Krystyna Romanowska: Co takiego jest w seksie oralnym, że mężczyzna potrafi porzucić żonę, partnerkę tylko dlatego, że mu odmawia takiej formy miłości?
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz: W tej formie seksu członek jest w stanie permanentnego zachwytu. Bodźce czuciowe (pieszczoty ustami partnerki) są połączone z bodźcami wzrokowymi – mężczyzna obserwuje cały proces ars amandi, kobietę, która mu sprawia przyjemność, jej głowę, włosy, ciało pieszczącej go partnerki. U wielu mężczyzn bodźce są wtedy mocniejsze, bardziej intensywne niż podczas klasycznego seksu. Najbardziej czułe receptory na penisie są masowane, uciskane, głaskane. Sama przyjemność. I ogromny ładunek intymności. Adoracja penisa to głębsza forma akceptacji. Jeśli kobieta chwali partnera za to, że odniósł jakiś sukces – owszem, to miłe. Ale seks oralny jest akceptacją całego ciała i szczególnej jego części. Kobieta może nie komplementować za nic swojego partnera, lecz jeżeli uprawia z nim seks oralny – będzie czuł się nieustannie chwalony.
Oczywiście seks oralny bywa dwuznaczny i może służyć do totalnego poniżenia kobiety. To jeden biegun. Mężczyzna czerpie zadowolenie z dominacji nad kobietą, że ona jest jego niewolnicą, dokładniej niewolnicą jego fallusa. A na drugim biegunie jest pozycja 69 i wysoka klasa doznań, wszystko robione z czułością oraz poszanowaniem uczuć i pragnień drugiej osoby. Nikt nikomu nie podlega, nikt nikogo nie poniża – każdemu jest za to przyjemnie. (...)
Panie profesorze, chcę zadać pytanie, które zapewne tak jak ja, chciałoby zadać wiele czytelniczek, ale się trochę krępuję.
No nie, skrępowanie to nie u mnie w gabinecie! I odczarujmy wreszcie raz a dobrze kwestię seksu oralnego. To jak najbardziej normalna forma zbliżenia, dawno minęły czasy, że uważany był za dewiację, ba, przez wiele lat był nawet karany. (...)
Zdaniem prof. Lwa-Starowicza seks oralny należy odczarować fot. Ed Gregory / pexels.com
To pytam: jak zostać mistrzynią robienia laski?
No to ja nie odpowiem na to pytanie. Spodziewa się pani, że postawię przed panią dildo i szczegółowo opiszę konkretne kroki? Otóż nie zrobię tego, bo: po pierwsze – każdy mężczyzna jest inny i każdy penis jest inny, po drugie – ćwiczenie czyni mistrza, czytanie teorii bez praktyki niewiele da. (...) Najlepiej zapytać mężczyznę w trakcie, co tak naprawdę lubi. I nie wstydzić się tego.
W Moskwie jest specjalny „instytut”, do którego pielgrzymują kobiety, żeby uczyć się seksu oralnego na dildach. Są tam edukatorki, które uczą tej sztuki. (...)
Niewątpliwie nie świadczy to dobrze o poziomie partnerstwa w tamtejszych związkach. Ale ja nie mam nic przeciwko temu… Na pewno instruktorka podpowiada, żeby to robiła głębiej, ona mówi na to: „Tak głęboko już nie mogę, bo się krztuszę” itp. OK, ale i tak potem, w praktyce, trzeba dostosować teorię do wielu zmiennych. (...) Są tacy, którzy lubią, żeby członek był wprowadzany głęboko, dla większości mężczyzn jest to wyjątkowo przyjemne. Ale nie dajmy się zwariować.
I nie dajmy się udusić.
No właśnie. Mogą w tym momencie pojawić się problemy z oddychaniem, bo trzeba oddychać przez nos. Mocno i regularnie. Panie ze skrzywioną przegrodą nosową mogą mieć kłopot. Poza tym nie można doprowadzać do tego, żeby wystąpił odruch wymiotny.
Jakie błędy kobiety najczęściej popełniają w trakcie seksu oralnego?
Czasem za słabo, czasem – za mocno. Zdarza się, że niechcący ugryzą. Albo nie pobudzają żołędzi członka językiem – a to mężczyźni bardzo lubią. Bądź robią to od niechcenia, bez entuzjazmu, dając do zrozumienia, że nie lubią, tylko się poświęcają. Mężczyzna to wyczuwa, ale w trakcie woli nie poruszać tego problemu i dąży do szybkiego orgazmu. (...)
Brak entuzjazmu zły, za dużo entuzjazmu – też niedobrze…
Najlepiej, żeby miłość francuska była finezyjna. Co to znaczy? Aby pieszcząc partnera, utrzymywać z nim kontakt wzrokowy, wyczuwać jego emocje, czasami pytać, czy jest mu dobrze. I w zależności od tego, czego kobieta i mężczyzna chcą – kończyć wytryskiem w ustach albo w pochwie lub na piersiach. Albo gdzie się chce.
Pewien pacjent opisywał mi poprzedni związek, który był dla niego fantastyczny. Ich sztuka miłosna zawsze zaczynała się od tego, że ona mówiła: „Nic nie rób, leż, ja ciebie popieszczę”. On leżał bez ruchu, ona mu pobudzała członek oralnie aż do mocnej, intensywnej erekcji, potem przyjmowała pozycję klasyczną, później zmieniała pozycję na jeźdźca, następnie przewracała się na plecy i oddawała mu pole i razem mieli orgazm. (...) Czy to jest bardzo skomplikowana sztuka miłosna? Nie. Jest ładna i nieskomplikowana.
Zdaniem ekspertów partnerzy powinni rozmawiać o tym, jaki seks lubią fot. pexels.com
Ważne pytanie: połykać spermę czy wypluwać?
Wiadomo, że mężczyznom się bardzo podoba, jak kobieta połyka. Nie bez kozery usługa prostytutki „z połykiem” jest droższa o sto procent. Ale wiele kobiet ma z tym problem. Najlepiej się więc umówić z partnerem, co jest dopuszczalne dla każdej ze stron. Są trzy warianty. Pierwszy: ona go pobudza oralnie, ale później on ma wytrysk na zewnątrz. Umówili się, że jak on już, już dochodzi, ona przerywa pobudzanie ustami. Co może dla niego jest mniej miłe, ale – jak już powiedzieliśmy – i tak najprzyjemniejszym momentem dla mężczyzny jest ten tuż przed wytryskiem. W takiej sytuacji mężczyzna ma wyraźny komunikat: dla niej sperma to nie jest pożądany bodziec. Może mu się to nie podobać, ale musi zaakceptować.
Drugi wariant: wytrysk w ustach, ale ona to natychmiast wypluwa. No i tu jest ogromny męski kłopot. Bo przecież zazwyczaj wypluwa się coś, co jest niedobre, niesmaczne, szkodliwe, zepsute, trujące. Sporo niezbyt przyjemnych skojarzeń. Wiele kobiet nie przepada za konsystencją i zapachem spermy. Często słyszę w gabinecie, że to zapachowo wstrętne, a konsystencja przypomina gluty. No przypomina – cóż poradzić.
Dla pań, które nie są entuzjastkami połykania spermy mamy dobre wiadomości: nie jesteś sama. Z badań ogólnopolskich wynika, że większość chce się raczej jej pozbyć, najchętniej albo wypluwa, albo nie chce, żeby w ogóle doszło do wytrysku w ustach. Można to zrozumieć. A w sezonie na szparagi to w ogóle jest fatalne…
Uśmiecha się pan…
Mówię poważnie. Dieta ma olbrzymi wpływ na zapach i smak spermy. Menu bogate we fruktozę, cukier, daje inny zapach i smak (bardziej słodki), a szparagi powodują nie tylko bardzo intensywny zapach, ale także smak.
Dieta wpływa na smak nasienia Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl
Dieta może wpływać na to, że smak nasienia stanie się zgoła wstrętny. Kiepsko jest, jeżeli mężczyzna miał wcześniej partnerkę, która połykała spermę, bo albo lubiła, albo poświęcała się dla niego, albo marzyła o tym i w końcu mogła to marzenie zrealizować (...). Dla niego zachowanie tej kobiety to, rzecz jasna, raj na ziemi. I teraz ma partnerkę, która tego nie robi. Może być kłopot.
Ale namawiam kobiety, żeby nie robiły nic przeciwko sobie, a panów zachęcam do rozsądnych granic. Miałem takie pacjentki, które po seksie oralnym z połykaniem zawsze wymiotowały. Miałem również taką, która przechodziła na dietę po seksie oralnym, bo z jej wyliczeń wychodziło, że przy rygorach gastronomicznych sperma jest zbyt tucząca! Niestety, takie bzdury chodzą ludziom po głowie. (...)
Czy mężczyzna może sprawić, żeby seks oralny w jej wykonaniu był także dla niej podniecający, chociaż wcześniej nie był?
Kobieta może po prostu nie rozumieć, na czym właściwie ta atrakcja polega. Mężczyzna chce seksu oralnego, ona w tym jakoś specjalnie nie widzi nic przyjemnego. Niech więc partner opowie jej szczerze i otwarcie, dlaczego tak mu się to podoba, czemu tak bardzo mu na tym zależy. Opowie o swoich odczuciach, co się z nim dzieje w trakcie seksu oralnego. (...)
Jak słyszymy „zrób mi laskę”, to znaczy, że będzie pomiatał, a jak: „popieść mnie ustami” – to myśli o cielesnym zjednoczeniu?
Może nie aż tak ortodoksyjnie, bo „zrób mi loda” weszło do kanonu językowego, choć nie jest to zbyt eleganckie określenie. Wiele kobiet zresztą go używa w stosunku do mężczyzn, same pytają: „zrobić ci loda?”. Same wychodzą z taką inicjatywą, bo seks oralny traktują jako normalną formę zachowania, czyli to określenie nie w każdym kontekście musi wybrzmiewać źle.
Czy pan uważa za normę seks oralny na pierwszej randce?
Może jestem staromodny, jednak uważam, że nie powinno być to normą, bo to bardzo intymna forma seksu i dobrze jest do niej dochodzić stopniowo.
Jednak mężczyźni są chyba zachwyceni takim pomysłem.
Ale kobiety nie zawsze muszą robić to, czego chcą od nich mężczyźni. Jeśli jest to dla niej niekomfortowe, nie ma sensu, żeby się zmuszała. Panowie, rzucanie kobiety na kolana podczas pierwszej randki to zbyt szybkie tempo i efekt może być odwrotny. Przeważnie nie kończy się to dobrze.
„Zostawił mnie, bo tamta mu lepiej robiła laskę” – tak często mówią porzucone kobiety.
To ładny parawan. W ten sposób deprecjonuje mężczyznę – zależy mu tylko na seksie oralnym. Przyjaciółkom powie: „Był dewiantem, miał chore zainteresowania”. To lepiej brzmi.(...) . A tak naprawdę nie mówi o rzeczywistych powodach rozstania. (...) . Na ogół przyjaciółki okazują empatię i zrozumienie, potępią go w czambuł. (...)
Czy mężczyźni naprawdę zostawiają kobiety tylko z tego powodu?
Oczywiście. Mężczyzn, którzy się tak zachowali, podzieliłbym na trzy grupy. Pierwsza: ma kochankę, która akurat lubi seks oralny. Nie tylko toleruje, ale go ceni i lubi. Niektóre kobiety akurat w tym są dobre, wręcz perfekcyjne. Jemu się wydaje, że trafił do raju i przestają się dla niego liczyć dzieci, rodzina i wspólne życie. (...)
Druga grupa traktuje seks oralny jako wyraz akceptacji dla swojej męskości i w ogóle istnienia. Czyli: jeżeli kobieta uprawia z nim seks oralny, wypływa z tego wniosek, że go w pełni akceptuje. Jeśli nie chce – dla niego oznacza: „Nie jesteś mną całkowicie zafascynowana”. I ma tego dość – dlatego szuka partnerki dającej mu totalną akceptację. (...) Trzecia grupa to panowie, którzy się na seks oralny po prostu uwarunkowali. Bez niego nie są w stanie osiągnąć satysfakcji.
Niektórzy panowie nie są w stanie osiągnąć satysfakcji bez seksu oralnego fot. Tim Mossholder/pexels.com
Czyli za seksem oralnym płynie sporo nieseksualnych komunikatów. Ale rada jest oczywista: polub seks oralny, bo jak nie – ryzykujesz, że zostaniesz porzucona?
Jeśli masz do czynienia z partnerem lubiącym tę formę kochania i ty też ją lubisz – wspaniale, nie widzę problemu. Jeżeli dla ciebie seks oralny jest neutralny, to raz na tydzień można się do niego przyłożyć i nie jest to chyba duży problem. W przypadku, gdy się go nie lubi, warto popracować nad tym, żeby nastawienie zmienić. Jeśli kobieta uważa, że to ją poniża, a lubi seks oralny w swoją stronę, to coś tu nie gra. Chyba że ma awersję do penisa – wtedy trzeba nad tym popracować terapeutycznie. Nie zawsze skończy się sukcesem – są kobiety mające wręcz wstręt do penisa akurat swojego partnera albo penisów jako takich – ta bariera może być za silna.
