Na początku października zeszłego roku wybuchł ogromny skandal, który doprowadził do ujawnienia brudnej strony przemysłu filmowego i zdetronizowania jego największego gracza. W materiale Jodi Kantor i Megan Twohey dla „The New York Times” opisano dekady molestowania seksualnego aktorek i współpracownic przez hollywoodzkiego producenta filmowego Harveya Weinsteina. Gwałcił, zmuszał do seksu, obnażał się, zachowywał niestosownie. Mógł zatrzymać karierę każdej nieczułej na jego wdzięki aktorki, skazując ją na zawodowy niebyt.
Jego zachowanie przez lata było tajemnicą poliszynela, a kobiety, które odważyły się mu samotnie przeciwstawić, nie były w stanie przebić się do mediów i zachwiać jego pozycją. Po latach bezkarności Weinstein utracił swoje wpływy. Toczą się przeciwko niemu postępowania karne, jego przyszłość i wolność stoją pod dużym znakiem zapytania.
Ruch #MeToo (nie wnikając w kierunek, który obrało obecnie) stał się silnym narzędziem w rękach kobiet. Dał im poczucie wspólnoty, dodał odwagi i pomógł w pozbyciu się wstydu. Kobiety przełamały się i publiczne opowiadały o swoich doświadczeniach.
Ich wyznania miały siłę i doprowadziły do konkretnych zmian. Jak wynika z analizy „The New York Times” około 200 wpływowych osób (w tym trzy kobiety) oskarżonych (w sumie przez 920 osób) o molestowanie seksualne straciło zajmowane do tej pory stanowiska, wśród nich kilku osobom postawiono zarzuty karne, a przypadki 30 z nich zostały nagłośnione w mediach.
Jak dowodzą autorzy analizy, na 200 zwolnionych stanowiskach zatrudniono 124 nowe osoby, z których 54 są kobietami, a 70 mężczyznami. Można się przyczepiać, że to wciąż zaledwie 43 procent, lepsze to jednak niż zero.
Wśród najbardziej widocznych zmian jest np. zastąpienie w serialu "House od Cards" Kevina Spacey'a Robin Wright. Z wizji zdjęto także współprowadzącego program w NBC Matta Lauera, a współpracę z fotografami oskarżonymi o molestowanie: Patrickiem Demarchelierem, Mario Testino i Brucem Weberem zerwało wydawnictwo Conde Nast (wydają m.in. "Vogue", "Vanity Fair", "Glamour").
W Polsce nikt nie pokusił się o tak szczegółową analizę. W wyniku publikacji w „Codzienniku Feministycznym”, Agora i "Krytyka Polityczna" zerwała współpracę z dwoma opisanymi w materiale publicystami. W rozmowie Anny Szulc z prof. Moniką Płatek w „Newsweeku” prawniczka i feministka zapewniła jednak, że #MeToo zmieniło także i Polskę, choć może w inny sposób:
Dzięki #MeToo zaczynamy także jako społeczeństwo uzmysławiać sobie obszary nierównego traktowania, zarówno w kwestii pracy, wolnego czasu, jak też dostępu do edukacji i zdrowia. Jestem przekonana, że nie mówilibyśmy dziś o wykorzystywaniu seksualnych w polskim Kościele, gdyby nie ta akcja, uświadamiająca nam skalę i najróżniejsze wymiary nadużyć.