Jola ma 66 lat i jest blogerką kulinarną. Zapytaj, a poradzi ci, co ugotować na obiad

Z prośbą o poradę piszą do mnie na blogu i na Facebooku ludzie praktycznie w każdym wieku. Hipsterzy, którzy chcą zaskoczyć znajomych jakimś tradycyjnym daniem, i gospodynie domowe, które szukają inspiracji - opowiada Jola.

Jolu, co mam dziś ugotować na obiad?

A mięso jesz?

Jem.

To może młodą kapustę, ziemniaki i pierś kurczaka faszerowaną szpinakiem z białym serem?

Brzmi smacznie, ale pewnie przygotowanie jest czasochłonne?

Nie, wystarczy pierś umyć, osuszyć, rozbić i włożyć do środka szpinak, teraz najlepiej świeży, usmażony wcześniej z czosnkiem. Do tego dodajemy ser, pieprz, sól, i spinamy całość wykałaczką. Ja jeszcze panieruję tę pierś w bułce tartej, żeby była chrupiąca. Całość zajmuje jakieś 40 minut. Jak ktoś mięsa nie je, to można jajko sadzone zrobić zamiast kurczaka. Też jest smacznie.

Czytelnicy, którzy do ciebie piszą, narzekają, tak jak ja, że to dużo pracy?

No właśnie nie! Jeśli pytają, to już chcą coś zrobić, poświęcić temu czas. Nie grymaszą, są grzeczniejsi niż ty.

Z prośbą o poradę piszą do mnie na blogu i na Facebooku ludzie praktycznie w każdym wieku. Hipsterzy, którzy chcą zaskoczyć znajomych jakimś tradycyjnym daniem, i gospodynie domowe, które szukają inspiracji, by przygotować zupełnie coś nowego. Pisze bardzo dużo ludzi z Warszawy, ale i z małych miejscowości.

A o co pytają?

Jednym z najpopularniejszych haseł jest "piątkowy obiad". Bo część Polaków wciąż w piątki nie jada mięsa albo chcą przygotować coś dla gości, którzy go nie jedzą.

Możliwości jest wiele: ryba, kluski, pierogi. Z kapustą, ziemniakami, ruskie. Albo ziemniaczane gołąbki.

Pani Jola gotujePani Jola gotuje Pierogi czy kluski to według Joli świetne danie na piątek. Fot. Grzegorz Caputa

Jak je zrobić?

Trzesz ziemniaki jak na placki. Odsączasz i smażysz. I masz farsz do gołąbków, który zawijasz w liście kapusty. To w wersji vege. A jak wolisz z mięsem, to osobno przyrumieniasz cebulkę z boczkiem i kiełbasą, a na koniec mieszasz całość z ziemniakami i zawijasz w liście kapusty. Z tych gołąbków początkowo cieknie, ale nie należy się tym przejmować, bo skrobia się zetnie. Są przepyszne, uwierz!

Wierzę. Choć ja z przepisów w twojej książce "Od śniadania do kolacji" najchętniej wypróbuję rosolnik.

Trzeba zrobić wywar z mięsa, dorzucić pokrojone w kostkę ziemniaki i na koniec kaszę jęczmienną, jak do krupniku. Ale to nie jest mój przepis - to stara rosyjska zupa. Bardzo smaczna.

Gdy coś wyjdzie niesmaczne, to co?

Z moim synem Grzegorzem, który mi pomaga i robi zdjęcia na bloga, gotujemy do skutku. Aż przepis dopracujemy. Jak coś nam się nie udaje, to i czytelnikom tego nie polecimy. Przecież ktoś może wykorzystać właśnie ostatni kawałek mięsa, jaki ma w domu. I co, obiad mu się nie uda? Nasze przepisy są też proste, żeby danie wyszło każdemu.

Gotujecie w domu?

Przepisy, które polecam moim fanom, testujemy w studiu.

Tu wtrąca się Grzegorz: Przepisy Joli to już w tej chwili poważne przedsięwzięcie. Mamy ponad pół miliona fanów na Facebooku, milionowe zasięgi na YouTube i własną aplikację na telefon. I wiesz co jest najtrudniejsze? Nie zjeść dania przed zrobieniem zdjęcia. To tak pachnie... Czekoladową babkę na Wielkanoc musieliśmy zrobić drugi raz, bo zjedliśmy ją, zanim zdążyłem sfotografować.

Ja bym mogła nie wytrzymać, gdyby Jola zrobiła te swoje śledzie po czesku.

Znajomy przywiózł mi solone śledzie z Pragi. Do wódki. Były jakieś inne niż nasze, rozłożyłam je więc na czynniki pierwsze i postanowiłam zrobić podobne. Filety ze śledzia moczysz przez trzy dni. Szykujesz osobno kiszoną kapustę, cebulkę, jabłko, kiszonego ogórka, trochę majonezu, sól i pieprz. Kroisz wszystko i mieszasz, a na koniec wypełniasz tym farszem śledzie, zwijasz i spinasz wykałaczkami. Zjesz jednego takiego śledzia i jesteś najedzona. A jak dobrze smakują do wódki!

Tata Joli przyrządzał śledzie na wiele sposobówTata Joli przyrządzał śledzie na wiele sposobów fot. Grzegorz Caputa

Mój tata szalał za śledziami i przyrządzał je na wiele sposobów. W oleju, w occie, w śmietanie. Całe słoje śledzi stały w szafkach.

Już wiem, co ci smakuje. A co najbardziej lubią jeść Polacy?

Wszystko!

Grzegorz: Wiesz co mnie zaskoczyło najbardziej? To, jak jesteśmy otwarci na nowinki kulinarne. Na przykład na sajgonki. Wiele pań przygotowuje je dla gości na swoje imieniny, bo są proste, składniki do nich łatwo dostępne w większości sklepów, a do tego wygodne w podaniu. No i oryginalne! Jesteśmy coraz odważniejsi. Czasem ktoś kupi jakiś egzotyczny owoc i pyta nas, co z nim zrobić. Albo jakiś mało popularny rodzaj mięsa. I to jest fajne! Jemy też więcej podrobów.

Lubimy naszą, polską, kuchnię?

Lubimy, ale młodzi nie znają przepisów. Często do mnie piszą, jak zrobić kluski czy pierogi. Pamiętają, że babcia coś takiego robiła, ale mieszkają już sami, mamy pytać nie chcą, bo im głupio, więc wolą napisać do mnie. Proszą też o przepis na tradycyjny barszcz.

Grzegorz: Ciekawe jest, że piszą dzieci rodaków, którzy wyjechali z Polski. Pamiętają słowo "pierogi", pamiętają smak babcinych, ale nie wiedzą, jak je zrobić. Musimy więc odpalić "przepisy Joli" po angielsku, właśnie dla dzieci emigrantów. Te dzieci słabo mówią po polsku. Poza tym mogą się podzielić naszymi tradycyjnymi przepisami ze znajomymi z zagranicy.

Kiedy jest najwięcej pracy?

Poza piątkami jeszcze przed każdymi świętami. Dla urozmaicenia Bożego Narodzenia polecam na przykład pasztet z karpia.

Grzegorz: O, to jest kosmos, koniecznie posłuchaj, jak to się robi!

Słucham.

To przepis mojego znajomego z Ukrainy. Z karpia trzeba w całości zdjąć skórę, wyfiletować, przepuścić przez maszynkę, doprawić. Dodać bułkę namoczoną w mleku, wymieszać. Potem na blachę układam rządkami pokrojone w plasterki ziemniaki i marchewkę. Na wierzch kładę tego karpia, przykrywam skórą, tą zdjętą wcześniej, i smaruję majonezem. Blachę wkładam do piekarnika na dwie godziny, piekę w temperaturze około 150 stopni. Pasztet jest przepyszny! Robię go na święta i na sylwestra.

