Mogłoby się wydawać, że w XXI wieku takie pytania padać nie powinny. A jednak! Niektóre osoby nie mają za grosz wyczucia i przy każdej nadarzającej się okazji wtykają nos w nieswoje sprawy, zadając te jakże nietaktowne pytania o zakładanie rodziny. Jestem 30-letnią singielką i choć większość moich znajomych jest już po ślubie, ma lub wkrótce będzie mieć dzieci, to ja wybrałam nieco inną drogę.
Rozwijam się zawodowo, podróżuję, korzystam z życia i jestem szczęśliwa. Mimo to, ciągle słyszę pytania o to, kiedy znajdę sobie partnera, kiedy wezmę ślub, albo kiedy pojawi się dziecko. Mam tego dość. Za każdym razem, kiedy od rodziny, albo znajomych słyszę takie pytanie, czuję, jak się we mnie gotuje. Ciekawe, że mój brat, skupiający się na biznesowej karierze, nigdy nie usłyszał podobnych pytań. Czy naprawdę tylko mąż, dziecko i zajmowanie się domem definiuje mnie jako kobietę? Dlaczego ludzie nie mogą zaakceptować drogi, którą sobie wybrałam? Czy ja się pytam koleżanki z nadwagą, kiedy schudnie, albo jej bezrobotnego męża, kiedy w końcu pójdzie do pracy? Nie! Bo to zwyczajnie nie moja sprawa!
Nie wspominając już o tym, jak wiele kobiet ma obecnie problemy z zajściem w ciąże lub jej utrzymaniem. Zatem zanim zapytasz zapytasz kobietę po 30-stce, kiedy w końcu zdecyduje się na dziecko, bo zegar tyka, lub parę, która jest ze sobą od dłuższego czasu, kiedy powiększy się im rodzina, zastanów się pięć razy, bo takie pytanie może zranić bardziej niż myślisz. Nie masz pojęcie, czy ktoś nie poronił jakiś czas temu, czy ktoś nie jest chory, albo zwyczajnie wybrał taką drogę w życiu, że nie chce w ogóle mieć dzieci. Ludzie, żyjcie swoim życiem i dajcie żyć innym!
K.
***
Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.