Z okazji premiery książki "Becoming", w środę 13.02 zapraszamy na wyjątkowe spotkanie ze znanymi Polkami, które opowiedzą o swoim procesie "stawania się" (ang. „becoming”), walce z presją otoczenia i ważnych życiowych wyborach. Udział wezmą: Jolanta Kwaśniewska Pierwsza Dama w latach 1995-2005, Sylwia Chutnik, Roma Gąsiorowska i Omenaa Mensah. Rozmowę poprowadzi Karolina Korwin-Piotrowska. Transmisja od godz. 19 na Gazeta.pl.
Magdalena Górnicka, specjalistka ds. marketingu w internecie i badaczka wizerunku Baracka Obamy: To jedna z dwóch najlepszych książek, jakie przeczytałam w 2018 roku. Drugą jest „Co się stało?” Hillary Clinton. Dobrze jest te dwie książki porównywać i zestawiać – nie tylko dlatego, że zostały napisane przez byłe pierwsze damy, ale też dlatego, że pokazują zupełnie inne podejście do polityki obu kobiet.
Dla Obamy polityka to coś, co się dzieje obok jej życia. Owszem, w książce pisze ideowo o bliskich jej tematach, np. walce z dziecięcą otyłością, ale te problemy zawsze wynikają z jej życiowych doświadczeń. U Clinton polityka jest otaczającą ją rzeczywistością, która rozgrywa się na naszych oczach i pomaga kształtować lepsze jutro.
Michelle Robinson (Obama) jako małe dziecko Fot. Courtesy of the Obama-Robinson Family Archives
- Michelle Obama nigdy wcześniej nie mówiła o tym, że poroniła ciążę. Nie mówiła też, że ona i Barack korzystali z terapii, a raczej „psychologicznego doradztwa” dla par. To trudne tematy i nie dziwię się, że nie poruszała ich, kiedy jej mąż był prezydentem.
Zaskoczyła mnie też szczerość Michelle Obamy i fakt, że nie ukazywała swojej roli jako żony obiecującego polityka tylko w kolorowych barwach. Zwłaszcza że za bycie szczerą niejednokrotnie się jej oberwało - najbardziej podczas kampanii w 2008 roku, gdy publicznie powiedziała, że Barack nie przywiązuje wagi do porządku i zostawia skarpetki gdzie popadnie. W książce Michelle Obama podkreśla, że za sukces męża musiała też zapłacić swoją cenę. Bo chociaż oczywiście wszystko skończyło się happy endem, to przez wiele lat większość obowiązków rodzinnych spadała na nią. I jasno pisze, że nie było to dla niej zawsze łatwe.
Książka pokazuje, że polityka - nawet na szczeblu stanowym - jest zajęciem, które wciąga i mocno doświadcza całą rodzinę. Nie zawsze jest łatwo. I chociaż teoretycznie to wiemy, to pokazanie drogi Baracka Obamy nie tylko pod kątem zysków, ale kosztów, który musiało ponieść jego najbliższe otoczenie, jest czymś zupełnie nowym i ożywczym w narracji na temat popularnych polityków.
Michelle Robinson na rodzinnych zdjęciach z wakacji Fot. Courtesy of the Obama-Robinson Family
- Kreowanie PR-owe nie oznacza udawania, lecz świadome zarządzanie wizerunkiem, co jest rzeczą dojrzałą, wynikającą w dużej mierze z doświadczeń Michelle na kampanijnym szlaku u boku męża. Nie chodzi o to, by w autobiografii napisać o sobie wszystko, lecz to, co w pewien sposób tworzy nas jako ludzi. Michelle zdecydowanie się to udało. Tytuł "Becoming", angielskie "stawanie się", idealnie opisuje istotę tej książki, czyli ewolucję Michelle Robinson - z Chicago do Białego Domu, a właściwie domu w Waszyngtonie, który Obamowie wynajęli po zakończeniu prezydentury Baracka. Droga do sukcesu, który Michelle odniosła, zanim poznała Baracka, była długa i trudna. Wbrew pozorom to nie kariera Baracka, ale właśnie biografia Michelle jest typowym przykładem amerykańskiego snu.
Barack Obama od samego początku postrzegany był jako ktoś wyjątkowy, trochę predestynowany do bycia kimś wielkim. Nawet na stażu, podczas którego poznał Michelle, otaczał go nimb geniusza. Michelle tymczasem dorastała w trudnej okolicy i nie pochodziła z zamożnej rodziny. Na wszystko zapracowała ona i jej rodzice, którzy musieli zrezygnować z wielu rzeczy, by zapewnić najwyższej jakości edukację swoim dzieciom.
Michelle Obama z rodzinnym pupilem, psem Bo, w ogrodzie warzywnym na tyłach Białego Domu. Fot. Chuck Kennedy
- Tutaj warto przypomnieć książkę "The Obamas" Jodi Kantor. Autorka opisała małżeństwo Obamów, nie szczędząc smaczków czy zakulisowych plotek. Sugerowały one głównie to, że Michelle w dużym stopniu uformowała Baracka, także politycznie: pomagała mu przygotować się do wystąpień, była jego coachem, ale też zagorzałym krytykiem. Kantor rozprawiła się z wizerunkiem Michelle jako „politycznej żony”, paprotki, która ma ładnie wyglądać i machać ręką na wiecach. Ponoć sami Obamowie średnio byli zachwyceni tą publikacją, ale moim zdaniem niczego złego, co mogłoby negatywnie rzutować na ich wizerunek, w tej książce nie ma.
Małżeństwo Obamów na pewno nie było idealne czy łatwe, zważywszy choćby na nieobecności Baracka w domu. Ale to, że przetrwali i sobie z tym poradzili, tylko dobrze świadczy o ich relacji. W porównaniu z innymi parami prezydenckimi są dość nudni pod tym względem.
Michelle Robinson w chwili ukończenia studiów wyższych Fot. Courtesy of the Obama-Robinson Family
- Michelle już od kampanii prezydenckiej nie bała się mówić, co myśli. Jeśli dodamy do tego jej wykształcenie, świetny styl i zaangażowanie w życie rodzinne, trudno zaprzeczyć, że poprzeczka została postawiona wysoko. Pierwsza dama ma już nie tylko ładnie wyglądać, ale musi być mądra, elokwentna i zaangażowana w widoczny sposób. Michelle Obama miała to szczęście, że prezydentura jej męża zgrała się z rozwojem mediów społecznościowych. Dlatego Amerykanie znają ją dużo lepiej niż np. Laurę Bush. Michelle świetnie wykorzystała te nowe możliwości.
Michelle Obama z córkami: Malią and Sashą. Fot. Pete Souza
- Ma zdecydowanie trudniej z wielu powodów. Przede wszystkim ze względu na męża. Jest jego trzecią żoną, w dodatku imigrantką. I byłą modelką, a nie absolwentką uniwersytetów Ivy League [pol. uniwersytety Ligi Bluszczowej. To prywatne uczelnie należące do najbardziej prestiżowych w Stanach Zjednoczonych i czołówki uniwersytetów na świecie przyp. red.].
Melania nie ma takiej siły przebicia jak Michelle ani takiej samodzielności w poglądach i działaniach. Wychodząc za Trumpa, nie wiedziała, że czeka ją los żony polityka. Michelle miała taką świadomość i więcej czasu, by przygotować się do tej roli.
Michelle Obama w obiektywie męża podczas podróży po Kenii. Fot. Courtesy of the Obama-Robinson Family
- Fakt, że Michelle Obama jest pierwszą afroamerykańską pierwszą damą, czyni z niej postać niemal literacką. Ale jej fenomen polega na tym, że jest niezwykle prawdziwa. Jest osobą, z którą każdy chce się zaprzyjaźnić i porozmawiać o dzieciach lub o ogródku, który założyła przed Białym Domem. Jednocześnie jest postrzegana jako twardzielka: mówi to, co myśli, do pewnego stopnia stoi za kluczowymi decyzjami Baracka, np. o jego starcie w wyborach prezydenckich. Obama nie zrobiłby tego bez jej zgody.
- Michelle udowodniła, że american dream jest osiągalny bez względu na kolor skóry. Jak pisze w książce, wiele razy musiała pokonać uprzedzenia, by być tą pierwszą. Michelle ma to, czego jej poprzedniczki nie miały - unikatowe doświadczenie bycia mniejszością i udowadniania na wielu polach, że jest "wystarczająco dobra". Przemawia to do wielu kobiet, które łączą karierę zawodową z macierzyństwem albo składają dokumenty na lepsze uczelnie, niż ich nauczyciele się po nich spodziewali.
"When they go low, we go high" [ang. "Kiedy oni obniżają swoje standardy, my stawiamy sobie poprzeczkę coraz wyżej" w przypadku nieczystych zagrań po drugiej stronie sceny politycznej] - Michelle jest dowodem na to, że można być ponad to: wieść spełnione życie przy poszanowaniu etyki, bez otwartych ataków na przeciwników politycznych, stawiając sobie wysoko poprzeczkę nawet wtedy, gdy wydaje się, że nie ma już na świecie żadnych świętości.