Pani Jola gotujePani Jola gotuje Jola przyrządza kurczaka z brokułami, w szpinaku albo w sosie z grzybami. Fot. Grzegorz Caputa

Grzegorz: To świetna propozycja dla osób, które niezbyt lubią karpia w klasycznym wydaniu.

Zdarza się, że ktoś pisze z pretensjami, że jednak mu nie smakowało?

Nie spotkałam się z taką reakcją. Zwykle ludzie mi dziękują, przesyłają zdjęcia, żeby pochwalić się, jak im wyszło.

Grzegorz: Średnio na godzinę dostajemy jakieś 600-700 wiadomości na FB, na YT i na blogu. Czasem włączamy automat, bo nie dajemy rady na wszystkie sami odpisywać.

Jola: To jest bardzo miłe. Uwielbiam, jak ludzie się chwalą swoimi daniami. Albo zadają nietypowe pytania, np. "kupiłem dwa kilogramy bananów i co mam z nim teraz zrobić?". Ja na przykład zrobiłabym z nich dżem. A może ciasto bananowe? Czy placki bez mąki? Nie trzeba dodawać cukru, bo banany są słodkie.

Zobacz wideo Inessa Kim z Top Chefa i przepis na azjatyckie pierożki

Kiedyś coś wam w kuchni nie wyszło?

Zupa ogórkowa. Ugotowałam, podałam mężowi. A on tak jakoś dziwnie na mnie patrzy... Okazało się, że ogórki zostały w lodówce. Zapomniałam je dodać. Więc właściwie była to jarzynowa.

Innym razem zrobiłam pączki. Były tak twarde, że jakbym jednym rzuciła, tobym zabiła... Mąż był bardzo rozczarowany.

Co najbardziej lubi z twoich specjałów?

Ostatnio flaki. Kupuję świeże, cielęce, już pokrojone i obgotowuję je co najmniej dwa razy. W drugim garnku robię wywar z udka kurczaka, wołowiny i włoszczyzny. Gdy jest gotowy, wrzucam do niego obgotowane flaki. Niektórzy dodają na koniec zasmażkę albo śmietanę. Ja wolę czysty bulion. Doprawiam go majerankiem, tymiankiem i magą własnej roboty. Przygotowuję ją ze świeżego lubczyku z solą morską i oliwą.

Jolu, a jak to się w ogóle stało, że zostałaś blogerką kulinarną?

Pracowałam w dużym ogólnopolskim wydawnictwie jako ekspert kulinarny. Miałam swój kącik w kolorowym piśmie i polecałam czytelnikom moje ulubione przepisy.  Ale brakowało mi kontaktu z ludźmi. A ja kocham ludzi, jestem bardzo towarzyska. Wymyśliłam więc, że założę coś swojego. To było w styczniu pięć lat temu. Miałam wtedy 61 lat. Nie jestem jednak obeznana technicznie, więc bloga pomogły mi założyć dzieciaki - Grzegorz i Sylwia. "Będziesz miała zajęcie"- zachęcili. Od tego się zaczęło.

Pamiętasz pierwszy polecony przepis?

Oczywiście, to był schab z mandarynkami. Zrobiłam go, wrzuciłam zdjęcie i od razu miałam 500 fanów na Facebooku. Było to dla mnie niesamowite, bardzo się ucieszyłam. Choć nie ukrywam, że startując, nie byłam całkiem anonimowa. Niektórzy kojarzyli mnie przecież z gazety.

"Ludzie mnie chyba lubią" - pomyślałam sobie. I wrzuciłam kolejny przepis. Z każdym następnym czułam radość, że ludzie chcą moich przepisów.

Zresztą mój mąż do dzisiaj żartuje, że wzięłam go "na pierogi". Choć po 40 latach nieco mu się już one znudziły...

Za to fanów ci wciąż przybywa.

Początkowo wszystko robiłam sama, w domu, ale z czasem dołączyli do mnie syn i córka, która świetnie piecze. Teraz to już cały rodzinny biznes.

Nie bałaś się krytyki?

Byłam na nią przygotowana, trudno. Ale póki co nie dostaję nieprzyjemnych wiadomości. Ludzie opisują rodzinne uroczystości, pytają, co ugotować, a ja im podaję przepisy. Mam poczucie, że pomagam.

Pamiętam, jak kiedyś miałam awarię Internetu. Przez całą noc nie spałam. Martwiłam się, że nie mogę odpisać fanom. Rano skoro świt pobiegłam do Grzegorza po przenośny Internet i odpisywałam jak mogłam najszybciej. Zwykle chodzę spać około pierwszej, drugiej. Dostaję tysiące pytań, staram się na większość odpowiadać.

Ale nie zapytałaś mnie jeszcze jak się pracuje w rodzinie. Nie nurtuje cię to?

Jak patrzę na was, to wydaje mi się, że raczej spokojnie.

Nieraz mamy odmienne zdania. Na przykład ja chcę robić pierogi z kapustą, córka z ziemniakami, a syn z grzybami. Jak nikt nie chce ustąpić, spotykamy się następnego dnia i robimy kompletnie co innego. Na przykład mielone.

Podstawą naszej pracy są szczerość i zaufanie. Oni mi mówią, że coś nie wyszło smacznie, to ja zastanawiam się, co mogłabym ulepszyć. I próbuję do skutku.

Uparta jesteś!

W ogóle polecam wszystkim realizowanie pasji. Niezależnie od wieku, wiek to żadna przeszkoda. Każdy przecież jakąś pasję ma, tylko może nie mieć odwagi, by za nią pójść. Co ja bym robiła teraz na emeryturze? Siedziałabym na ławce przed blokiem? Nie, to nie dla mnie. Jestem zbyt energiczna. Nie wytrzymałabym długo.

Albo ile można sprzątać w domu? Nie przesadzajmy, w domu się mieszka. Mogłabym jeszcze zostać wredną teściową. Ale po co?

Otóż to! Powiesz mi na koniec, dlaczego ciasto z wiśniami nazywa się w twojej książce "zemstą teściowej"?

Prawdopodobnie teściowa, która wymyśliła przepis, miała bardzo niedobrego zięcia. Myśli sobie: "poczekaj, ja się na tobie zemszczę". Zaprosiła go na podwieczorek i podała mu do herbaty ciasto z wiśniami. Tyle tylko, że ich nie wydrylowała. Żeby sobie zęby połamał. Stąd nazwa. Ale w moim przepisie wiśnie są drylowane.

Jola Caputa i jej najnowsza książka (fot. mat.prasowe)Jola Caputa i jej najnowsza książka (fot. mat.prasowe) Jola Caputa i jej najnowsza książka (fot. mat.prasowe)

Jola Caputa . Urodziła się w 1953 roku, we Wrocławiu. Jest ekspertką kulinarną. Przez wiele lat współpracowała z pismami kulinarnymi o największych nakładach. Autorka książek "Moje najlepsze przepisy", "Moje obiady na każdy dzień", "Moje najlepsze ciasta" i najnowszej "Przepisy Joli. Od śniadania do kolacji". W 2014 roku założyła bloga www.przepisyJoli.com .

Angelika Swoboda. Dziennikarka Weekend.Gazeta.pl. Zaczynała jako reporterka kryminalna w "Gazecie Wyborczej", pracowała też w "Super Expressie" i "Fakcie". Pasjonatka psów, mądrych ludzi, kawy i sportowych samochodów.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Ci się podobał, to wypróbuj nasz nowy newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

KLIKNIJ, BY ZAPISAĆ SIĘ NA NEWSLETTER

Polub Weekend Gazeta.pl na Facebooku

Więcej o: