"Można machnąć na orgazm ręką, ale nie znam kobiety, która nie chciałyby go przeżyć"

Czasem orgazm ociera się o doświadczenie na styku przyjemności i nieprzyjemności. Czasem jest, a czasem go nie ma. Seksuolożka i psycholożka Izabela Jąderek opowiada, co jest najważniejsze w kwestii kobiecego orgazmu.

Czy jest jeden rodzaj kobiecego orgazmu?

Nie. Raz orgazm może być krótki i intensywny, innym razem przedłużony, ale spokojniejszy, co nie oznacza, że orgazmu nie było czy że jeden był lepszy od drugiego. Przeżywanie orgazmu może się różnić również w zależności od tego, które miejsca są stymulowane. Orgazm jest więc jeden, ale różne są drogi, które prowadzą do niego.

Na naszym ciele jest masa obszarów, których pobudzanie zaprowadzi nas na szczyt. I jeśli się już tam znajdziemy, to wydaje się bez sensu wartościowanie tego, w jaki sposób się to odbyło i co czujemy. No i pamiętajmy, że na to, jaki ten orgazm mamy, wpływa również nasza biologia i okoliczności uprawiania seksu, trening masturbacyjny lub jego brak oraz kultura, w której żyjemy.

Zobacz wideo

W przypadku kobiecego orgazmu ogromne znaczenie ma nasz umysł.

To, co dzieje się w naszej głowie – wyobrażenia erotyczne, snucie podniecających scenariuszy – wpływa na pobudzenie naszego ciała. Można mieć orgazm bez dotykania stref erogennych, uprawiać seks w głowie.

W drugą stronę – jeśli pobudzimy narządy płciowe, ale nie pobudzimy głowy, to orgazmu raczej nie będzie. Bo jeśli nie odpuścimy kontroli, jeśli nie damy sobie pozwolenia na swobodę, jeśli będziemy zaprzątnięci np. problemami dnia codziennego, tym, co po seksie mamy do zrobienia, to raczej mała szansa, aby nastąpiło zwieńczenie orgazmem czy w ogóle jakąkolwiek satysfakcją. A orgazm to poniekąd pozwolenie sobie na całkowite odcięcie się od rzeczywistości, uwolnienie się od napięć i wszelkich bodźców poza tymi seksualnymi.

Można przeżyć orgazm przez sen.

To akurat zdarza się niezależnie od płci. Śnimy o erotycznej, podniecającej sytuacji – tu działa wyłącznie mózg – i kiedy się budzimy, możemy stwierdzić, że łechtaczka jest powiększona, czujemy, że mamy lubrykację i może dojść do szczytowania. Taki orgazm paradoksalnie jest czasem łatwiejszy – doświadczany tylko podczas snu, a nie z partnerem – i stanowi dowód na to, że myśli, kontrola mają duże znaczenie podczas kontaktu seksualnego.

Czasem pobudzenie – niekoniecznie zakończone orgazmem – zostaje wywołane w trakcie uprawiania pewnych sportów, np. podczas jazdy na rowerze. W takich sytuacjach staramy się zwykle jakoś nad tym zapanować i orgazmu ostatecznie nie ma. I jest to po prostu fizjologiczna, a nie seksualna reakcja ciała.

Ile procent kobiet w ogóle nie doświadcza orgazmu?

Raptem kilka procent kobiet – które nie miały orgazmu, nie jest w stanie w ogóle go przeżywać. Są kobiety, które nie miały go nigdy – ani podczas sesji samomiłości, ani w trakcie stosunku z inną osobą – co nie znaczy, że nigdy go nie przeżyją. Są takie, które doświadczały, ale przestały z różnych powodów.

Można oczywiście machnąć na orgazm ręką, aczkolwiek nie znam takiej kobiety, która nie chciałyby go doświadczyć, zwłaszcza że żyjemy w świecie, w którym panuje niemal powszechna świadomość, że jest coś takiego jak orgazm. Czasami trzeba się nad tym orgazmem porządnie napracować, ale wtedy też jest zwykle większa satysfakcja, kiedy go doświadczymy. Jesteśmy przyzwyczajone, że trzeba zadbać o dom, dzieci, cerę, ale nie mówi się, że trzeba zadbać o swoje życie seksualne albo że można popracować nad udanym życiem seksualnym, a to jest taki sam obszar do zadbania jak każdy inny.

.. Fot. Shutterstock

Co powoduje brak orgazmu u kobiet?

W łóżku może nas hamować lęk przed oceną. Jedne z nas pozwolą sobie na utratę kontroli dopiero z naprawdę bliską osobą, inne raczej z obcą, na której im zupełnie nie zależy. W ogóle różne lęki, jak np. przed niechcianą ciążą, stanowią najczęstsze podłoże psychogenne wpływające na chęć uprawiania seksu, na przeżywanie orgazmów. Nie zawsze jesteśmy w stanie sami je sobie uświadomić. Także przekonania wyniesione z domu, różne schematy, które tkwią w nas gdzieś głęboko, potrafią rzutować na nasze życie seksualne. Można np. mieć przekonanie, że jako matka nie jestem już seksualna.

Bywa i tak, że leki na zaburzenia psychiczne powodują obniżenie libido i uniemożliwiają doświadczanie orgazmu, co jest frustrujące. Także w ciąży wysoki poziom prolaktyny może obniżać popęd seksualny, podobnie w połogu. Infekcje, dermatozy, nowotwory, wycięcie fragmentów układu moczowo-płciowego – wszystko może mieć wpływ na życie seksualne, zarówno od strony fizjologicznej, jak i psychologicznej.

Może być tak, że kobiety są w stanie doświadczać orgazmu tylko solo. Są takie, które doświadczają go tylko z partnerem. W razie trudności i chęci zmiany warto udać się do specjalisty, bo przyczyny braku orgazmu zwykle są złożone i często trudno znaleźć samemu rozwiązanie.

Niestety, część lekarzy i psychologów nie jest edukowanych w związku z seksualnością – większość uważa, że najpierw trzeba wyleczyć główny problem i nie przejmują się, że skutkiem choroby czy farmakoterapii są zmiany w obszarze seksualnym. Wszyscy mamy prawo czerpać przyjemność z seksu, dlatego lekarze czy psychologowie powinni w tym nam pomagać. Tym bardziej że seks może mieć właściwości terapeutyczne.

Inna sprawa to udawane orgazmy.

Jestem przeciwna udawaniu – to daje satysfakcję, ale tylko na chwilę. Ma się wrażenie, że zadowoliło się partnera, ale im więcej czasu mija, tym zwykle samopoczucie jest gorsze. Po pierwsze oszukuje się i jego, i siebie. Po drugie nie ma możliwości zmienić nic w seksie, bo się nie mówi szczerze, że potrzebuje się czegoś innego, nie ma zatem przestrzeni na poprawę, ale też na uczciwość.

Partner, kiedy dowiaduje się o udawaniu po długim czasie, ma pełne prawo czuć się oszukany i potraktowany nie fair. A samo udawanie jest szalenie wyczerpujące – trzeba to robić w odpowiednim momencie, dbać o głośność, ekspresję, żeby wypaść wiarygodnie. Rozmowa o braku orgazmu czy w ogóle o seksie jest trudna, ale jeśli się wstydzimy, możemy użyć np. listu lub innej formy, dzięki której łatwiej nam będzie coś wyrazić.

Czy można siebie jakoś wesprzeć w osiągnięciu rozkoszy?

Najlepszym sposobem jest odkrywanie własnego ciała solo, bez widzów, danie sobie wystarczająco dużo czasu i przestrzeni, aby dojść do tego, co nam pasuje, a co nie. Doświadczenie orgazmu dzięki autostymulacji bywa bardzo wyzwalające i pozytywnie wpływa na samoocenę oraz akceptację ciała.

W doświadczaniu orgazmu pomaga zapewnienie sobie poczucia bezpieczeństwa, komfortu, więc jeśli np. lepiej czujemy się w łóżku w skarpetkach z jakiegokolwiek powodu (krążenie, brak samoakceptacji), to nie ma co na siłę się ich pozbywać. Te skarpetki można potraktować metaforycznie – może to być i pozostanie w bieliźnie, seks przy świetle, w jakichkolwiek określonych warunkach, które ułatwią skupienie na czynnościach seksualnych. Każda osoba, każda para ma prawo uprawiać seks w taki sposób, w jaki jej pasuje – ważne jedynie, żeby na tym nie koncentrowała się cała uwaga, to ma być coś, co faktycznie pomaga, pozwala się zrelaksować, a nie dodatkowo stresuje i napina.

Jak często zdarza się, że partnerzy dochodzą równocześnie?

Czasem się zdarza, że partnerzy szczytują w tym samym momencie (zwłaszcza kiedy do tego specjalnie nie dążą), ale bardzo rzadko. Jeśli chodzi o stosunki heteroseksualne, trudno o to choćby dlatego, że mężczyzna zwykle bardzo szybko osiąga podniecenie i w momencie, w którym ma wysoki dla siebie poziom stymulacji, szybko może ejakulować – w ciągu kilkunastu sekund czy minut.

