Maria "Moonset" Matuszewska*: Zgadza się! W każdym razie tak można to interpretować, bo czy sama się za kogoś takiego uważa, tego nie wiem. Teraz gdy dostała Nobla, jej piękne wypowiedzi o astrologii wydają się mieć inną wagę, trudniej je odrzucić jako gadanie zwykłej "oszołomki". W jednym z wywiadów mówiła kiedyś tak "Rzeczywistość jest wiązką języków, którymi mówimy o świecie. Pisarze powinni starać się znaleźć swój własny język w tym chaosie. A astrologia zawsze była dla mnie starym i pięknym sposobem poszukiwania porządku i praw, które nami rządzą, zawsze plastycznie dostosowywała się do epoki. Najbardziej fascynowała mnie potrzeba łączenia makro- i mikrokosmosów, która jest fundamentem astrologii. Chciałabym, żeby tak było. Klasyczna astrologia jest niesamowita w drążeniu detali ludzkiego życia, pokazuje szczegółowo, jak wielki kosmos wpływa na nasze małe życia. To bardzo dodaje odwagi".
Bardzo. Ja sama też tak postrzegam astrologię - jako przede wszystkim pewien język opisu świata, zupełnie inny niż te, którymi się na co dzień posługujemy. Opierający się na archetypach, na symbolach, uporządkowany i wielowarstwowy, choć daleki od jednoznaczności. Astrologiczne symbole mają wiele znaczeń i możliwych manifestacji, a my - astrolodzy - z tej wielości usiłujemy coś wybrać, żeby to przekuć na jakiś konkret. Kiedy uczymy się języka astrologii, nagle się okazuje, że on pięknie i jednocześnie bardzo precyzyjnie opisuje wiele aspektów rzeczywistości, które innym językom często się wymykają - nawet, a może przede wszystkim, rzeczywistość psychiczną!
Mimo że psychologia znalazła już sporo rozmaitych narzędzi, systemów opisu osobowości, to nadal mam wrażenie, że język astrologiczny jest dużo bogatszy. Jest pełniejszy, wychwytuje więcej niuansów właśnie dlatego, że jest tak symbolicznie wieloznaczny, bo psychika w rzeczywistości nie jest taka "od-do", nie jest sztywna, podzielona precyzyjnie na fragmenty, które można wydzielić i badać niezależnie od wszystkiego innego. Złożoność świata traci przy każdej próbie uproszczenia i redukcji, a astrologia – ta prawdziwa, niegazetowa – uczy kompleksowego spojrzenia na rzeczywistość.
Wbrew obiegowym opiniom to nie wróżby na tydzień umieszczane w gazetach, a obraz nieba w momencie naszego urodzenia, czyli dość złożony wykres, najczęściej w kształcie okręgu, który następnie jest interpretowany przez astrologa. By unikać mylnych wyobrażeń, astrologowie zaczęli zastępować słowo "horoskop" synonimami, takimi jak "kosmogram". Trochę szkoda, bo to słowo o pięknym znaczeniu, tłumaczone jako "obserwowanie czasu", czy "obraz chwili". I tym jest w istocie obrazem chwili, a więc nie tylko momentu narodzin człowieka, bo horoskop można postawić dla wszystkiego, co ma swój początek w czasie.
Jeśli znany jest czas "początku" jakiegoś państwa, to jak najbardziej. Można też stawiać horoskop dla firm, czy innych ważnych dla nas przedsięwzięć. Horoskop to wykres, na którym mamy zaznaczone pozycje słońca, księżyca i planet w tym danym momencie. To, co astrolog robi, to interpretacja tego horoskopu, czyli tłumaczenie języka symbolicznego na język naszych konkretnych doświadczeń. Pamiętajmy, że astrolog jest człowiekiem - interpretuje przez pryzmat swojej osobistej perspektywy. Może to robić lepiej lub gorzej, interpretacja horoskopu jest bowiem sztuką - i to wcale niełatwą.
Mogą różnie rozłożyć akcenty. Kosmogram interpretujemy trochę podobnie jak teksty kultury. Przykładowo możemy snuć wiele interpretacji tej samej baśni, choć to będzie cały czas ten sam wilk i ten sam Czerwony Kapturek - ta sama historia widziana z różnych perspektyw.
