Często słyszę: Pani Agato, co pani sobie myśli, że ja nie mam nic innego do roboty, tylko się masturbować?

Ewa Jankowska
- Tak jak z twarzą idziemy do kosmetyczki, tak z waginą idziemy do seksuologa czy sex coacha. Bardzo wiele kobiet ma permanentnie ściśnięte mięśnie Kegla, więc nic dziwnego, że nie czerpią przyjemności z masturbacji - mówi seksuolożka dr Agata Loewe.

Czy to możliwe, żeby kobieta, która nigdy się nie masturbowała, czerpała przyjemność z seksu?

Oczywiście. Ale jeżeli trafia już do seksuologa z jakimś problemem związanym z seksem, to fakt, czy się masturbuje, czy nie, może pomóc w jego diagnozie. Ważne, aby dowiedzieć się, dlaczego się nie masturbuje, a może masturbowała się wcześniej, ale z jakichś powodów przestała? Może kiedyś była bardzo seksualną osobą i z czasem przestała czuć się atrakcyjna? Może doszło u niej do wyparcia sfery seksualnej w ogóle, np. po urodzeniu dziecka albo z powodu depresji, wskutek utraty pracy, zmęczenia?

Gdy jeżdżę po Polsce z warsztatami, zaskakuje mnie to, jak wiele kobiet się nie masturbuje. Według statystyk nawet 60 proc. Polek deklaruje brak jakichkolwiek doświadczeń z masturbacją. Trudno powiedzieć, na ile są to dane wiarygodne, bo jest to wciąż u nas temat tabu i wiele kobiet może nie chcieć się przyznać, że to robi. Masturbacja kojarzy się z czymś grzesznym, nieprzyzwoitym, wstydliwym, z czym w trakcie dorastania trzeba było się ukrywać, za co często było się karconą.

A jeżeli kobieta chce się masturbować, bo na przykład odczuwa silne napięcie seksualne, które musi rozładować, ale nie czerpie z tego żadnej przyjemności?

Może być tak, że podświadomie nie chce tej przyjemności czerpać.

Czyli to nie jest kwestia tego, że nie potrafi tego robić?

Mało prawdopodobne. Kobiety, które nie czują przyjemności z masturbacji czy seksu, to często te, dla których czerpanie przyjemności z życia w ogóle nie jest priorytetem. Nie myślą w kategoriach "chcę czuć się atrakcyjna", "chcę lubić swoje ciało". Gdy zaczynają mi opowiadać o sobie, często wychodzi na jaw, że rzadko robią coś tylko dla siebie. Nie kupią sobie nawet głupiej gałki loda! A przyjemność może im dać najwyżej to, że sprawią ją komuś innemu. Na wiele sposobów można znów poczuć się atrakcyjną - można zacząć uprawiać sport, praktykować jogę, medytację, pójść na masaż. Ale nie można też zapominać o sferze seksualnej. Tak jak z twarzą idziemy do kosmetyczki, tak z waginą idziemy do seksuologa czy sex coacha. Bardzo wiele kobiet ma permanentnie ściśnięte mięśnie Kegla, więc nic dziwnego, że nie czerpią przyjemności z masturbacji. Tak jak mięśnie szyi i karku, tak i mięśnie pochwy należy najpierw rozmasować, żeby poczuć się tam dobrze.

Rozmasować?

Na przykład manualnie. Rynek zabawek erotycznych jest bardzo duży, więc można się posłużyć dildem, wibratorem czy masażerem. W pierwszej kolejności chodzi o to, żeby odzyskać tam czucie i nauczyć się rozpoznawać, kiedy mięśnie się zaciskają, a kiedy rozluźniają. Czasem wystarczy, że do głowy przyjdzie jakaś stresująca myśl - przypomni nam się, że mamy deadline w pracy albo musimy zrobić pranie, albo stanie nam przed oczami nasz były chłopak, i spięcie murowane. 

Z kobietami, z którymi pracuję, najpierw dookreślam, na czym polega ich problem z seksem - na początku zazwyczaj jest dużo płaczu i złości, bo trzeba przepracować np. relację z matką, szkodliwe przekazy dotyczące kobiecości, doprowadzić do sytuacji, w której kobieta, mówiąc i myśląc o seksie, będzie czuła się bezpiecznie i będzie gotowa zaufać swojemu ciału. Jeżeli seks stresuje, zawsze będzie się do niego podchodzić tak, jakby to był egzamin, albo z dużym z poczuciem dyskomfortu.

