Teraz to w ogóle nie wygląda, bo koronawirus wziął w posiadanie świat i miłość także. Natomiast żeby sobie uzmysłowić, jak to naprawdę wyglądało jeszcze kilka tygodni temu, warto obejrzeć film "Raj: Miłość" Urlicha Seidla. W filmie śledzimy wakacyjne romanse 50-letniej Austriaczki na wczasach w Kenii. I przy okazji poznajemy świat usług za pieniądze. Tam jest świetnie pokazane, jak wygląda kobieca seksturystyka.
Młodzieńcy z Kenii, Egiptu czy Dominikany dobrze wiedzą, jak wyjść naprzeciw oczekiwaniom tych kobiet – bo one chcą być podrywane i adorowane, nie chodzi tam o sam seks. Często znajomość zaczyna się od wspólnej wycieczki na romantyczną plażę - jadą skuterem, potem opalają się, jedzą mango, rozmawiają. To są proste rozmowy, ale okraszone miłymi słowami. Ci panowie, często koło 20-30. roku życia, potrafią lepiej zadbać o kobietę niż mężczyźni, z którymi one mają do czynienia w swoim kraju – ich mężowie, partnerzy, adoratorzy.
"Raj: Miłość" (Paradise: Love) Ulricha Seidla
Tak, ale potrafią tak rozegrać sytuację, że nie wygląda to na wymianę handlową, bo kobieta sama im płaci. Albo o pieniądze upominają się na samym końcu, trochę mimochodem.
Tak, często ci młodzieńcy nie chcą pieniędzy do ręki, proszą, żeby zostawić na stoliku, są delikatni i dyskretni.
Mężczyźni jeżdżą w inne rejony - raczej do Azji, np. do Tajlandii, ale też do Odessy i Kijowa na Ukrainę. Oni umawiają się na seks, czyli najpierw ustalają cenę i zakres usługi, płacą i oczekują konkretnej obsługi. A u kobiet jest odwrotnie – to taka wakacyjna przygoda. Romantyczna narracja, jak w kinie, tylko płaci się po seansie.
Kiedyś to były Włochy, Grecja, Egipt, Tunezja. Teraz prym wiedzie Hiszpania, Zanzibar, Kenia i Dominikana. Chociaż kiedy ostatnio przez dłuższy czas przebywałem w Ameryce Środkowej, to na plażach Panamy napatrzyłem się na wiele spacerujących i migdalących się par z dużą różnicą wieku. Zazwyczaj były złożone z przystojnych Kolumbijczyków z kobietami z Europy i Ameryki Północnej. Podobne doświadczenia miałem po drugiej stronie półkuli, na Mauritiusie. Tam młodzi Hindusi uwodzili dojrzałe Europejki.
Polka na wakacjach to zupełnie inna Polka! Nie ma kompleksów, nie zakrywa ciała, jest swobodna w kontaktach i w seksie. Nie ma tego całego bagażu kulturowego i ograniczeń - co wypada, a czego nie wypada jej robić.
Bo nie widzą jej rodacy i nikt jej nie ocenia. Polak jest reprezentantem krajowej normy kulturowej, mówiącej o tym, że kobieta musi być wycofana, nieśmiała, wstydliwa, unikająca pruderii i wyuzdania.
Bywa różnie. Najczęściej kobiety myślą: "jak pojadę i będzie jakaś przygoda, to fajnie, jak nie będzie, trudno". Nie jadą z nastawieniem, że będą uprawiały seks za pieniądze.
Nie, ale biorą więcej pieniędzy (śmiech). Wygląda to raczej tak, że wchodzą w to, co oferują im na miejscu ci młodzi mężczyźni. Czasami jest to pod przykrywką łzawej historii o biednej rodzinie czy o chorej siostrze wymagającej wsparcia. Czasami oni przyjmują prezenty, idą na zakupy, za które one płacą. A kobiety, kupując buty kochankowi, nie traktują tego jak sponsoringu. On jest uboższy, to mu fundują.
Poza tym kobiety w takim układzie mają poczucie, że zwiększają sumę szczęścia na tym świecie. Że komuś pomogły, kogoś uratowały z biedy, gorszego stylu życia. Płacąc na biedną rodzinę, kobieta nie ma poczucia, że to prostytucja. Poza tym jest skłonna dać więcej. A spotkania i seks są pozbawione aspektu wymiany handlowej. Kobiety mają przekonanie, że jest to jakiś rodzaj filantropii (śmiech).
. Fot. Shutterstock
Pewnym rozwiązaniem jest wynajęcie pracownika seksualnego. Jednak w Polsce to zwykle nie są usługi na tym poziomie, którego większość kobiet by oczekiwała. Dlatego te, które na to stać, wyjeżdżają na tzw. seksualny city break [krótki wyjazd do innego miasta – przyp. red.] do Europy - np. do Amsterdamu. W Polsce rzadziej się to zdarza, ale też się zdarza.
Znam historię kobiety, która zawiedziona relacją ze zdradzającym ją mężem zaczęła udawać, że jeździ w delegację. Wynajmowała pokój w warszawskim hotelu z widokiem na panoramę miasta i atrakcyjnego eskorta. Najpierw szli na kolację, potem na drinka, potem miała miejsce gra wstępna, przytulanie, łagodny seks, potem ostrzejszy seks. Wszystko się odbywało według jej scenariusza. Ci wynajmowani przez nią mężczyźni dostawali wcześniej maila z instrukcjami, co mają robić, co ona lubi, czego nie lubi. Funkcjonowało to jak dobrze naoliwiona maszyna.
Tak, na pewno. Są reguły, jest etykieta. Często płaci się przelewem, przez finansowy system pośredniczący, żeby nie było niekomfortowej sytuacji. Poza tym partnera można wybrać jak z katalogu - jest opisane, oprócz tego, jakie ma wymiary, czym się interesuje, jakimi językami włada.
Z moich obserwacji wynika, że bywa naprawdę różnie. Myślę, że w przypadku 70 procent korzystających z seksturystyki kobiet nigdy by pani nie pomyślała, że akurat ta osoba kupuje seks.
Tak, choć nie zawsze muszą mieć dużo pieniędzy - w Egipcie jest na przykład taniej. Poza tym dla tych mężczyzn znajomość z białą Europejką może kiedyś zaowocować jakąś podróżą, załatwieniem pracy. Czasami kobiety nie płacą, tylko robią prezenty. I to wszystko.
. Fot. Shutterstock
Dokładnie tak. Wymiana barterowa - tym facetom jest miło uprawiać seks z kobietami, a one dostają swoją bajkę. Czasami po wakacjach zostają znajomymi na Facebooku i ta znajomość z wakacyjnej przechodzi w relację koleżeńską.
Ostatnio jeden pacjent opowiadał mi, że ku jego zaskoczeniu, gdy jego nowa partnerka umieszcza post, to lajkuje go wielu Arabów z Afryki Północnej. Nie domyślił się, że to jej trofea z poprzednich wojaży. Był przekonany, że sporo się pozmieniało w algorytmach Facebooka (śmiech).
A dlaczego? Gdzie tu smutek? Obie osoby dostają to, czego pragną.
Nie. Kobiety korzystające z uciech na wakacjach nie patrzą na to w ten sposób. Większość z nich ma przekonanie, że to jest OK. Dla wielu jest to na pewno dużo lepsze niż prostytucja małżeńska, gdy trzeba sypiać z mężem, którego się już nie kocha i nie szanuje, ale on przynosi pieniądze do domu, zarabia więcej. Albo uprawianie seksu z facetem poznanym w barze - on stawia drinka i oczekuje seksu. To jest dla nich bardziej upokarzające niż spotkania z młodszymi mężczyznami w atmosferze uwodzenia i romantyzmu. Te relacje są bardziej podmiotowe.
I tak, i nie. Wielu młodych mężczyzn uwielbia MILF-y [ang. Mom I'd Like to Fuck, czyli "mamuśka, którą chciałbym przelecieć"], czyli kobiety po czterdziestce czy pięćdziesiątce, które mają nieidealne kształty, niedoskonałości skóry, obfitsze ciała. Dla nich to jest wspaniałe, że są to prawdziwe kobiety, a nie wyprodukowane przez przemysł kosmetyczno-chirurgiczny ideały. Ci mężczyźni tak lubią MILF-y i kuguarzyce, że sami ich szukają.
. Fot. Shutterstock
Tak, to są zwykle kobiety po czterdziestce, jawnie poszukujące seksu, umawiające się z młodszymi facetami. Dla mężczyzny noc z taką doświadczoną i chętną kobietą to spełnienie marzeń. Dlaczego? Bo zwykle są znudzone mężem lub rozwiedzione i wyposzczone. Są bardziej wyuzdane, doświadczone, zabezpieczone antykoncepcyjnie, znają swoje potrzeby, więc seks jest dynamiczny, pełen pożądania i namiętności. Czy ci mężczyźni cierpią? Raczej nie.
Ale wielu z tych mężczyzn łączy przyjemne z pożytecznym. Obie strony są zadowolone, ona ma swoją bajkę, przygodę wakacyjną czy weekendową, a on ma udany seks z dojrzałą kobietą i prezenty lub pieniądze.
Dlatego też ci mężczyźni nie muszą udawać i rozgrywać, bo jest to oparte na żądzy, a nie samym wyrachowaniu. Jako seksuolog muszę powiedzieć, że te osoby wcale nie cierpią. Ani specjalnie nie zmuszają się do seksu. Jedna z klientek - kobieta po pięćdziesiątce, rozwiedziona, po rozwodzie -zaczęła przez Tindera umawiać się na seks z 30-latkami. I wie pani co? Nie miała problemów ze znalezieniem kochanka. Na weekend umówiła się z trzema, na sobotę z jednym, na niedzielę z dwoma mężczyznami do trójkąta.
Raj: Miłość materiały promocyjne
Wiele kobiet, które korzystają z seksturystyki, używa Tindera, gdy jadą w podróż służbową i na czas wyjazdu zabezpieczają sobie towarzystwo na wieczory, zwiedzanie, kolacje.
Zwykle nie, czasami kobieta zapłaci np. za obiad. W aplikacjach randkowych też są profile eskortów i można, będąc w delegacji, skorzystać z ich usług.
Osobom, które chcą zgłębić temat, polecam świeżo wydaną książkę o płatnym seksie Magdy Mieśnik pt. "Prostytutki. Tajemnice płatnej miłości".
A wracając do pani pytania. Zwykle nie ma w takim układzie poszkodowanych. Chyba że trafi się na jakiegoś oszusta lub psychopatę. Ale zazwyczaj z perspektywy kobiet jest to po prostu ciekawa przygoda, na dodatek bezpieczna.
Andrzej Gryżewski - seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny (CBT), psycholog, certyfikowany edukator seksualny. Autor bestsellerowej "Sztuki obsługi penisa", książek "Jak facet z facetem, rozmowy o seksualności i związkach gejowskich", "Macho, instrukcja obsługi" oraz nowej, napisanej z Katarzyną Miller - "Być parą i nie zwariować". Założyciel Gabinetu Psychoterapii Seksualnej CBTseksuolog.
Joanna Germak. Po 20 latach w mediach postanowiła związać się z zupełnie inną branżą. Nie tęskni za kontentem, ale brakuje jej dziennikarstwa, dlatego współpracuje jako autorka tekstów i wywiadów. Zawodowo lubi robić rzeczy, które mają sens.