"Na własnej skórze" na Kobieta.gazeta.pl to cykl poświęcony urodzie. Co tydzień w piątek znajdziecie materiały poświęcone pielęgnacji i nowościom technologicznym.
Zacznijmy od tego, że moje brwi są "krejzi" – nieprzewidywalne, kapryśne, dzikie. Naprawdę twarde zawodniczki. Rosną jak oszalałe – nieskracane niebezpiecznie dryfują w kierunku krzaczastych brwi towarzysza Breżniewa. Niektóre są ukorzenione lepiej niż dąb Bartek – ich depilację powinno poprzedzać miejscowe znieczulenie. Dodatkowo przez większość mojego życia pozostawały w ukryciu – bo choć długie i mocne, były dość jasne.
Raz, 20 lat temu, dałam się namówić na nałożenie na nie henny, nie wiedząc jeszcze, że preparat można na nie położyć maksymalnie na 10 sekund. Po tym, jak poleżał dłużej, kosmetyczka mało nie dostała zawału. A ja do farbowania brwi zraziłam się na długo. Przez kolejne dwie dekady pani Małgorzata, moja kosmetyczka, delikatnie namawiała mnie na ponowienie próby. W końcu jej uległam. Hennę nakładała na ułamek sekundy, a brwi było przynajmniej widać, chociaż pod względem ich regulowania nadal wiodły własne życie.
Co sprawiło, że zdecydowałam się na zabieg "Stylizacja brwi basic"? Przy okazji testowania przedłużania rzęs (tekst znajdziecie TUTAJ) zaproponowano mi także wystylizowanie brwi – ich depilację nicią i koloryzację. Uprzedziłam lojalnie Marinę z Her Eyes Studio, która za moje brwi się brała, że są one szalone, a efekt może zaskoczyć nas obie. I rzeczywiście tak się stało. Był środek lata, fala upałów, mocne słońce, filtry UV na twarzy. Po dwóch dniach od zafarbowania moje brwi przemyślały temat i... zmieniły kolor z brązowego na rudy.
Rude brwi - porównajcie zwłaszcza z kolorem włosów na głowie Fot. Archiwum prywatne
Ponieważ (oprócz ubocznego) efekt: kształt brwi, skuteczność i szybkość depilacji włosków i meszku, był udany, postanowiłam dać zabiegowi drugą szansę – tym razem na jego wykonanie decydując się w pozbawionym słońca listopadzie.
Kobiety potrafią swoim brwiom szkodzić. To jest jeden z pierwszych elementów na twarzy, z którym zaczynamy eksperymenty urodowe. Sama mam na sumieniu wyskubanie ich w cieniutkie łuki, gdy miałam 15 lat. Jednorazowy wybryk brwiom nie szkodzi, ale wieloletnia głęboka depilacja może sprawić, że przestaną w usuwanym miejscu rosnąć. A brwi są ważne – oprócz funkcji ochronnych oka tworzą ramę twarzy, rodzaj jej oprawy, warto więc, żeby... były.
Jak mówiła mi w rozmowie poświęconej makijażowi permanentnemu Aneta Swatek, linergistka [specjalistka od makijażu permanentnego – przyp. red.], Polki mają z natury delikatne brwi, przerzedzone, jasne. Tłumaczyła też, że w modzie są teraz brwi podkreślone, wyraziste. Zdaniem Swatek młode kobiety są dzisiaj ostrożniejsze z ich depilowaniem, niechętnie też ingerują w ich kształt.
Brow bar – a co to?
Modzie na wyraźnie pokreślone brwi sprzyjają miejsca stworzone specjalnie z myślą o nich – bo o brwi można zadbać teraz osobno, a nie przy okazji wizyty u kosmetyczki. Po wrzuceniu w wyszukiwarkę hasła "Brow bar" [angielskie bar z brwiami – przyp. red.] wyskakują 33 gabinety w Warszawie. Ja zdecydowałam się na Her Eyes Studio. Przy pięciu znajdujących się w ogromnym pomieszczeniu stanowiskach powtarzany jest ten sam rytuał. Klientki siadają na wysokich stołkach przed doskonale oświetlonym mocnym zimnym światłem lustrem.
Stojące przed nimi specjalistki, korzystając z długiej jednorazowej antybakteryjnej nici, wprawnymi ruchami usuwają włoski – zarówno jasny meszek, jak i mocniejsze włosy. Tylko przy użyciu nici nadają brwiom prawidłowy i symetryczny kształt (można także wybrać depilację pęsetą lub woskiem). Klientki czynnie pomagają przy nitkowaniu, naciągając skórę na twarzy. Trzeba włączyć myślenie, kiedy pada pierwsza komenda:
Prawą dłonią znad czoła podciągnij do góry lewą brew.
Nitkowanie wyrywa w pień wszystkie zbędne włoski. Nie jest to przyjemne, choć jak zwykle indywidualnie odczuwane przeżycie. Mnie kręciło w nosie, chciało mi się w trakcie zabiegu kichać, pojawiły się łzy w oczach. Sama akcja depilacji trwa krótko i jest wybitnie precyzyjna.
Brwi przed i po nitkowaniu i depilacji Fot. Oksana Severova/Her Eyes Studio
Po depilacji nakładany jest kolor – ale nie henna, którą rozrabia się wodą i nią zmywa, tylko farbka, do której dodaje się kilka kropel wody utlenionej i potem nią usuwa położoną na włoski warstwę. W przypadku farbki od razu widać, na jaki kolor zostaną zabarwione brwi, ale krócej niż w przypadku farbowania henną utrzymuje się efekt. W salonie, w którym byłam, farbowanie można wykonać w wersji "Basic" (65 zł) i "Intensive" (80 zł).
Pierwszy efekt jest delikatniejszy – zabarwia tylko włoski, drugi daje intensywniejszy kolor, zabarwia także skórę, a kolor dłużej się zmywa. Dla mnie – osoby, która ma naturalnie jasne brwi – ich koloryzacja zawsze wydaje się być za mocna, zwłaszcza przez dwa pierwsze dni. Mąż też nie pomaga, strojąc sobie żarty, nazywając mnie "czarnobrewą" i pytając: "skąd ta sroga mina?". Jestem jednak gotowa ponieść koszty uśmieszków za cenę ładnie wymodelowanych brwi i ich lepszej widoczności (po tygodniu już nie miałam takiej srogiej miny, brwi także nie zrudziały).
Cały kilkuetapowy zabieg stylizacji brwi trwa około 30 minut – jest więc popularny jako zabieg lunchowy – ot, wychodzisz z pracy na obiad, a przy okazji robisz brwi. Tak sobie przynajmniej tłumaczę obłożenie stanowisk w połowie zwykłego dnia tygodnia (klientki wracają na brwi raz na miesiąc). Między moimi zabiegami minęło pół roku – przy jasnych brwiach nie czułam potrzeby korygowania kształtu wcześniej. Wybujałe brwi skracałam sama nożyczkami, za co Marina najchętniej dałaby mi po łapach. Dlaczego warto raz na jakiś czas oddać się w ręce profesjonalistek?
Najważniejsze jednak, żeby wszelkie zabiegi wynikały z waszej potrzeby i przekonania, a nie były narzucone przez kanony urody. Możecie być jak Natalia Vodianova czy Brooke Shields, które ze swoich naturalnie rosnących, nieposkromionych brwi zrobiły znak rozpoznawczy. Pamiętajcie, że w przypadku brwi panuje zasada, że lepiej mieć ich więcej niż za mało. I – co mogą potwierdzić kobiety, które za bardzo w latach 90. depilowały brwi – takie podejście sprawdza się także w myśleniu o brwiach długofalowo.