Mieszkająca w Szkocji Polka, pani Magdalena, wspinała się ze swoimi znajomymi na mierzący 955,5 m n.p.m. szczyt Stob Garbh koło Stirling. Podczas wyprawy przewróciła się i stoczyła 15 metrów po kamienistym wzgórzu.
Zakrwawiona, posiniaczona, obolała i z rozciętym policzkiem 41-letnia Polka poprosiła towarzyszącego jej znajomego, żeby zrobił jej zdjęcie. Chciała zobaczyć na własne oczy, jakie odniosła obrażenia i jak wygląda jej twarz. Adrenalina i ulga, że nie stało się nic strasznego sprawiły, że na kolejnych zdjęciach zaczęła się uśmiechać z radości, że uszła z życiem z wypadku.
Kobieta i jej znajomy natychmiast wezwali pomoc. Pani Magdalena, aż do jej przetransportowania do szpitala, nie zdawała sobie jednak sprawy z powagi sytuacji. Dopiero, kiedy w szpitalu w Glasgow zrobiono jej wszystkie niezbędne prześwietlenia, dowiedziała się, że ma złamaną kość pod okiem, stłuczoną kostkę i uszkodzony krąg w odcinku szyjnym. Przez najbliższe sześć tygodni nasza rodaczka będzie nosiła specjalny kołnierz na szyję.
Koordynator miejscowej służby przybrzeżnej, Bill Rose, powiedział w rozmowie z portalem Deadline News, że wypadki w tym miejscu nie należą do rzadkości. Ich główną przyczyną są strome zbocza. Dodał także, że Polka miała dużo szczęścia, bo na miejscu akurat nie było mgły i ratownicy mogli bezpiecznie wylądować, by po trzech godzinach od nieszczęśliwego wypadku zabrać ją do szpitala.
Przypadek pani Magdaleny to dowód na to, że nawet w niewysokich górach i na szlakach dla amatorów trzeba zachować ostrożność i z szacunkiem podchodzić do siły natury.