Decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z Konstytucją RP, odbiła się echem w całej Europie. Chęć pomocy Polkom najpierw wyraziły kobiety w Szwecji, które stworzyły petycję, by możliwością darmowego przerwania ciąży odwdzięczyć się za lata 60., kiedy to one mogły wykonywać taki zabieg na terenie naszego kraju.
Norwescy politycy również zaoferowali wsparcie dla polskich kobiet, które chcą dokonać aborcji na terenie ich kraju. - To okropne. Prawa kobiet są deptane w Polsce. Norwegia nie może patrzeć na niesprawiedliwość. Musimy i możemy działać teraz. Można jeździć z Polski do Norwegii. Możemy pomóc tym kobietom, jeśli będziemy współpracować z innymi krajami w Europie przy otwieraniu szpitali i zapewnianiu lekarstw, których te kobiety potrzebują - powiedział Nicholas Wilkinson, rzecznik partii SV (Socjalistycznej Partii Lewicy) ds. Polityki zdrowotnej. Teraz pomóc chce także Islandia, dla której prawa kobiet są niezwykle ważne.
Islandzka polityk Rósa Björk Brynjólfsdóttir postanowiła zareagować na orzeczenie polskiego TK ws. aborcji i zgłosiła w parlamencie projekt, który dałby możliwość bezpłatnego wykonania legalnego zabiegu przerwania ciąży kobietom, które w swoim kraju nie mają takiej możliwości. Projekt zaadresowany jest zarówno do Polek jak i obywatelek Malty. Zapisano w nim, że prawo do darmowej aborcji na Islandii miałyby kobiety posiadające europejskie ubezpieczenie zdrowotne.
Są tylko dwa kraje w Europie, które objęłaby nasza ustawa. To Polska i Malta, gdzie prawa kobiet do aborcji są znacznie mniejsze niż w innych państwach. Tak więc nie wiązałoby się to z wielkimi wydatkami
- powiedziała Rósa Björk Brynjólfsdóttir.
Nie ma wątpliwości, że Islandia jest jednym z tych krajów, w którym przestrzeganie praw kobiet jest niezwykle istotną kwestią. Sięga to bowiem 1975 roku, kiedy kobiety w Islandii postanowiły zawalczyć o swoje prawa (m.in. o łatwiejszy dostęp do aborcji). 24 października 1975 r. mieszkanki Islandii zastrajkowały, powstrzymując się od wykonywania wszelkich prac. Mężowie i dzieci nie dostali gotowych posiłków. Nie pracowały szkoły i sklepy, zamknięto teatry oraz kina, odwołano loty, a linie telefoniczne nie działały. W manifestacji udział wzięło aż 90 proc. kobiet w kraju, co spowodowało, że Islandia na jeden dzień została sparaliżowana i odcięta od świata.
Od tamtej pory, po zmianie prawa, kobiety mogły wykonywać zabieg nie tylko, gdy ciąża zagrażała ich życiu lub zdrowiu, ale także m.in.:
W 2019 roku na Islandii zalegalizowano natomiast aborcję bez względu na powód do 22. tygodnia ciąży, dając kobietom całkowite prawo wyboru.