Pierwsi właściciele Murraya porzucili go na plaży Sato Beach w Portoryko. Plaża ta ma także drugą, niechlubną nazwę. Mieszkańcy mówią na nią "Plaża Martwego Psa" (ang. Dead Dog Beach), ponieważ wiele osób porzuca tam swoje zwierzęta, skazując je na niemal pewną śmierć. Z Murrayem było podobnie.
Młody pies został porzucony prawdopodobnie dlatego, że jest brzydki. Jego nietypowy wygląd jest związany z chorobą, na którą musiał zapaść, będąc szczeniakiem. Nosówka, bo o tej chorobie mowa, dla wielu psów kończy się śmiercią, jednak Murray wygrał walkę o życie. Problemy ze zdrowiem odcisnęły jednak ślad na jego wyglądzie. Pies nie ma zębów, przez co nie może utrzymać języka wewnątrz pyska, ma też zdeformowane kości.
Choć pierwsi właściciele porzucili Murraya, nie dając mu szans na przeżycie, udało się go uratować. Znaleźli go aktywiści działający na rzecz praw zwierząt, którzy regularnie odwiedzają "Plażę Martwego Psa" w poszukiwaniu czworonogów, które mogą potrzebować pomocy. Pies był w opłakanym stanie. Lekarz nie widział dla niego nadziei, dlatego postanowił go uśpić. Kiedy wziął do ręki strzykawkę ze śmiercionośną substancją, Murray zaczął jednak machać ogonem - pisze "Fakt". Wtedy weterynarz postanowił, że da mu jeszcze jedną szansę.
Murray szybko odzyskał siły, a następnie znalazł nowy dom.Jego nowa właścicielka, Mackenzie Gallant, uważa, że jego wygląd jest uroczy.
- Jego dziwactwa sprawiają, że jest jeszcze ładniejszy i bardziej wyjątkowy - powiedziała nowa właścicielka Murraya w rozmowie z "Daily Mail".
Zwierzę ma się dziś dobrze. Ma też swoje konto na Instagramie, gdzie cieszy się dużą popularnością. Obserwuje go ponad 34 tys. osób.