Państwo Obama w dniu ślubu Fot. Courtesy of the Obama-Robinson Family Archive
- Michelle jako żony kandydata demokratów na prezydenta republikanie na pewno nie lubili. Nie ufali jej, więcej - określali jako agresywną i zarzucali jej brak patriotyzmu. Zwalczali ją też przeciwnicy Obamacare czy birthersi [ludzie uważający, że Barack Obama nie urodził się na terytorium USA - przyp. red]. Ale osiem lat w Białym Domu pozwoliło jej zyskać szacunek trochę w poprzek podziałów partyjnych. Pod koniec 2016 roku pozytywnie oceniało* ją 64 procent Amerykanów, podczas gdy np. Melanię Trump tylko 38 procent.
Michelle nie patrzy też na ludzi przez pryzmat podziałów partyjnych, czego dowodem jest choćby jej przyjaźń z George’em W. Bushem.
Michelle i Barack jako młode małżeństwo Fot. Courtesy of the Obama-Robinson Family Archives
- Przede wszystkim ogromny sukces jej ruchu Let’s Move!, dzięki któremu miliony amerykańskich uczniów zyskało dostęp do lepszej jakości jedzenia w szkołach. Promowanie zdrowego stylu życia, w kontekście epidemii otyłości w USA wśród najmłodszych, to zadanie naprawdę trudne, z którego Michelle wywiązała się bardzo dobrze.
Pierwsza dama skacze przez liny razem z dziećmi zaproszonymi do Białego Domu. Fot. Chuck Kennedy
Jej działania miały nie tylko wymiar „promocji”, ale także przełożyły się na konkretne akty prawne, takie jak Healthy, Hunger-Free Kids Act z 2010 roku czy wprowadzenie zmian w szablonach etykiet na produktach spożywczych [wg standardów Food and Drugs Administration - przyp. red.], dzięki czemu stały się one bardziej czytelne dla Amerykanów.
Kolejnym osiągnięciem Michelle Obamy jest promowanie mentoringu dla młodych kobiet - liderek w swoich środowiskach. Tę działalność Obama kontynuuje po opuszczeniu Białego Domu.
Barack i Michelle Obama podczas kampanii w 2004 roku. Fot. David Katz
- Jednym z jej znaków rozpoznawczych była "dyplomacja sukienkowa" - gdy w Białym Domu gościli przedstawiciele innych państw, często wybierała kreacje od projektantów pochodzących z krajów podejmowanych gości. Za granicą promowała stroje amerykańskich projektantów. Zdarzały się jej oczywiście "skandale", na przykład gdy wybierała drogie tenisówki do uprawiania ogródka przy Białym Domu, przez co zarzucano jej rozrzutność. Sporo zamieszania wywołał też jej pierwszy oficjalny portret, na którym była przedstawiona w sukience bez rękawów. Odsłonięte, wyrzeźbione ramiona były w politycznym klimacie Waszyngtonu dużą nowością. Ów portret wywołał później falę artykułów w stylu "Sprawdzone ćwiczenia, by mieć ramiona jak Michelle Obama". Michelle nie bała się też sięgać po ubrania z sieciówek, które potem wyprzedawały się na pniu. Była jedną z najlepiej ubranych pierwszych dam Ameryki.
Chwila prywatności w windzie po obchodach święta Cinco de Mayo. Fot. Samantha Appleton
- Na pewno nie będzie startować w wyborach do Białego Domu - napisała to wyraźnie w książce i ja jej wierzę. Ale bardzo żałuję, bo pierwsza kobieta prezydent USA powinna być taka jak ona!
*Dane Gallupa znajdziecie TUTAJ. Instytut Gallupa regularnie bada pozytywne postrzeganie polityków (i ich żon). Często przed wyborami lub tuż po nich, a także w połowie kadencji lub gdy kadencja zbliża się ku końcowi. Dobre wyniki w tej ostatniej sytuacji to oznaka, że Amerykanie pozytywnie oceniają sprawowanie publicznego urzędu (czy roli, jak w przypadku Michelle) przez ostatnie lata. Oczywiście część polityków jest pozytywnie oceniana dopiero wiele lat później, gdy nie sprawują już publicznych urzędów, a działają w sferze pozarządowej czy w obszarze nieformalnej dyplomacji.
Książka "Becoming" dostępna jest w formie e-booka i audiobooka w Publio.pl >>
Michelle Obama 'Becoming. Moja Historia' Wydawnictwo Agora
13 lutego 2019 roku ukazuje się polski przekład autobiografii Michelle Obamy "Becoming. Moja historia" wydanej przez wydawnictwo Agora.