Projekt, który miał przez lata sens, przestał go mieć. Jaki więc miałoby sens ciągnąć go dalej? Boimy się porażek. Moja propozycja jest taka, żeby strach ten racjonalizować. Porażka jest czymś, co należy zawsze wziąć pod uwagę, ale co nie może nas blokować. Porażka powinna być swego rodzaju uniwersalnym motywatorem. Musimy umieć go odczytywać i interpretować, a nawet uwzględniać pośród zmiennych. Jeśli tak nie będzie, porażka przełoży się na blokady motywacyjną i emocjonalną.
Sukces i porażka to dwa potężne motywatory. Napotykamy też jednak czasem wypaczoną postawę będącą drugą stroną medalu obu tych czynników: "Kto nic nie robi, ten się nie myli". Kto nie podejmuje ryzyka, wierzy, że będzie żyć bezpiecznie. A tu niespodzianka! Postawa zachowawcza wcale nie gwarantuje spokojnego i błogiego życia. Bywa, że strach przed porażką powstrzymuje nas przed zabraniem się za cokolwiek. To zrozumiały mechanizm obronny, ale i potężne ograniczenie.
Historia jest pełna rzekomych sromotnych porażek, które tak naprawdę były niczym więcej niż odbiciem niekorzystnych okoliczności. Ot, choćby obrazy niedocenione od razu, które nie znalazły kupca, by nieco później zostać sprzedane za miliony euro. Inny przykład to praktyka biznesowa, która okazała się fiaskiem w jednym kraju, a odniosła spektakularny sukces w innym.
Zachęcam, abyście nie nadawali porażce waloru ostateczności. Dalej ciężko, ale i mądrze pracujcie nad realizacją swoich zamiarów. Jeśli się to nie udaje, dokonajcie analizy. Być może trzeba po prostu więcej czasu (pamiętajcie, wszystko dzieje się na zasadzie procesu), a być może potrzebne są: zmiana podejścia, nowa perspektywa lub zwrócenie się do innego, dojrzalszego otoczenia, które doceni nasze pomysły. Żadna porażka nie trwa stu lat. Nie ma wiecznych klęsk. Pamiętajcie też: nie definiują nas nasze porażki.
Bez porażki niczego byśmy się nie uczyli Fot. Shutterstock
Nie mylcie mądrej decyzji z zaniechaniem. Niektórzy będą powtarzać wam, że coś "porzuciliście", ale nie dajcie się zwieść ich opiniom. Wobec okoliczności, które uniemożliwiają nam osiągnięcie celu powiedzenie "dość" to mądra decyzja. Powiedzenie "dość" nie oznacza też, że dany projekt porzucacie na zawsze, a jedynie tyle, że dany moment należało uznać za niekorzystny. Umiejętność czekania jest cnotą, a na pewne rzeczy musi przyjść dopiero pora. Rozpoznanie chwili, w której należy podjąć działanie to paszport do krainy osiągania celów. Nie wyrywajcie się naprzód, ale też nie pozostawajcie bierni. Kluczem jest równowaga.
Tak więc już wiecie – "dość" nie jest synonimem ucieczki ani porażki. To po prostu mądra decyzja stosowna do kontekstu i zachodzących w nim zmian.
Nie ulegajcie presji tego, 'co ludzie powiedzą' i nie baczcie na osądy wygłaszane przez osoby trzecie.
Gdy jest taka potrzeba, mówcie "dosyć" lub "nie teraz". Nadawajcie porażce kontekst i bierzcie ją w cudzysłów. Przede wszystkim zaś nie przeżywajcie jej... nim do niej nie dojdzie. Nie uprzedzajcie jej.
Gdy chcemy zrobić coś dobrego lub niezwykłego, pierwsze, co napotykamy, to opór innych osób, a ściślej – tych, które same próbowały, ale nie dały rady i tych, które nawet nie spróbowały, z góry uznając rzecz za niewykonalną. Pojawią się i tacy, którzy na wasze starania będą patrzeć z pogardą lub zazdrością.
Faktem jest, że strach przed porażką to silny motywator. Zwłaszcza że można nim łatwo manipulować. Wystarczy zasiać w kimś niepewność. Gdy uda się zaszczepić tę niepewność, mamy już klucz do wpływania na daną osobę. "Uda się wam, pod warunkiem że", usłyszycie nieraz. "Może dotąd nie odniosłeś sukcesu, ale jeśli zrobisz, co mówię, tym razem się uda", powiedzą inni. Odtąd wiecie już więc, że wszelkie wabiki z wykorzystaniem słowa "sukces" to bezpośredni atak na waszą motywację osiągnięcia celu.
Zaufajcie mi, jest tylko jeden sposób, by uwolnić się od strachu przed porażką: ciężko i mądrze pracować. Nie wystarczy pracować dużo, trzeba też robić to w sposób inteligentny, kierując się priorytetami i inwestując w czas w to, co pośrednio lub bezpośrednio przełoży się na osiągnięcie celu. Nie wolno przy tym zapominać, że w większości sytuacji rzeczywistość wymyka się naszej kontroli. Nie możemy mieć o to do siebie pretensji ani odczuwać z tego powodu wstydu albo smutku.
Robimy tyle, ile możemy tam, gdzie to możliwe. Patrzcie na samych siebie życzliwym spojrzeniem. Starajcie się brać nauki z tego, co zaszło, analizujcie swoje reakcje, przyswajajcie ważne informacje, a potem ruszajcie dalej przed siebie. "Jeśli potrafisz uczyć się z tego, co cię spotyka, nigdy nie ponosisz porażek". Czasem wygrywamy, czasem czegoś się uczymy. Pamiętajcie o tym!
Większość porażek ciąży nam bardziej, niż powinna, bo obawiamy się ich oddźwięku wśród innych osób. Warto zarządzać odbiorem cudzych ocen, ponieważ mogą one bez powodu wpędzić nas w złe samopoczucie.
Bez porażki niczego byśmy się nie uczyli Fot. Shutterstock
Otaczające nas osoby mają prawo wygłaszać opinie, jakie tylko chcą. Nie znaczy to wcale, że zawsze mają rację ani też, że powinniśmy obracać w czyn każde ich słowo. Gdy zdarzy się wam porażka, przemyślcie, co nie udało się z powodów, które związane są z wami, a stało się z przyczyn, na które nie mieliście wpływu. Z każdego niepowodzenia starajcie się wziąć lekcję, która w przyszłości może okazać się przydatna. Opinie innych to rzecz drugorzędna.
Podsumowując, chcę przypomnieć wam, że to, co niedokończone, nie jest porażką. Nie jest nią także projekt zawieszony w trakcie realizacji. Czasem po prostu nie da się zrobić więcej, a czasem trzeba podjąć odważną decyzję i "przestawić" nasz projekt w tryb oczekiwania, do czasu aż okoliczności będą bardziej sprzyjające. Bywa też, że musimy twardo uznać, że dany projekt po prostu nie był nasz; że nie umieliśmy się do czegoś zabrać lub że najzwyczajniej w świecie się pomyliliśmy.
Jeśli nie porzucimy pewnych projektów przed zakończeniem ich realizacji, za kilka miesięcy lub lat będziemy nadal w tym samym punkcie. Sytuacja będzie o tyle gorsza, że po drodze zainwestujemy w nie czas i dalsze wysiłki, a to przełoży się tylko na większe znużenie, rozczarowanie i rozgoryczenie. Nic nie jest kompletne i skończone. Wszystko podlega ciągłym przemianom lub wzrostowi. Zawsze możecie się rozwinąć, zrobić krok naprzód. Jednak nie za wszelką cenę i nie bez baczenia na sposób realizacji.
Wprowadzajcie do swojego życia zamiary i dążcie do ich urzeczywistnienia. Będą służyć wam jak busola wskazująca drogę do celu. Pomogą dobrać kierunek działań, priorytety i najlepsze z dostępnych aktualnie rozwiązań.
'Potęga niedoskonałości' Fot. Materiały prasowe
Cytowany fragment pochodzi z książki "Potęga niedoskonałości" Tomasa Navarro w przekładzie Stanisława Bończyka, wydanej przez Muza S.A.