Pan Rybka był chory i pływał w łóżeczku
I przyszedł pan doktor: jak się masz, Rybeczko?
Tak mogłaby się zaczynać dziecinna rymowanka, gdyby Stanisław Jachowicz, XIX-wieczny twórca wierszyka o chorym kotku, żył dzisiaj, hodował rybki i poznał doktora Piotra Konarskiego. I kto wie, może dzięki nowej wersji wierszyka więcej ludzi dowiedziałoby się o tym, że powiedzenie "zdrów jak ryba" ma się nijak do rzeczywistości. Rybki chorują często, a o doktora dla nich trudno. Bo choć stanowią najliczniejszą grupę wśród kręgowców – ryb jest ok. 40 tys. gatunków – to równocześnie są grupą najsłabiej poznaną. A leczenie ich to prawdziwe wyzwanie.
Żeby leczyć rybki, trzeba mieć "zajawkę". A tę Piotr Konarski miał już od małego. Jako sześciolatek podkradał swojej mamie pończochy i do siatki zrobionej z nich i kawałka drutu (a także na własnoręcznie skonstruowaną wędkę z patyka, sznurka i dżdżownicy) łowił okoliczne karasie i cierniki. – Oczywiście tak, żeby ich nie uszkodzić, a potem godzinami obserwować – opowiada. Ku zgrozie rodziców karasie pływały potem w plastikowej wanience. Pod dach Konarskich trafiały też bezdomne koty, psy i ranne gołębie.
Raczej od początku było wiadomo, czym się będę w życiu zajmował
- śmieje się weterynarz.
Upragniony dyplom lekarza weterynarii zdobył w 2000 roku na warszawskim SGGW. Po studiach pracował najpierw w schronisku dla zwierząt na warszawskim Paluchu. - To był poligon, szkoła życia. Wytrzymałem tam rok i bardzo dużo się nauczyłem - opowiada.
Na Paluchu ryb jednak nie leczył. Te pojawiały się od czasu do czasu dopiero w kolejnych całodobowych klinikach, w których pracował. Doktor Konarski zapewnia, że nie ma dla niego znaczenia, czy leczy psa, kota, rybkę, czy chomika, bo każdy pacjent jest w jego gabinecie mile widziany, ale też przyznaje, że to właśnie leczenie ryb daje mu najwięcej satysfakcji. - Bo ryby najtrudniej zdiagnozować. Po pierwsze, cierpią na całą gamę chorób - od wirusowych, przez bakteryjne, grzybicze, wszelakie pasożyty. Większość tych chorób nie jest zaraźliwa dla człowieka, bo to są zupełnie inne choroby. I ktoś, kto na co dzień leczy tylko psy, koty, króliki, konie czy krowy, nie poradzi sobie z tematem. Trzeba się w niego mocno wgryźć.
Sam w temat rybich chorób wgryzał się kilkanaście lat. Skończył nawet studia podyplomowe – właśnie z dyplomem specjalisty chorób ryb. - Ryb praktycznie nie da się diagnozować na podstawie objawów zewnętrznych – to po drugie. Takie symptomy jak przyspieszony oddech, zmiany na skórze, nastroszenie łusek, obrzęk i wiele innych mogą się pojawić właściwie w przypadku każdej rybiej przypadłości - wyjaśnia.
Zwykli niezwykli - chirurg ryb gazeta.tv
Po czym więc poznać, na co choruje ryba? – Niezbędne jest pobranie od rybki próbek i pełne badanie ichtiopatologiczne pod mikroskopem. Inaczej nie wiemy, możemy wróżyć z fusów. Trzeba też zbadać wodę w akwarium. Wśród wielu akwarystów panuje przekonanie, że gdy rybom coś dolega, wystarczy kupić w sklepie zoologicznym uniwersalną zieloną albo niebieską miksturę na "pleśniawkę" albo "ospę" i już. Niestety, to nie jest prawda.
Zwykli niezwykli - chirurg ryb gazeta.tv
Tym bardziej, że - jak wyjaśnia doktor Konarski - ryba może zachorować także na nowotwór z przerzutami. Albo może ją boleć ząb (istnieją gatunki ryb z zębami lub strukturami kostnymi przypominającymi zęby). – W rybiego dentystę też się czasem bawię. Oczywiście rybka jest w pełnej narkozie – zapewnia weterynarz.
O ile samo leczenie ryby – np. osłuchanie jej i podanie antybiotyku strzykawką – można jeszcze przełknąć jako rzecz wprawdzie dziwną, ale możliwą do wyobrażenia, o tyle słysząc o rybich operacjach każdy z moich znajomych reagował tak samo: "Cooooo? Operacja rybki????"
To jest typowa reakcja ludzi. Gdy mówię, czym się zajmuję, spotykam się głównie z niedowierzaniem. Ludzie po prostu myślą, że ich wkręcam. Wiem, że to brzmi jak science-fiction, ale rybki naprawdę można operować i ja to też robię. I to jest już największa satysfakcja!
– ekscytuje się weterynarz.
Satysfakcja, bo i trudność. Jaka – doktor wyjaśnia. Przede wszystkim, ryba na stole operacyjnym nie może się wyrywać, a rybki poza akwarium rzadko leżą spokojnie. Choćby dlatego, że muszą być cały czas mokre a np. w misce z wodą operacja byłaby niemożliwa. Rybka nie może też odczuwać bólu i dyskomfortu. – To, czy ryba odczuwa ból, świadomie czy nie, bardzo dzieli w tej chwili środowisko naukowe – doprecyzowuje weterynarz. Zaraz dodaje jednak, że może pewności na temat rybiego czucia nie mamy, ale ból odczuwać można różnie, a cierpienie na pewno nie jest rybom obce.
Dalej: narzędzia do operacji rybek – choćby skalpele – są maleńkie jak dla lalek, często więc operacja odbywa się przez szkło powiększające. I choć rybce można np. bez problemu zrobić zdjęcie rentgenowskie (co doktor Konarski natychmiast nam prezentuje na przykładzie gumowego Edwarda, w poszukiwaniu którego przeczesał przed naszym spotkaniem wszystkie okoliczne sklepy zabawkowe), to już z aparatem do narkozy dla rybek był kłopot.
Zwykli niezwykli - chirurg ryb gazeta.tv
Aparatu do narkozy u rybki nie da się kupić, po prostu nie ma tego w sklepach. Więc skonstruowałem go sam. I używam
– doktor Konarski, mimo wrodzonej skromności, nie ukrywa, że z tego wynalazku jest dumny. Rurkę zakończoną metalowym ustnikiem delikatnie umieszcza w rybim pyszczku. Z rurki wypływa woda z dodanym do niej roztworem anestetycznym, która cały czas jest w obiegu – przepływa między dwoma pojemnikami. De facto rybka leży więc na suchej siateczce, ale skrzela ma cały czas mokre. Brzmi i wygląda kosmicznie.
Zwykli niezwykli - chirurg ryb gazeta.tv
Zwykli niezwykli - chirurg ryb gazeta.tv
Zwykli niezwykli - chirurg ryb gazeta.tv
– Pierwszą operację rybki wykonałem 22 maja 2002 roku. Była to pielęgnica papuzia z guzem nowotworowym na brzuchu, który trzeba jej było usunąć. Operacja się udała. Pacjent przeżył i żył potem jeszcze długie lata – cieszy się doktor Konarski.
Zwykli niezwykli - chirurg ryb gazeta.tv
Jakimi pacjentami są rybki? – Ogromnym plusem jest to, że rybka raczej mnie nie ugryzie! – cieszy się weterynarz. – Nie będzie się awanturować. Ale też się nie poskarży.
No tak, ryby głosu nie mają. Czy stąd przekonanie, że też niczego nie czują? – Faktycznie po rybkach prawie nic nie widać, cały czas mają twarz pokerzysty. Może stąd to przekonanie, że nic nie czują? Ryby nie mają powiek, nie mają brwi, nie mają mięśni mimicznych twarzy, więc ludziom trudno ocenić ich nastrój. Za to między sobą porozumiewają się świetnie, mają zupełnie inne sposoby. Ludzie tego rybiego języka właściwie zupełnie nie znają.
Czy rybki są mądre, czy głupie? – Swój rozum na pewno mają. W końcu przetrwały miliony lat! Dla mnie ryby są niezmiernie fascynujące. Lubię je karmić, obserwować, fotografować. Moje życie kręci się wokół nich. Coś mnie do nich ciągnie odkąd pamiętam.
Czy rybki są przywiązane do swoich właścicieli? – Ciężko się do rybki przytulić jak do psa czy kota, ale według mnie każdą rybkę da się oswoić. Są gatunki ryb, które bardzo się przyzwyczajają do swojego właściciela. Potrafią rozróżniać po twarzy, kto jest kim, najbardziej lubią jeść z ręki od swojego pana, lubią głaskanie, same ocierają się o dłoń. Ryby wcale nie są aż takie na dystans.
Zwykli niezwykli - chirurg ryb gazeta.tv
Kto przychodzi z rybką do lekarza? – Ludzie, którzy kochają swoje zwierzaki i są gotowi narazić się na koszty i drwiny, byle ich zwierzątko nie cierpiało. Nie patrzą, ile ta rybka wcześniej kosztowała, tylko są świadomi, że jest to stworzenie, które też cierpi i któremu w jakiś sposób trzeba pomóc.
Czy doktor ma akwarium? – Chwilowo nie, ale miałem przez lata. Cała ta moja pasja do leczenia ryb wzięła się przecież stąd, że sam byłem zapalonym akwarystą. I w momencie, gdy moje prywatne ryby zaczęły chorować, zobaczyłem, że praktycznie nie ma takich instytucji i osób, do których mógłbym się zwrócić o pomoc. Stwierdziłem, że przydałby się ktoś taki, kto tym biednym rybkom też postara się w jakiś sposób pomóc. Teraz w klinice Vetka miesięcznie leczymy kilkunastu rybich pacjentów. To promil w morzu wszystkich zwierzaków odwiedzających klinikę. Chciałbym, żeby było ich więcej. Żeby ludzie zrozumieli, że rybki też chorują. I że np. ja mogę je wyleczyć.
Zwykli niezwykli - chirurg ryb gazeta.tv
Doktor Piotr Konarski przyjmuje w Całodobowej Klinice Weterynaryjnej Vetka przy ul. Modlińskiej 63 w Warszawie.
Dziękujemy za pomoc w realizacji zdjęć Całodobowej Klinice Weterynaryjnej Vetka w Warszawie i Warszawskiemu Ogrodowi Zoologicznemu.
Znasz kogoś, kto też jest Zwykłym Niezwykłym? Powiedz nam o nim! Pisz na adres: zwykliniezwykli@agora.pl. Wybranych bohaterów odwiedzimy z kamerą.
ZOBACZ TEŻ: