Ginekolożka o utrudnieniach w dostępie do tabletek "po": Jednej z nich nie ma w hurtowniach

- Teoretycznie kobiety mają dostęp do tabletek "po". Jednak w praktyce jest to zazwyczaj bardzo trudne i często zdobycie ich wiąże się z licznymi komplikacjami - mówi w rozmowie z nami dr n. med. Agnieszka Nalewczyńska.

Natalia Kondratiuk-Świeubska, Kobieta.gazeta.pl: Od ponad trzech lat antykoncepcja awaryjna, czyli tabletki "po", są w naszym kraju dostępne tylko na receptę. Jak to wygląda w praktyce?

Dr n. med. Agnieszka Nalewczyńska, ginekolożka i specjalistka medycyny estetycznej: Teoretycznie kobiety mają dostęp do tabletek "po". Jednak w praktyce jest to zazwyczaj bardzo trudne i często zdobycie ich wiąże się z licznymi komplikacjami. Warto zaznaczyć, że na przyjęcie takiego środka mamy na to tylko 72 godziny. Jeżeli proces zagnieżdżenia w macicy już się zaczął, preparat nie będzie skuteczny. Nie są to więc tabletki poronne, a takie, które chronią przed implantacją zarodka.

Dr n. med. Agnieszka NalewczyńskaDr n. med. Agnieszka Nalewczyńska Dr n. med. Agnieszka Nalewczyńska

Kobieta musi więc działać bardzo szybko.

Tak. W ciągu 72 godzin powinna znaleźć ginekologa, który wypisze jej receptę. A przecież powszechnie wiadomo, że umówienie się na taką szybką wizytę u lekarza często jest trudne. Nie możemy też zapominać, że w niektórych powiatach w Polsce na jednego ginekologa przypada aż 23 tys. kobiet. Dlatego szybka wizyta w takich miejscach graniczy wręcz z cudem. Kolejnym problemem są ginekolodzy, którzy takich recept nie wystawiają, gdyż zasłaniają się klauzulą sumienia. To są główne problemy, z którymi borykały się kobiety od lipca 2017 roku, od kiedy to tabletki "po" są sprzedawane tylko na receptę.

 

Na Instagramie napisała pani, że niedawno pojawił się kolejny.

Farmaceuci zaczęli ostatnio zwracać uwagę na to, że jednej z tych tabletek (Escapelle*) w ogóle nie ma w hurtowniach. Dlatego wiele kobiet, które przebrnęły już prawie przez cały długi proces, w aptekach dowiaduje się, że przepisanego im środka nie ma.

Ginekolożka o utrudnieniach w dostępie do tabletek 'po': Jednej z nich nie ma w hurtowniachGinekolożka o utrudnieniach w dostępie do tabletek 'po': Jednej z nich nie ma w hurtowniach Instagram.com

Czy w takiej sytuacji aptekarz może sprzedać inny lek tego typu?

Nie może, ponieważ nie jest to jego zamiennik. Kobieta musi więc uzyskać nową receptę i ponownie ponieść koszt wizyty u lekarza. Cały proces rusza od początku. A czas mija. Przypominam, że na przyjęcie środka mamy 72 godziny.

Uważam, że znaleźliśmy się w bardzo złej sytuacji. Brak edukacji seksualnej, brak informacji o antykoncepcji, a teraz jeszcze takie utrudnienia w dostępie do tabletek "po". A przecież badania pokazują, że łatwy dostęp do antykoncepcji znacznie zmniejsza zapotrzebowanie na aborcję.

Niedawno zapowiedziała pani powstanie Fundacji Jeszcze, która ma pomagać kobietom w takich trudnych sytuacjach. Skąd ten pomysł?

Ogrom emocji związanych z ostatnimi wydarzeniami w naszym kraju chciałabym przekuć w coś pozytywnego. Fundację tworzę wraz z innymi kobietami. To m.in. dziennikarka Monika Orzechowska-Kossek i prawniczka Małgorzata Rynkowska. Jesteśmy do tej działalności bardzo dobrze przygotowane ze strony prawnej, żeby nie można było nam niczego zarzucić.

Jakie mają panie plany?

Chcemy przede wszystkim ułatwić dostęp dla kobiet w całym kraju do tabletek "po". Planujemy stworzyć bazę lekarzy, którzy będą wystawiali recepty online lub telefonicznie. Kolejny element to edukacja seksualna. Chciałybyśmy stworzyć kilkuminutowe filmy edukacyjne, które będą dostępne na YouTubie.

Poza tym chcemy także zaangażować lekarzy, którzy co miesiąc będą mieli dyżury edukacyjne w domach dziecka i domach opieki. Nie zapominamy także o problemie ubóstwa menstruacyjnego. Mamy w planach stworzenie miejsc, w których dziewczyny otrzymają niezbędne środki higieniczne. Mam nadzieję, że uda się to z pomocą firm, które się do nas zgłosiły.

Wszystkie te działania są obecnie w naszym kraju bardzo potrzebne. Dziękuję pani bardzo za rozmowę i trzymam kciuki za inicjatywę!

* EllaOne hamuje wystąpienie owulacji, hamując dojrzewanie pęcherzyka. Owulacja następuje, ale kilka dni później. Z kolei Escapelle to duża dawka hormonów, tzw. progestagenów. Działa do 72 h po stosunku  (EllaOne działa nieco dłużej). Więcej na ten temat dowiesz się z naszego artykułu >>

Może cię także zainteresować:

Więcej o: