Po decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który 22 października ogłosił, że przerywanie ciąży ze względu na wady letalne płodu jest niezgodne z Konstytucją RP, na ulicach oraz w Internecie zawrzało. Wiele znanych osób nie tylko wyraziło swój sprzeciw, lecz także podzieliło się swoimi, często bardzo trudnymi historiami.
Joanna Racewicz również postanowiła podzielić się z użytkownikami na Instagramie swoją osobistą historią. W piękny oraz bardzo wzruszający sposób opowiedziała o utracie ciąży.
- Opowiem wam dzisiaj jeszcze jedną czarno-białą historię. Historię kobiety, która bardzo chciała zostać mamą. Próbowała wiele razy i zawsze bez skutku. Pamięta czerwone plamy na kwiecistej sukience, pamięta strach i ból na szpitalnym korytarzu. Poczucie straty i zawodu, jaki sprawiła tacie Maleństwa. Tak, zawsze była dobra w oskarżaniu samej siebie. Mistrzyni świata w samobiczowaniu. Prymuska na lekcjach : „jak zranić siebie celnie i skutecznie”. Odżyło też wspomnienie pewnego usg, kiedy naiwnie spodziewała się, że zobaczy zarys małej główki i usłyszy bicie serduszko. Badanie ciągnęło się w nieskończoność. Doktor milczał, a zmarszczka na czole pogłębiała się z każdą chwilą… Wreszcie oderwał wzrok od ekranu, poprawił okulary i zaprosił kobietę do gabinetu obok. Na ścianach dziesiątki zdjęć uśmiechniętych bobasów, kartki od szczęśliwych i wdzięcznych rodziców. „ Przykro mi, pani dziecko nie żyje”- wycedził w tej scenerii. Chciał chyba powiedzieć coś jeszcze, być może przytulić, ale kobieta nic już nie słyszała. Nie pamięta jak wybiegła z gabinetu, zapomniała gdzie zaparkowała samochód, nie czuła chłodu, choć był ostatni dzień października. Usiadła na schodach i zamieniła się w jedno wielkie wycie. Kiedy dowlokła się wreszcie do domu zadzwoniła do lekarki, która prowadziła ciążę. "To smutne bardzo - usłyszała - proszę się uspokoić. Uprzedzałam, że może być rożnie, że dziecko jest słabe… Proszę się uspokoić i chwilę na mnie poczekać. Jestem na rodzinnych grobach, wracam 2 listopada i wtedy się panią zajmę". "Mam czekać? - krzyczała do słuchawki kobieta - naprawdę? Chce pani, żebym była grobem dla własnego dziecka i chce, żebym była spokojna?". Wtedy wydawało się jej, że jest na samym dnie piekła, że znów los z niej zadrwił. Teraz... Teraz mówi : dziękuję, Panie Boże, że wybrałeś za mnie. Jestem Ci wdzięczna, że zabrałeś moje dzieci, bo zapewne nie przeżyłyby bez pępowiny. Dziękuję, że nie skazałeś mnie ani na wybór ani na heroizm. I jestem szczęśliwa, że dałeś mi Syna. Syna Lepszego niż Marzenie - napisała dziennikarka.
Pod postem pojawiło się wiele ciepłych słów od internautów:
Jest Pani niezwykle silną kobietą!!!
Asiu ogromny szacunek
To historia płynąca serca, ja też mam swoją historię, jestem z Panią
Czytam Pani post i łzy mi lecą po policzku...
Popłakałam się z wzruszenia...
- czytamy.