21 września do polskich kin wchodzi film pt. "Kamerdyner" w reżyserii jednego z najwybitniejszych scenarzystów i reżyserów w Polsce, Filipa Bajona. Czas trwania tego dramatu historycznego to 2 godziny i 30 minut. Czy można wyprodukować film, który przez cały ten czas będzie trzymał w napięciu do ostatniej minuty? Filip Bajon udowadnia, że tak. Produkcja wbija w fotel. I to dosłownie.
Historyczny dramat toczy się w przełomowym okresie w dziejach Polski - od 1900 do 1945. Przez dwie i pół godziny pokazane są przeplatające się ze sobą, tragiczne losy Kaszubów, Polaków i Niemców. Jak wygląda ich codzienne życie w bardzo burzliwych czasach? Klasowe konflikty i narodowe spory, osobiste sympatie i niechęci, walka o majątek, zdrady rodzinne, romanse i zakazane miłości.
Film rozpoczyna się od dramatycznego porodu, podczas którego umiera Łucja, zostawiając po sobie osieroconego syna. Kaszubski chłopiec, Mateusz Krol (w tej roli Sebastian Fabijański), po śmierci matki zostaje przygarnięty przez arystokratkę Gerdę von Krauss (Anna Radwan), która pochodzi z majętnego pruskiego rodu. Dzięki temu Mateusz dorasta w wielkim pałacu, wychowując się w arystokratycznej rodzinie. Chłopak z czasem zakochuje się w swojej przyszywanej siostrze, Maricie (Marianna Zydek), co sprowadza na nich wielkie niebezpieczeństwo.
Ojcem chrzestnym chłopca jest kaszubski patriota, Bazyli Miotke (Janusz Gajos), który podczas konferencji pokojowej w Wersalu walczy o miejsce dla Kaszub na mapie Polski, a potem buduje symbol jej gospodarczego sukcesu: Gdynię. Traktat wersalski, który daje Polsce niepodległość, jednocześnie sprawia, że Kraussowie tracą majątek i wpływy. Wszyscy bohaterowie czują, że świat, który znali, wkrótce diametralnie się zmieni. Zbliża się II wojna światowa. Wśród żyjących obok siebie Kaszubów, Polaków i Niemców wzbiera wzajemna niechęć i nienawiść. Tragicznym finałem tych napięć jest brutalny mord w lasach Piaśnic.
Janusz Gajos jako Bazyli Miotke w filmie 'Kamerdyner' Filipa Bajona WWW.KINETIK.PL
Jak w każdym filmie, tak i w tym, nie zabrakło wątku miłosnego. Tragicznego, bo zakochuje się w sobie przyrodnie rodzeństwo: siostra i brat, którzy mają wspólnego ojca. Ich miłość, na początku bardzo niewinna i ukrywana przed rodziną oraz najbliższymi, w końcu wychodzi na jaw, stając się źródłem wielu nieprzewidzianych, tragicznych wydarzeń. Czy jednak uczucie okaże się na tyle silne, żeby przetrwać wszelkie przeszkody, czy, jak w przypadku Romeo i Julii, zakończy się tragicznie?
Ja tyle gówna na świecie widziałem, że może w tej miłości jest jakieś odkupienie
- mówi w filmie Bazyli Miotke.
Wasza miłość to najpiękniejsze, co wydarzyło się w tym pałacu
- wtóruje mu Gerda von Krauss.
Ostatnie dni zdjęciowe na planie filmu 'Kamerdyner' Fot. Rafał Pijański
Wystarczy spojrzeć na samą obsadę "Kamerdynera", żeby mieć pewność, że film nie zawiedzie. Janusz Gajos, Adam Woronowicz, Łukasz Simlat, Daniel Olbrychski, Borys Szyc oraz Sebastian Fabijański. Szczególną uwagę zwraca wybitny Janusz Gajos w roli "kaszubskiego króla". Bazyli Miotke inspirowany jest autentyczną postacią Antoniego Abrahama.
RAFAL PIJANSKI
Potężną wartością dodaną filmu są jego zdjęcia. Pod względem technicznym, operatorskim, scenograficznym oraz kostiumowym „Kamerdyner” jest perełką. Doskonale się na to patrzy. Dla pasjonatów Kaszub film będzie ucztą dla oka, dla innych również - zakochają się w tych zapierających dech piersiach, dzikich terenach.
Film 'Kamerdyner' w reżyserii Filipa Bajona - epicka saga rozgrywająca się na Kaszubach w latach 1900-1945 - została zakwalifikowana do głównego konkursu tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. A to oznacza, że oprócz 15 innych najnowszych polskich filmów powalczy o główną nagrodę Złote Lwy. 'Kamerdyner' to opowiedziana z epickim rozmachem, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia splątanych losów Polaków, Kaszubów i Niemców na tle burzliwych wydarzeń pierwszej połowy XX stulecia. Fot. Rafał Pijański
Obrazy z filmu zostają przed oczami jeszcze długo po wyjściu z kina, a jego fabuła skłania do refleksji nie tylko nad okrucieństwem wojny. Obok "Kamerdynera" nie da się przejść obojętnie. Najlepiej świadczy o tym chyba reakcja widzów po przedpremierowym seansie. Długo po tym, jak film się skończył, siedzieli w kompletnym milczeniu. A to mówi więcej niż tysiąc słów.
Film "Kamerdyner" już został wyróżniony. 17 września otworzył 43. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Czy ma szanse na sukces? Zdecydowanie.