Tak, teraz tworzenie horoskopu jest dużo łatwiejsze! Wystarczy do programu astrologicznego wpisać datę, godzinę i miejsce urodzenia, i już możemy podziwiać symboliczny obraz nieba w momencie naszych urodzin. Ja, kiedy się uczyłam astrologii tych dwadzieścia parę lat temu, robiłam to wszystko na piechotę: kalkulator, cyrkiel, linijka, rysowanie… Bardzo sobie nadal taką pracę cenię, choć absolutnie nie chciałabym wrócić do dawnych czasów i cieszę się, że mamy takie możliwości techniczne, że to, co kiedyś robiłam dzień albo parę godzin, mogę zrobić w parę sekund…
Natomiast to, co dawały te godziny, to zagłębienie się w każdy element horoskopu, który osobno trzeba było wyliczyć. Mieliśmy wtedy lepszy kontakt z czasem jako takim, z jego upływem, widząc, że każdy moment jest częścią większej całości, złożonych planetarnych cykli, momentu w historii. To dawało szerszą perspektywę, którą warto przywoływać także dzisiaj, w czasie, gdy technika pokazuje nam wszystko w migawkach, wyjęte z kontekstu i uproszczone.
Astrologia to w dużym stopniu wiedza o cyklach. Zajmuje się przede wszystkim ruchem planet w naszym układzie słonecznym, który jest powtarzalny, cykliczny, choć są to cykle o bardzo różnej długości. Warto pamiętać o tym, że chodzi o planety, a nie o gwiazdy, jak ludzie często błędnie sądzą.
Starożytni wyróżniali gwiazdy stałe, czyli te, które się nie przemieszczają, i gwiazdy ruchome, które przemieszczają się na tle gwiazdozbiorów - czyli właśnie planety - i to nimi głównie zajmowali się astrologowie. Planety się przemieszczają cyklicznie, tzn. każda z planet ma jakiś okres obiegu. Saturn na przykład ma cykl długości 29,5 roku, co oznacza, że w przybliżeniu w 29 roku życia kończymy pierwszy cykl i zaczynamy drugi, a potem około 59. roku życia zaczyna się trzeci cykl. Cykle Jowisza natomiast są krótsze i trwają po około 12 lat. Każdy z tych cykli ma swoje znaczenie, a jednocześnie, poprzez nałożenie się wielu różnych cykli, każdy moment w czasie jest praktycznie niepowtarzalny.
Częsty zarzut czy obawa, którą ludzie formułują w kierunku astrologii, to właśnie ów ten lęk przed wpływem planet. Dla mnie to są po prostu naturalne cykle świata, przyrody, natury, w których żyjemy. To trochę tak, jakbym się miała lękać, że pogoda za oknem negatywnie wpłynie na mój nastrój. Może wpłynąć, jasne! Ale czy to znaczy, że mam się tego bać? Po prostu jak mam świadomość, że mój obniżony nastrój może wynikać z mniejszej ilości słońca, to przestaję siebie oskarżać o to, na co nie mam wpływu, a jednocześnie łatwiej mi, kiedy wiem, że to przejściowe. Czy mam się bać tego, że działa na mnie grawitacja czy inne różne prawa fizyki? To są ograniczenia dużo poważniejsze, niż te niuanse związane z pogodą.
Z jakiegoś powodu to, co na niebie, współwystępuje z tym, co na Ziemi - to właśnie najważniejsza zasada astrologii, czyli idea, że - wracając do słów Olgi Tokarczuk - mikrokosmosy są jakoś powiązane i zestrojone z makrokosmosami. Jung, który również interesował się i inspirował astrologią, mówił w tym kontekście o zasadzie synchroniczności, czyli że to, co "na górze" współwystępuje z tym, co "na dole". Nie ma tu mowy, że jakieś ciało niebieskie wywołuje jakieś konkretne wpływy, a o tym, że w jakiś sposób różne warstwy rzeczywistości są ze sobą powiązane i odzwierciedlają siebie wzajemnie, co nieco przypomina strukturę fraktalną.
Astrologia, w odróżnieniu od nauki, nie zajmuje się jednak przyczynami, czy mechanizmami funkcjonowania świata, jej obszarem zainteresowania jest opisywanie jakości czasu, co mocno wykracza poza perspektywę czasu jako czegoś, co można jedynie mierzyć. Nauka potrzebuje rozumieć mechanizmy: nie wystarczy odpowiedź na pytanie, czy to działa, konieczne jest zrozumienie, jak i dlaczego to działa. Z tego być może wynika ogromny opór na przyjęcie takiego zjawiska jak astrologia, bo dla nauki nie ma tutaj żadnego powodu, dla którego by ona miała działać – co oczywiście nie jest dowodem na to, że nie działa.
Tarot Matt Flores, Unsplash
Lubię patrzeć na niego jak na mapę osobowości człowieka, na której widać zarówno wyzwania, z jakimi będziemy się zmagać, jak i możliwości, jakie mamy, talenty. Od nas zależy, jak z tych potencjałów korzystamy, czyli - trzymając się tej metafory - jak poruszamy się po obszarze opisywanym przez mapę. Możemy wpadać w pułapki, męczyć się, usiłując pogodzić sprzeczne potrzeby lub ograniczyć się do małego i ciasnego fragmentu terenu, który dobrze znamy.
Jako ludzie staramy się zbudować swoją tożsamość, najczęściej opierając się na jakichś podsuwanych przez kulturę gotowcach: zorganizowany człowiek sukcesu lub wrażliwy artysta, dusza towarzystwa lub spokojny domator. Staramy się być jacyś, konkretni, znaleźć cechy, z którymi się utożsamiamy i się ich trzymać. Jeśli wybieramy jedną społeczną rolę, staramy się eliminować w sobie wszystko to, co według nas do tej roli nie pasuje. A kosmogram urodzeniowy pokazuje, że każdy z nas jest bardzo złożoną osobowością, mamy różne potrzeby, które czasem mogą się wydawać sprzeczne, różne oblicza, które pokazujemy w różnych kontekstach społecznych oraz takie, do których czasem nawet przed sobą się nie przyznajemy. Dlatego właśnie astrologia bardzo się przydaje jako sposób na zwiększanie samoświadomości, a jednocześnie dzięki temu też samoakceptacji. Bo kiedy rozumiemy, z czego wynikają nasze różne potrzeby i to, co odczuwamy jako wewnętrzne sprzeczności, przestajemy siebie oceniać i siłą wtłaczać siebie w jakiś idealny obraz nas samych.
Aktualnie już właściwie nie robię sesji indywidualnych, bo one były bardzo, bardzo angażujące w moim podejściu: nad jednym horoskopem siedziałam np. tydzień - i to tak, że nie robiłam nic innego. Taką miałam potrzebę, żeby naprawdę dobrze zrozumieć daną osobę, zanim ona do mnie przyjdzie. Skupiałam się na tym, jaki jest sposób, w jaki postrzega świat, czego doświadcza, jak sobie radzi z różnymi obszarami życia, na propozycji rozwiązań, pomysłów na to, jak można integrować różne ewentualne trudności. Bardzo ważne było dla mnie, żebyśmy w czasie sesji wspólnie szukali rozwiązań, żeby te moje propozycje były tylko punktem wyjścia, a nie czymś narzuconym. Chciałam więc przygotować się tak, żeby widzieć jak najszerzej możliwie ścieżki rozwoju. A to, że osoba sobie wybierze z tych ścieżek jakąś konkretną i ją rozwinie na swój jedyny i niepowtarzalny sposób, to już jej sprawa, o to właśnie chodzi.
Każdy horoskop można zinterpretować na bardzo różne sposoby. Tak jak mówiłam, są w nim zapisane wyzwania i możliwości, ale skorzystasz z tych możliwości, czy przepracujesz te wyzwania i obrócisz je na swoją korzyść - to zależy od ciebie. Ja jako astrolog nie wiem, jaką drogę wybierzesz. Czy będziesz mieć odwagę rozwijać się, czy też wybierzesz ścieżkę autodestrukcji. Mogę ci jedynie powiedzieć, co możesz ze swoim potencjałem zrobić. Co zrobisz z tą wiedzą, to twoja sprawa. Kosmogram jest mapą, pokazuje jak w grze komputerowej, gdzie leżą różne skarby, z których można skorzystać. Pokazuje, że są różne zadania, jak możemy te zadania przechodzić, daje wskazówki. Natomiast czy my tę grę przejdziemy, jak ją przejdziemy i czy trafimy w jakieś fajne, czy niefajne miejsce, to zależy od nas.
Kiedy patrzysz z takiej perspektywy, jak przed chwilą opisałam, to masz świadomość, jak wiele zależy od nas także w takich tematach. Co z tego, że astrologicznie możesz mieć teraz bardzo sprzyjające warunki, by spotkać miłość, jeżeli nie wyjdziesz z domu i będziesz negatywnie reagować na każdą propozycję? Tutaj też utrudnia sypanie takimi konkretami wspomniana na początku wieloznaczność symboli astrologicznych. Przykładowo Pluton, który najsilniej jest powiązany z tematem śmierci, jest również wiązany z głęboką transformacją, śmiercią i odrodzeniem na poziomie psychiki, tożsamości, stylu życia, relacji czy życiowych ról. Śmierć fizyczna jest tylko jedną z możliwych dróg, gdy układy na niebie pokazują, że naszedł czas głębokiej zmiany. Nie uzurpuję sobie prawa do uznawania, że wiem, które z tych rozwiązań wybrał dany człowiek.
W tym momencie skupiam się na tym, żeby uczyć ludzi korzystania z narzędzi astrologicznych samodzielnie - to jest moim zdaniem największa wartość. Tak jak mówiłam, każdy ma tę swoją mapę życia, osobowości, wyzwań życiowych i może z niej skorzystać. Oczywiście można z niej korzystać za pośrednictwem astrologa, co w pewnym sensie jest łatwiejsze, natomiast wielką satysfakcję daje korzystanie z tej mapy samodzielnie. Dzięki niej można rozumieć pełniej, widzieć samego siebie oraz lepiej rozumieć to, co się dzieje w naszym życiu – i nie jest to wiedza tajemna.
By zacząć od tego, co stosunkowo najprostsze, pokazuję ludziom, jak korzystać świadomie z cykli księżycowych, a także z innych cykli, które opisuję w Osobistych Astrokalendarzach. Bardzo mnie cieszy, jak widzę, że ludzie uczą się korzystać coraz lepiej, na przykład z cykli księżyca, że przestają się oskarżać o to, że reagują "dziwnie", czy inaczej niżby oczekiwali, a zaczynają siebie lepiej rozumieć i podążać za wewnętrznym rytmem.
Tak rozumiana astrologia to dla mnie praktycznie narzędzie do tego, żeby dobrze nawigować swoim życiem w zgodzie z tym, co się dzieje, a nie tylko według jakiegoś sztywnego pomysłu, który czasem oznacza wyczerpującą walkę ze światem. Co więcej, samodzielne poszukiwania nie zakładają, że w coś na dzień dobry masz uwierzyć. Wystarczy uważność w obserwowaniu tego, co się dzieje w nas i w naszym życiu, a potem sprawdzanie, jak nasze obserwacje mają się do opisów astrologicznych i czy te opisy pomagają nam coś lepiej zrozumieć. Uważam, że ta kolejność eksploracji jest najlepsza i pozwala na to, by połączyć poznawanie siebie z poznawaniem nieba, mikrokosmos z makrokosmosem. A dzięki temu poczuć się częścią większej całości i mniej przejmować się drobiazgami.
***
* Maria Moonset Matuszewska – astrolożka, psycholożka, blogerka. W swoim podejściu, które nazwała Astrologią Pełni, łączy narzędzia astrologiczne z perspektywą psychologiczną i intuicją. Pisze na blogu zarówno o tym, co na niebie, jak i o tym, co płynie z doświadczenia. Poprzez regularne publikacje o pozycji księżyca, wspiera odkrywanie roli cykliczności w naszym życiu oraz docenianie naszej emocjonalnej strony.