Zwykle też mężczyźnie trudniej jest powstrzymać orgazm. Z kolei kobieta ze względu na swoją fizjologię zazwyczaj potrzebuje więcej czasu, aby osiągnąć wysoki poziom podniecenia. Jeśli więc dochodzi do penetracji, to po niej można poprosić partnera lub partnerkę o pieszczenie łechtaczki czy innej strefy erogennej. Można oczywiście zadbać np. o wcześniejsze rozbudzenie, próbować różnych pozycji, w których podczas penetracji także łechtaczka jest pobudzana, ale napinanie się na wspólne szczytowanie zwykle tylko utrudnia sprawę.

Zarówno komedie romantyczne, jak i mainstreamowe porno robią nam dużo złego, pokazując wspólne szczytowanie. Podobnie rzecz ma się z orgazmem "pochwowym".

.. Fot. Shutterstock

Czy kobieca dojrzałość sprzyja przeżywaniu orgazmów?

Pewną regułą jest, że kobietom łatwiej doświadczać orgazmu między 30. a 40. rokiem życia – czyli wtedy, kiedy zwykle lepiej znają swoje ciała, lepiej się w nich czują, wyzwalają się spod wpływu jakiegoś wewnętrznego autocenzora, norm społecznych, do których w młodszym wieku w większości są przywiązane. A im bardziej koncentrują się na swoich potrzebach, tym więcej przyjemności z seksu czerpią.

Oczywiście zmiany fizjologiczne związane z wiekiem czy wydarzeniami takimi jak poród mają wpływ na fizyczność i psychikę. Kobiety, które rodziły, mogą mieć trudności w związku z penetracją, czuć luz w pochwie, inaczej niż przed porodem odbierać pewne bodźce, nad czym oczywiście można pracować.

Co się dzieje w czasie menopauzy?

W wyniku zaniku estrogenów jest większa suchość pochwy, skłonność do otarć, do infekcji, zmiana poziomu hormonów wpływa również na ochotę na seks. Ciało się zmienia, więc może być trudniej zaakceptować siebie na nowo. Zwykle jednak kobiety, które cieszyły się swoją seksualnością przed menopauzą, odnajdują się po niej, szukają środków zaradczych na problemy i nowych dróg do seksualnej satysfakcji. Są też takie, które wyciszają tę sferę. I jeśli to świadomy wybór – to OK. Jednak perspektywa społeczno-kulturowa też robi swoje – babcia przecież nie uprawia seksu , oczekuje się od niej, że zajmie się innymi rzeczami niż seks. Więc znowu – nie tyle biologia, co społeczeństwo oceniające nas według naszego wieku, wtłaczające nas w pewne ramy może rzutować na nasze życie seksualne.

Seks bez kobiecego orgazmu ma sens?

Nie idźmy do łóżka tylko po orgazm! Kiedyś było takie przeświadczenie, że udany seks to ten zakończony orgazmem. Na początku XXI wieku seksuolożka Rosemary Basson zrewolucjonizowała podejście do kobiecej seksualności, mówiąc, że cykl reakcji seksualnych kobiet przede wszystkim nastawiony jest na osiągnięcie satysfakcji i przyjemności czerpanej z bliskości z partnerem czy partnerką.

Osiągnięcie satysfakcji stanowi motywację, aby uczestniczyć w kolejnych zbliżeniach. Jest to więc zasadniczo odmienne od męskiej fizjologii, choć też bym nie mówiła o regule, że mężczyznom łatwiej odłączyć seks od emocji. Generalnie jednak okazało się, że bez orgazmu, bez pogoni za nim można czerpać przyjemność z seksu, który jest fizycznym okazaniem akceptacji, pogłębia relacje, jest bardzo istotny w budowaniu bliskości. Także seks solo bez orgazmu spełnia tego typu funkcje.

Izabela Jąderek - psycholożka, seksuolożka kliniczna certyfikowana przez Polskie Towarzystwo Seksuologiczne, psychoterapeutka. Współpracuje z organizacjami pozarządowymi zajmującymi się upowszechnianiem wiedzy o znaczeniu seksualności, pomocą i wszechstronnym wspieraniem osób narażonych na wykluczenia społeczne, a także profilaktyką i wsparciem w zakresie HIV/AIDS.

Magazyn 'G'rls Room'Magazyn 'G'rls Room' Fot. Materiały prasowe

Materiał ukazał się pierwotnie w 7. numerze "G'rls ROOM". To feministyczno-erotyczny magazyn drukowany i online (girlsroom.pl). Tworzące go dziewczyny poruszają tematy związane z seksualnością, równością i szerzą otwartość na szeroko pojętą różnorodność."

Więcej o: