Podniecenie to jest seksualne pobudzenie całego organizmu, fizjologia. A pożądanie jest ukierunkowanym podnieceniem – to chęć uprawiania seksu z konkretną osobą.
Klienci w gabinecie opowiadają, że ostatnio prawdziwą plagą jest sprawdzanie przez kobiety, czy oni mają erekcję. Podczas uścisków, pocałunków kobieta kładzie rękę na kroczu mężczyzny i sprawdza, czy jest w gotowości. Dla niej to sygnał, że on jej pożąda. A to nie zawsze tak działa! Potrzebują więcej czasu, bliskości, stymulacji czy zachęty. Brak wzwodu nie oznacza braku pożądania.
Mężczyzna naogląda się pornografii przed snem, potem pędzi do łóżka do żony i uprawiają seks. Żona myśli, że to ona na niego tak wspaniale działa. A to sprawiła aktorka lub sytuacja z filmów porno czy zdjęć z Instagrama. Albo ma erekcję, bo masturbował się, myśląc o innej kobiecie. Jego partnerka przychodzi do sypialni, gdy on jest już gotowy do współżycia.
Pamiętajmy też, że poranny wzwód wcale nie oznacza gotowości do seksu, tylko wiąże się z działaniem hormonów, wysokiego porannego testosteronu. Poza tym przytulanie, ciepło, bliskość drugiego ciała powoduje erekcję, która wcale nie oznacza pożądania. Jest reakcją fizjologiczną organizmu na przyjemne bodźce.
Niestety, erekcja u mężczyzny nie oznacza ani że pragnie tej kobiety, ani że ją kocha. Może jej nie darzyć miłością i nie pożądać. Ja wiem, że mogę rozbić teraz komuś światopogląd, ale niech to będzie przyczynkiem do rozpoczęcia dyskusji o tym, co się dzieje w związku.
Pamiętajmy, że czasami wzwód mężczyzny może być wywołany pozaseksualną przyczyną. Prozaiczna sprawa – parcie na pęcherz i potrzeba oddania moczu. Czy też leżenie na brzuchu i uciskanie penisa. Siedzenie z nogą założoną na nogę. Bywa, że mężczyźni korzystają z tego, że erekcja się pojawiła, i inicjują seks z kobietą, bo skoro warunki sprzyjają, czemu się nie sprawdzić...
Poranna erekcja to reakcja fizjologiczna organizmu, nie wynika z podniecenia Fot. Shutterstock
Pożądanie widać w oczach mężczyzny – gdy patrzy na partnerkę z pasją, żądzą. Po pewnym czasie w związku kobieta, która zna już swojego partnera, jest w stanie odróżnić, kiedy seks jest mechaniczny, a kiedy on faktycznie jej pragnie. Zmienia mu się barwa głosu, szepcze do ucha, mówi o swoich i jej potrzebach, które chce zaspokoić. Ona czuje, jak mu się w dłoniach układa.
Ale są mężczyźni, którzy udają pożądanie.
By mieć z głowy seks i zadowolić partnerkę, żeby nie domagała się zbliżenia już za parę dni. Gdy on jej zapewni seks z lekką dozą pasji, a nie mechaniczny, ona będzie na dłużej usatysfakcjonowana. Stary numer.
Patrząc z zainteresowaniem – odgrywanym. Mówiąc, że się jej pragnie – choć to nie do końca prawda. I zaspokajając jej potrzeby – mimo że niekoniecznie ma się na to chęć.
Bo jest bezpiecznie, jest rodzina, są dzieci, jest wygodnie – partnerka jest dobrą matką, dba o rodzinę, smacznie gotuje. Czasami dom to dobra baza wypadowa do seksu na mieście. W domu jest spokojna przystań i dobra żona, a na mieście seks i podniety. Zatem on udaje pożądanie, by żona była milsza, czulsza. Jeden z klientów opowiadał, że gdy udaje pożądanie, żona jest dla niego czulsza i bardziej o niego dba – robi mu kanapki, wysyła zdjęcia.
Wszystko zależy od priorytetów danej osoby. Akurat dla tego klienta najważniejsze jest, by kobieta była matką Polką. Dbała o dzieci, o dom, o niego. On wie, że gdy ją zaspokoi w sposób, którego ona pragnie, i będzie udawał, że mu zależy i że ona go podnieca, to dostanie to, czego chce. Niektórzy robią to z czystego wyrachowania.
Niekiedy latami. Mam potężną grupę klientów, którzy fantazjują w czasie seksu. Dzięki myśleniu o koleżance z pracy, sąsiadce, aktorce z filmów pornograficznych, innym facecie mogą się podniecić, mieć erekcję i uprawiać seks z żoną.
Różni ludzie różnie się dobierają. To zależy, co jest dla nich najważniejsze w relacji. Jedni spełniają się w rodzinie, ojcostwie, macierzyństwie. Inni potrzebują dostępności seksualnej partnera i podniet w sypialni. Dla innych związek to styl życia – podróżują razem, stymulują się intelektualnie, rozmawiają, ale o pożądaniu nie ma mowy.
Byłoby idealnie, ale czasami się nie da i wtedy znajduje się inne osoby do kina i teatru, inne do seksu, a inne do prowadzenia domu i wychowywania dzieci. Bywa, że ludzie nie znajdują w życiu idealnego partnera, a nie chcą być sami i chodzą na różne kompromisy. Czasami są to zgniłe kompromisy, ale lepsze takie niż żadne. Obniżają poprzeczkę i decydują się na związek z kimś, kto nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb, ale czują się razem swobodnie i akceptują się nawzajem.
To częsta sytuacja w moim gabinecie. Przychodzi kobieta i mówi, że ona nie pożąda partnera, ale seks uprawiają często. Ona to robi, by podtrzymać związek. Dla poczucia bezpieczeństwa, dla dobra dzieci i rodziny. Przyczyny są podobne u obu płci. Romantyzm i namiętność ma na filmie czy w serialu, identyfikując się z bohaterami. Albo sublimuje, czyli przerzuca popęd na pracę, realizuje się poza domem.
Kobietom zdecydowanie łatwiej flirtować i uwodzić. Lepiej poruszają się w tym świecie.
Zdecydowanie tak. Chyba że on wpadnie na jakiś trop, odkryje jakąś korespondencję z kochankiem czy przyjaciółką na jego temat. Takie wpadki przez nieostrożność często się zdarzają i mają opłakane skutki.
Kobiety są też lepsze w odgrywaniu zaangażowania. Mam taką klientkę, która umawia się z mężczyznami, a oni zabierają ją na wakacje. Ona zwiedza świat i ma darmowe wczasy, oni mają seks, uwodzenie i flirt. To udawanie świetnie jej wychodzi. Ostatnio nabrała naprawdę wytrawnego Casanovę. Słyszałem o nim legendy na warszawskich salonach, a ona zrobiła go na szaro.
Mężczyźni udają pożądanie, by żona była milsza Fot. Shutterstock
O, kobiety to dopiero fantazjują! Ta klientka zazwyczaj przypomina sobie seks z innym facetem, którego pragnęła, lub wyobraża sobie, co by z nim robiła.
Trzeba pamiętać, że jest to w pewnej mierze kwestia hormonów, które podkręcają namiętność i pożądanie. Po pewnym czasie nie jesteśmy już na hormonalnym haju, ciągle gotowi na seks z partnerem i zafascynowani jego osobą. Gdy namiętność opadnie, część związków się rozpada, ale wiele osób odkrywa inne zalety tej relacji i spełnia się w niej.
Na początku podniecenie i pożądanie idą w parze. Po pewnym czasie u wielu par się to zmienia, ale zostają bliskość i przywiązanie. Oraz inne aspekty związku, które sprawiają, że chcemy być razem.
W niektórych związkach namiętność kończy się po kilku miesiącach, w innych po trzech latach. Ale mam też takich klientów, którzy są osiem, dziewięć lat w związku i kochają się codziennie lub co drugi dzień, bo mają partnerów bardzo w swoim typie, pracują nad związkiem i chemia nadal jest.
Lata praktyki robią swoje. Po pierwsze, siedzą blisko siebie, on ją dotknie, ona go złapie za kolano, on jej przeczesze włosy palcami, da jej buziaka, widać tę bliskość. Rozmawiając, patrzy na nią, gdy na nią patrzy, zmienia mu się mimika. Ze mną rozmawia i patrzy na mnie normalnie, na nią z pożądaniem lub figlarnością w oczach.
Tak, ale nie od razu. To nie tak, że wyjdę na Nowy Świat, popatrzę na ludzi i wiem, że ta para siebie pragnie, a ta nie. Trzeba z nimi spędzić trochę czasu, poobserwować, nauczyć się ich mowy ciała. Po kilku sesjach terapeutycznych widzę już, czy coś z tego będzie.
Gdy zdrabniają swoje imiona, mają swoje powiedzonka, łapią się za ręce, szanują się w tej komunikacji, szanują odmienne zdanie partnera, są zaciekawieni tą drugą osobą. To widać.
Oczywiście!
Warto podejść do tej relacji tak, że związek to nie obowiązek, tylko przywilej. Dostrzegać zaangażowanie partnera, drobne gesty – kupienie po drodze do domu ulubionego posiłku, kwiatów, załatwienie spraw, gdy partner jest chory lub zmęczony. Dbanie o siebie, czułość, docenianie drugiej osoby.
To może zapowiadać kryzys, ale niekoniecznie wróży rozstanie, bo gdy oboje partnerów rzadziej ma ochotę na seks i im to odpowiada, po co się zmuszać. Gdy zaczniemy zauważać, że nasz partner już nas tak nie podnieca jak kiedyś, dobrze jest przypomnieć sobie, jak było na początku, jak się uwodziliśmy, jak się pożądaliśmy, oglądać zdjęcia z dobrych okresów związku. Zmienić otoczenie, by zobaczyć partnera nie tylko w domu na kanapie lub w kuchni.
Porozmawiać o tym, co się dzieje między nimi. Warto też inicjować seks, wyprowadzić go z szablonu, zaprosić partnera na blat w kuchni czy na pralkę. Może być włączona (śmiech). Warto wybrać się do sex-shopu i kupić gadżet erotyczny. Uwierzcie mi, spotkacie tam innych klientów, wyglądających jak wy, a nie jak ocieracze tramwajowi (śmiech). Komplementować. Wysłać roznegliżowane zdjęcie. Flirtować. Pokazywać, że mamy ochotę na seks z nim. Po prostu dbać o partnera i o łączącą z nim relację.
Andrzej Gryżewski. Seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny (CBT), psycholog, certyfikowany edukator seksualny. Autor bestsellerowej "Sztuki obsługi penisa", książki "Jak facet z facetem, rozmowy o seksualności i związkach gejowskich" oraz nowej "Macho. Instrukcja obsługi". Założyciel Gabinetu Psychoterapii Seksualnej CBTseksuolog.
Joanna Germak. Po 20 latach w mediach postanowiła związać się z zupełnie inną branżą. Nie tęskni za kontentem, ale brakuje jej dziennikarstwa, dlatego współpracuje jako autorka tekstów i wywiadów. Zawodowo lubi robić rzeczy, które mają sens.