Jakie są te szkodliwe przekazy dotyczące kobiecości, które mogą zniechęcić do masturbowania się przez kobiety?

Że to coś złego, grzesznego, że jeśli zacznę odkrywać swoje ciało i mi się to spodoba, to co to będzie oznaczało? Że jestem ladacznicą? Kobieca seksualność jest tematem tabu, zamiast ją odkrywać, Polki ją tłamszą, żeby przypadkiem nie zostać zaszufladkowane przez mężczyzn, czy inne kobiety, jako dzi*ki. Kobiety często nie ujawniają swojej przeszłości seksualnej. Obawiają się, że usłyszą: z taką to nie chcę być. Dlatego tak ważne jest, aby kobieta, zanim zacznie odkrywać swoje ciało, zyskała poczucie, że może czerpać z tego przyjemność.

Dopiero po tej fazie przechodzimy do tzw. treningu masturbacyjnego. Moje klientki normalnie dostają zadania domowe.

Na przykład?

Pójdź na randkę sama ze sobą - to jedno z pierwszych zadań.

To tak w temacie masturbacji...?

Oczywiście. Zaplanuj sobie wieczór tak, żeby nikt ci nie przeszkadzał. Tak jakbyś szła na randkę z kimś, ale różnica polega na tym, że nie przygotowujesz się dla kogoś, żeby odbić się w jego oczach, ale dla siebie. Dlaczego mamy motywację, żeby się umalować, ogolić, ładnie się ubrać dla kogoś innego, a nie mamy jej, żeby zrobić to samo dla siebie?

Bo to strata czasu?

Fakt, że jesteśmy w stanie celebrować bycie samej ze sobą w taki sposób, świadczy o tym, że mamy do siebie szacunek. Co ciekawe, u wielu kobiet problem z realizacją tego zadania pojawia się, zanim w ogóle się do niego zabiorą. Często słyszę: Pani Agato, co pani sobie myśli, że ja nie mam nic innego do roboty, tylko się masturbować?

Robienie się "na bóstwo" dla kogoś zawsze jest jakąś formą uprzedmiotowienia. A potem, jeśli coś nie wyjdzie, on czy ona nie doceni naszych starań, budzą się negatywne emocje. Mogłam się bardziej postarać. Albo: tak się narobiłam, a on nawet mnie nie skomplementował.

Co jest normą w seksieCo jest normą w seksie Fot. Shutterstock Fot. Shutterstock

No to przejdźmy już do masturbacji.

Ale my cały czas rozmawiamy o masturbacji. W seksuologii pozytywnej odchodzi się od myślenia o masturbacji jako aktywności oznaczającej wyłącznie pocieranie narządów płciowych. Masturbacja to po prostu "samomiłość", czyli uprawianie miłości z kimś, kogo się kocha.

Ale ostatecznie chodzi o to, żeby osiągnąć orgazm.

Skądże. To jest właśnie ta przewrotność seksu i masturbacji, że im bardziej chcemy osiągnąć orgazm, tym bardziej się to nie udaje, bo wciąż skupiamy się tylko na tym. Masturbacja to opowieść o odpuszczeniu, oddaniu się swojemu dotykowi, podążaniu za przyjemnością, budowaniu napięcia. Gdy ono jest coraz większe, przyjemność narasta, orgazm może się w końcu pojawić. Ale jeśli nastawiam się, że to napięcie już jest i że zaraz dojdę, to często następuje spięcie i z orgazmu nici. Orgazm bardzo fajnie rozładowuje napięcie, jest szczytem przyjemności, ale kluczem do niego jest to, co dzieje się wcześniej, zanim do niego dojdzie. Co dzieje się w głowie, kiedy się rozluźniamy, gdy pojawia się uczucie błogości. I dotyczy to zarówno masturbacji, jak i seksu.

Ale dla mężczyzn często najważniejsze jest to, czy kobieta doszła, czy nie. Można więc pomyśleć, że dzięki masturbacji kobieta może dowiedzieć się, co spowoduje, że ten orgazm osiągnie.

I taka mentalność, w której orgazm jest czymś najważniejszym, sprawia, że seks zaczyna przypominać wyścig albo zaczynają się przepychanki między partnerami, kto komu daje więcej przyjemności, kto się bardziej stara, a kto jest większym egoistą. Orgazm oczywiście jest ważny, i to świetnie, jeśli partner chce, aby jego partnerka z nim szczytowała. Gorzej, jeśli kobieta ma bardzo egoistycznego partnera, dla którego jej przyjemność nie jest tak ważna, jak jego.

I on po ejakulacji opada zmęczony na łóżko i ostatnie, o czym myśli, to żeby pomóc swojej partnerce w osiągnięciu orgazmu.

A mogło być tak, że wystarczyłyby tylko trzy minuty, żeby doszła. Co ciekawe, częściej słyszę jednak historie sfrustrowanych mężczyzn, którzy żalą się, że ich partnerki są w łóżku nieme. Nie mówią, lub nie potrafią powiedzieć, czy im się podobało, czy nie. Albo co im się podoba. Mężczyźni mówią mi, że czują się, jakby te kobiety myślami były gdzie indziej, a oni w łóżku byli sami. To będzie mocne, co powiem, ale niestety, współczesny feminizm przede wszystkim skupia się na tym, jakie prawa i obowiązki mężczyźni mają wobec kobiet, a w ogóle nie dyskutuje się o tym, jakie kobiety mają obowiązki wobec mężczyzn i samych siebie. O tym, że odpowiedzialność leży po obu stronach. Są kobiety, które mają przekonanie, że podczas seksu to one przede wszystkim dają przyjemność i ostatecznie czują się wykorzystane. To nie jest tak, że facet, uprawiając z kobietą seks, coś jej zabiera. Seks to wymiana. Oczywiście nie mówię tutaj o sytuacji, w której dochodzi do gwałtu czy innej formy przemocy seksualnej. Jest jednak cała "szara strefa" sytuacji, w których jeden z partnerów po prostu zamiera i przestaje się odzywać. Są kobiety, które przez lata znoszą kiepski seks ze swoim partnerem. Przez lata narasta w nich złość i w pewnym momencie wybuchają i mówią: Nigdy nie zwróciłeś uwagi, że nie sprawia mi to przyjemności. Albo: Zawsze chodzi tylko o ciebie. No ale skąd on miał to wiedzieć, skoro przez dwadzieścia lat żył w przeświadczeniu, że wszystko jest OK, bo ona nic nie mówiła.

Niestety, bardzo często jest tak, że jak coś kobietom w łóżku nie pasuje, to one zamiast to powiedzieć, zaciskają zęby i włącza im się tryb: jakoś to przetrwam, ile to może potrwać, z 10-15 minut? A potem znajdują milion argumentów, żeby uniknąć zbliżenia, bo na samą myśl o tym czują żal. Ale jednocześnie starają się go wyprzeć. Żal i złość w ogóle w naszej kulturze są wypierane. Nie potrafimy sobie z nimi radzić. Bo o co będę się złościć ja, Matka Polka? Że orgazmu nie miałam? Chyba mi się w głowie poprzewracało.

Część par ma to szczęście, że jest zgrana seksualnie. Ale dla większości ta kompatybilność jest ograniczona. Nie zawsze też jest tak, że dwie osoby mają ochotę na to samo, na przykład w kwestii tego, kto ma zainicjować seks, kto ma być na górze, kto na dole - dosłownie i w przenośni. Ważne, żeby ze sobą w łóżku rozmawiać, dawać pozytywny feedback, ale i instruować, kiedy ma być mocniej, kiedy słabiej. To jednak wymaga pewnej asertywności.

I świadomości tego, co się lubi.

Dokładnie. A wiele kobiet, idąc z kimś do łóżka, zatrzymuje się na tym etapie, że wie, co im się nie podoba, bo czują dyskomfort, ból, albo nie czują nic. Masturbacja to najlepszy sposób, żeby poznać siebie, ale też żeby nabrać szacunku do własnego ciała.

'Orgazm jest tym szczytem przyjemności, ale kluczem jest to, co dzieje się wcześniej, zanim do niego dojdzie''Orgazm jest tym szczytem przyjemności, ale kluczem jest to, co dzieje się wcześniej, zanim do niego dojdzie' Rys. Shutterstock Rys. Shutterstock

Jakie jeszcze dajesz zadania kobietom?

To silnie zindywidualizowany proces. Daję dużo zadań pobudzających do refleksji nad swoją historią seksualną i emocjami dotyczącymi relacji z przeszłości. Czasami polecam książkę, serial czy wykład na YouTube, które mają być edukacyjne i stymulujące rozmowę o danym zagadnieniu. Gdy oswajamy seksualność, powoli przechodzimy do szczegółów i technikaliów.

Daję kobietom wskazówki, żeby na przykład w trakcie dotykania się głęboko oddychały albo wydawały dźwięki - uwolniły emocje. Żeby się poruszały, albo jeśli do tej pory robiły to na plecach, to żeby spróbowały, leżąc na brzuchu.

Wiele kobiet w trakcie wykonywania tych zadań odkrywa, że ma na przykład bardzo wrażliwe sutki albo że jest w stanie się o wiele bardziej podniecić przy określonej muzyce.

Bardzo ważne jest to, żeby całe swoje ciało traktować jak pole do eksplorowania. Jednym z zadań jest tworzenie swojej mapy ciała i kreatywne wymyślanie różnych metod dotykania, które mogłyby wydać się dla nas warte przetestowania. Np. szczypanie małżowiny usznej albo drapanie łokcia.

Jaką rolę pełni masturbacja w związku?

W naszej kulturze funkcjonuje stereotyp, że to mężczyźni się częściej masturbują niż kobiety. Bardziej dostępny jest więc scenariusz, że to mężczyzna, będąc w związku, oprócz uprawiania seksu z partnerką również się masturbuje. Masturbowanie się przez partnerkę od razu budzi lęk, że może jej nie zaspokajam, albo robię coś źle. We współczesnej seksuologii zwraca się uwagę na pewną ciekawostkę - kobiety, które częściej się masturbują, mają większą ochotę na seks, z kolei mężczyźni, którzy częściej się masturbują - mniejszą. Więc mężczyzna o wysokim libido powinien się wręcz cieszyć, że jego partnerka się masturbuje.

Masturbacja może też pełnić bardzo ważną funkcję samoregulacji relacji. Często jest tak, że partnerzy mają różny poziom libido. Dopuszczanie masturbacji w związku odciąża partnera, który ma mniejsze potrzeby seksualne.

Były partner mojej koleżanki oczekiwał od niej, że ta będzie się z nim kochać codziennie, bo takie miał potrzeby. Ona czuła się zmuszana do seksu, na który często nie miała ochoty.

Innym przykładem jest sytuacja, w której seks służy rozładowaniu napięcia - jeśli partnerzy są kompatybilni, po kłótni mogą mieć naprawdę świetny seks. Sytuacja się zmienia, kiedy jedno w trakcie awantury się podnieca, a drugie wręcz przeciwnie - ma przede wszystkim potrzebę emocjonalnego zaopiekowania się, przytulenia.

Dla wielu masturbacja i seks to aktywności, które się wykluczają, a nie uzupełniają. Pokutuje też przekonanie, że masturbacja jest dla samotnych albo nieudaczników, którzy nie są w stanie znaleźć sobie partnera seksualnego. Rzadko myśli się o niej jako o czymś, co zapewnia higienę psychiczną. W trakcie masturbacji wydzielają się endorfiny, organizm się dotlenia, pobudza się układ krwionośny, wyzwala się energia seksualna. Jeśli boli cię głowa albo wszystko cię wkurza, masturbacja jest najlepszym lekarstwem. Jak to mawiają nasi amerykańscy koleżanki i koledzy po fachu: One orgasm a day keeps doctors away! [z ang.: jeden orgazm dziennie trzyma lekarza z daleka - przyp. red.].

Seksuolożka Agata Loewe (fot: materiały archiwalne)Seksuolożka Agata Loewe (fot: materiały archiwalne) Seksuolożka Agata Loewe (fot: materiały archiwalne) Seksuolożka Agata Loewe (fot: materiały archiwalne)

Dr Agata Loewe . Psycholożka kliniczna i międzykulturowa, psychoterapeutka systemowa, seksozofka, seksuolożka, założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności. Od 2009 roku współpracuje z instytucjami działającymi na rzecz równości w zakresie płci, genderu, seksualności oraz relacji i dostępu do praw seksualnych człowieka. Prawdzi prywatną praktykę oraz organizuje i prowadzi zajęcia dla osób, które chcą lepiej rozumieć własną seksualność oraz profesjonalnie pomagać innym w tym zakresie. Związana ze Światową Organizacją Zdrowia Seksualnego (WAS), amerykańskim SCU oraz brytyjskim Pink Therapy.

Ewa Jankowska. Dziennikarka i redaktorka, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Zaczynała w Wirtualnej Polsce w dziale Kultura, publikowała wywiady w serwisie Ksiazki.wp.pl. Pracowała również serwisie Nasze Miasto i Metrowarszawa.pl, gdzie z czasem awansowała na redaktor naczelną.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Ci się podobał, to wypróbuj nasz nowy newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

KLIKNIJ, BY ZAPISAĆ SIĘ NA NEWSLETTER

Polub Weekend Gazeta.pl na Facebooku

Więcej o: