Internet rzeczy to na razie nie moja bajka. Chociaż bardzo bym chciała wykorzystywać możliwości, jakie daje i przede wszystkim nie zamykać się na nie, tylko uczyć kolejnych innowacji. Na razie jednak jedynie przyglądam się, jak muzyką w domu z poziomu komórki zarządza znajoma para. Mężczyzna w tym domu potrafi wracając z pracy włączyć żonie zabawną playlistę – porozumiewa się z nią w ten sposób jak Bumblebee z filmu „Transformers” z postacią graną przez Shia LaBeoufa. Moi znajomi mają również system sterowania głosem, ale – zabijcie mnie – nie przypomnę sobie, o co w tym dokładnie chodzi, ani jak się nazywa. Wiem tylko, że system lepiej reaguje na komendy pana domu niż pani domu – jej komendę „światło” - ignorując.
Smart home Fot. Materiały prasowe
Nie wiem więc, jak się mieszka w inteligentnym domu, w którym rządzi internet rzeczy. Ba, nie wiedziałam nawet, że jeden z liderów takich rozwiązań na świecie – marka FIBARO – to polski producent, mający fabrykę pod Poznaniem. W listopadowy weekend mogłam się jednak przekonać w choć niewielkim stopniu, o co w inteligentnym domu może chodzić. Na zaproszenie wielkopolskiej marki spędziłam trzy dni w sopockim apartamencie, w którym wykorzystano rozwiązania smart home. Na pierwszy rzut oka tych rozwiązań w ogóle nie dostrzegłam. Zauważyłam, że jakieś niewielkie nakładki znajdują się przy każdym oknie, a na suficie znajdują się jakieś niewielkie czujniki. Sądziłam jednak, że to czujniki antywłamaniowe, czy detektory dymu. Nie zdziwił mnie nawet tablet stojący na biurku – to akurat dość częsty element wyposażenia pokojów hotelowych. Po uruchomieniu go, okazało się, że jest to panel do zarządzania pokojem – można w nim ustawiać rodzaje oświetlenia, włączać muzykę, kontrolować temperaturę. Przyzwyczajona do tego, że sprzęty natychmiast reagują na zmianę ustawień musiałam się nauczyć, że tutaj jednak zmiana np. oświetlenia zajmuje krótką chwilę.
Funkcje, które polubiłam wyjątkowo to przede wszystkim te, które sprawiają, że czuję jakby ktoś czytał w moich myślach. W myślach czyta sensor ruchu reagując na mnie wchodzącą do łazienki, czy otwierającą szafę – włączają się wtedy światła – można ustawić, że w trybie nocnym będzie to światło delikatniejsze, niż wieczorem. To idealna opcja zwłaszcza dla rodzin z małymi dziećmi i roztargnionymi osobami, które często zapominają gasić po sobie światło.
Bardzo proekologicznym i proekonomicznym rozwiązaniem są adaptery do kontaktów, które pozwalają na kontrolowanie poboru mocy prądu i całkowite wyłączanie podłączonych do kontaktów sprzętów – od dawna już wiadomo, że urządzenia pozostawione w trybie stand by i pokazujące np. na wyświwtlaczu godzinę czy świecące diodką także pobierają moc. Wszystkie urządzenia FIBARO można obsługiwać przez aplikację w telefonie – zarządzać domem można z pracy, czy z wakacji – w idealnym smart domu można na przykład w przypadku gwałtownej letniej burzy podomykać okna.
Zintegrowanie i podłączenie rozwiązań, które wydają się wam potrzebne w domu sprawi, że jak w bajce wiele rzeczy będzie się działo poza wami. Na przykład podczas wizyty dwudziestu osób na rodzinnym spotkaniu system zareaguje obniżeniem temperatury w pomieszczeniu, w którym przebywacie. Możecie także zainstalować detektor CO2 czy czujnik zalania. Ponieważ te rozwiązania są innowacyjne, czasami trudno w lot zrozumieć, o co w nich chodzi. Bo co może kryć urządzenie przypominający jurorski „przycisk” w programach typu talent show? Button, bo o nim mowa pozwala na zaprogramowanie różnych „scenariuszy” – nazywanych „scenami”. Np. scenariusz „ranek” to włączenie ekspresu do kawy, odpalenie radia w kuchni, podniesienie rolet, uchylenie okna, włączenie ogrzewania w łazience. Ustawienia „wieczór” to: przygaszenie świateł, włączenie alarmu, wyciszenie telefonów, włączenie cicho muzyki.
Ja wiem, że to wszystko brzmi, jak rozwiązania z futurystycznego filmu, ale to jest już rzeczywistość, która naprawdę dzieje się tu i teraz. Gdybym ja miała korzystać z tych rozwiązań, zaczęłabym od zarządzania energią cieplną. Bo jak pokazuje badanie FIBARO przeprowadzone w 2017 roku, zarządzanie energią cieplną za pomocą inteligentnych głowic The Heat Controller może zmniejszyć koszty ogrzewania nawet o 42 procent. Głowica wyposażona jest w ładowalną baterię z możliwością monitorowania poziomu energii, a jej duża pojemność wystarczy na cały sezon grzewczy.
Gdy wyjeżdżamy na dłuższy czas z domu, nie musimy cały czas utrzymywać temperatury ogrzewania naszego mieszkania na stałym poziomie. Zaplanowany wcześniej program ”Wakacje” pozwoli na zminimalizowanie kosztów ogrzewania. W bardziej zaawansowanych instalacjach możemy również – stosując czujniki ruchu – dostosować temperaturę tak, aby była nieco wyższa tam, gdzie przebywamy, a niższa w pomieszczeniach rzadko przez nas odwiedzanych. Głowica świetnie radzi sobie też z niespodziewanym wzrostem lub spadkiem temperatury w pokoju. Wielokrotnie zdarza nam się, że otwieramy okno, zapominając o równoczesnym zatrzymaniu ogrzewania. Gdy system wykryje otwarcie okna, automatycznie wyłączy ogrzewanie, tym samym powstrzyma generowanie dodatkowych kosztów. W czasie naszego powrotu do domu system, znając nasze położenie dzięki geolokalizacji, ustawi określoną temperaturę, dzięki czemu, przekraczając próg domu, od razu poczujemy komfortowe ciepło.
Inteligentne rozwiązania Fot. Materiały prasowe
Drugim rozwiązaniem, które chętnie zobaczyłabym także w moim domu są adaptery do kontaktów oraz czujniki ruchu zarządzające światłem. Dzięki nim nie musiałabym rzucać z drugiego końca mieszkania: Zgasiłeś światło w łazience? I przejmować się pozostawionymi w kontaktach ładowarkom. I nie mam wątpliwości, że o takich rozwiązaniach powinniśmy myśleć wykańczając mieszkania w nowym budownictwie. Bo w starym często na pierwszy ogień idzie jednak walka z wypaczonymi oknami i ciepłem uciekającym przez szpary.