Bywa tak, że mężczyzna może żałować całkiem udanego związku, dzieci, wspólnego domu, ale atrakcyjność seksu oralnego w wykonaniu innej pani jest taka, że za to odda wszystko. Może to wyglądać rzeczywiście dziwnie, że pieszczenie ustami penisa staje się ważniejsze od rodziny, ale są tacy, którzy oddadzą za to wszystko. Naprawdę wszystko. (...)
Krąży plotka, że król Edward VIII Windsor należał do tego typu mężczyzn. I poświęcił tytuł króla. Czyli po co chodzić na warsztaty z rozwiązywania problemów w związku, wystarczy nauczyć się seksu oralnego. Nie upraszcza pan, panie profesorze?
Uśmiecham się, bo jak pani mi zadaje to pytanie, pojawiają się w mojej głowie osoby, skojarzenia, pary, które są odpowiedzią. Na przykład: ona w tej chwili ma czterdzieści trzy lata, on jest jej rówieśnikiem. Seks oralny stanowi główną atrakcję ich związku. On jest szczęśliwy, ona – też. I wiem, że gdyby nie ta forma miłości, nie wiadomo, czy związek by się utrzymał. Dzielą ich najistotniejsze kwestie: wykształcenie, upodobania, zainteresowania, podejście do spędzania wolnego czasu, wychowania dzieci, słowem: więcej dzieli niż łączy. Ale seks oralny dla niego to pełne wynagrodzenie wszystkich trudów i uciążliwości, a ona to w dodatku lubi. I pieszcząc mu członka ustami, też ma orgazm. Dla mężczyzny to już jest w ogóle wyższy stopień szczęścia.
Będą żyli długo i szczęśliwie?
Męskie wymagania w stosunku do kobiet są mniejsze niż kobiece wobec mężczyzn.
Polemizowałabym. Mężczyźni zrobili się bardzo wybredni, dyskontując korzystną dla nich demografię.
No dobrze, ale kobieta już nie musi być świetną kucharką, bo sobie razem pójdą do restauracji, nie musi dobrze sprzątać, bo może wynająć kogoś do porządków. Dlatego dobry seks oralny to nie jest jakieś wygórowane marzenie. Czytelnicy, a zwłaszcza czytelniczki powinny wiedzieć, że to niekiedy decyduje o emocjach w związku. Może to brzmieć paradoksalnie, ale nic na to nie poradzę, bo mówimy o rzeczywistości. Ja też się zastanawiam, czy tak powinno być. Raczej nie. Byłoby pięknie, gdyby podstawę udanego związku stanowiła relacja psychiczna, wspólny system wartości. To wszystko, o czym już od dawna mówimy w naszych książkach, to są niezwykle ważne rzeczy: miłość, szacunek, przywiązanie. Bo w bardzo udanym związku godzimy się z tym, że coś komuś się nie podoba. Szanujemy to, przecież nie musimy spełniać wszystkich zachcianek. Liczymy się z tym, co jest dla drugiej osoby do przyjęcia, a co nie, co jest granicą. W idealnym związku to powinno być naturalne. Natomiast w świecie realnym zdarzają się właśnie tego typu sytuacje.
A ma pan przykład odwrotny? Że on zrezygnował z seksu oralnego dla udanej relacji?
Oczywiście. Znam pewnego pana, który ma wspaniałą partnerkę, jest między nimi genialne porozumienie psychiczne, patrzą na siebie i rozumieją się bez słów, uwielbiają teatr, film, są świetnymi partnerami. Ale ona TEGO nie lubi. Pogodził się, bo wynagradza mu to dobra relacja. Chociaż bardzo mu tego brakuje. Nie chce jednak stracić ważnych wartości w związku.
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz i jego najnowsza książka fot. Piotr Jano/AG, mat. prasowe
Rozmowa jest fragmentem książki "ON. Pytania intymne", która ukazała się nakładem wydawnictwa "Czerwone i czarne". Skróty pochodzą od redakcji.
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Seksuolog, psychiatra, certyfikowany psychoterapeuta. Autor wielu poradników, m.in. „O kobiecie”, „O mężczyźnie”, „O miłości” i „O rozkoszy”. Jego hobby to studiowanie Biblii, jazz, blues tradycyjny i muzyka latynoamerykańska. Kolekcjonuje fajki.
Krystyna Romanowska. Dziennikarka, mama 9-letnich bliźniaczek. Interesuje się psychologią społeczną. Współautorka książek z prof. Zbigniewem Lwem Starowiczem.