściej obawiają się wynajmujący w przypadku ciężarnych i młodych mam.

- Sugerowałabym podpisanie umowy najmu okazjonalnego bądź instytucjonalnego. W tym wypadku konieczna jest wizyta u notariusza i złożenie oświadczenia, że w sytuacji, w której zakończy się najem, a najemca nie będzie chciał zwolnić lokalu, to właściciel uda się do sądu z podpisanym aktem notarialnym po tzw. klauzulę wykonalności. Takie pismo, zwykle w ciągu miesiąca, trafia do komornika, dzięki czemu, nie trzeba przeprowadzać sprawy o eksmisję, która trwa latami i oszczędza się czas i nie traci pieniędzy.

Monika dodaje, że taki akt notarialny i zgoda na jego podpisanie to również dobry "barometr" intencji przyszłego lokatora. Jeśli ktoś nie chce go podpisać, mimo że koszty notarialne pokrywa właściciel i ma kłopot ze wskazaniem lokalu, do którego w razie czego wyprowadzi się, to może lepiej poczekać na najemcę, dla którego nie będzie to stanowić trudności i nie brać na siebie ryzyka późniejszych problemów, które sporo nas mogą kosztować?

Jeśli chcecie podzielić się z nami swoją historią wynajmu mieszkania - piszcie! Adres: kobieta@agora.pl. Opublikowane listy nagradzamy książkami.

Więcej o: