"Rubryka SEXEDpl" to miejsce otwartych rozmów o edukacji seksualnej, cielesności, bez podziałów na wiek, płeć czy pochodzenie. Na łamach naszego cyklu publikujemy rozmowy, w których obalamy mity, dopowiadamy to, co o seksie jest niedopowiedziane po to, żeby każdy mógł cieszyć się swoją seksualnością w świadomy i bezpieczny sposób. Kobieta.Gazeta.pl wraz z Fundacją SEXEDpl zaprasza do czytania co dwa tygodnie, w niedziele o godz. 19.
Basia Baran: Ostatnio mamy do czynienia z mnóstwem osób, które się boją, że są w ciąży. Dostajemy te pytania na Instagramie, w mailach, anonimowych czatach lub live'ach w środy. Piszą do nas już nawet godzinę po stosunku, w trakcie którego coś poszło nie tak. Piszą również wtedy, gdy skorzystali z podwójnego zabezpieczenia (np. tabletek razem z prezerwatywą) i zgodnie z tym, co opowiadają, każdego z nich użyli poprawnie, a mimo to się stresują. Widzę, że takich pytań jest zdecydowanie więcej po zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego.
Główny problem to nieużywanie antykoncepcji, poleganie tylko na wyliczeniach, czyli kalendarzyku, podczas gdy wiedza o tym, jak zmienia się płodność w trakcie cyklu, wcale nie jest powszechna. Czasami zdarza się, że komuś zsunie się lub pęknie prezerwatywa, szczególnie gdy w stresie, na szybko niepoprawnie się ją założy, zostawiając w zbiorniczku powietrze lub nie nasuwając jej na całą długość członka.
Zaraz po stosunku wiele osób nerwowo tropi pierwsze możliwe objawy ciąży, szuka o nich informacji w internecie i niestety trafia często na totalnie nierealne relacje. To nakręca ich lęk. Nie śpią, nie jedzą, a jest jeszcze gorzej, gdy przez cały ten stres rzeczywiście zaczyna spóźniać się miesiączka. Niektórzy nie robią testu ciążowego, bo za bardzo boją się tego, że zobaczą wynik pozytywny.
Piszą też do nas takie osoby, które miały już od momentu stosunku cztery okresy i zrobiły dziewięć testów ciążowych – wszystkie negatywne – ale nadal się boją i ten stan trwa wiele miesięcy. Wiele osób opisuje nam, że nie ma możliwości pójścia do ginekologa lub jest to dla nich bardzo trudne. Wówczas niektórzy uprawiają seks bez penetracji, a niektórzy z penetracją "tylko na chwilkę" – i mają nadzieję, że to ich ochroni przed ciążą. Co ciekawe, często nie są to nastolatki...
Nigdy nie polecamy stosunku przerywanego jako sposobu na antykoncepcję. Nie polecamy też bielizny jako zabezpieczenia. Oczywiście plemniki nie przepłyną przez warstwy bielizny, ale penetracja pochwy przez cienkie rajstopy naprawdę nie jest bezpieczna. Członek ma taką specyfikę, że podczas stosunku - nie tylko podczas wytrysku! - wydzielają się z niego różne płyny. To nie tylko nasienie, lecz także między innymi preejakulat i w każdym z nich mogą znajdować się plemniki. Preejakulat ma taką właściwość, że nie czuć, kiedy się wydostaje, jest go niewiele, jest przeźroczysty, więc można go podczas seksu po prostu nie zauważyć. Więc stosowanie technik "na chwilę" albo "kończenie poza" nie jest metodą antykoncepcji, szczególnie jeśli "kończenie poza" oznacza wytrysk na wargi sromowe. Jest to też coś, co stresuje obie strony – nie można się wtedy zrelaksować i podążać za wspólnymi naturalnymi reakcjami, tylko ciągle się pilnuje, czy jeszcze chwilę można, czy już wyciągnąć, czy te parę plemników się przypadkiem nie zapodziało... Szalenie stresujące. Do tego dochodzi ryzyko przekazania sobie infekcji. Jeśli uprawiamy seks, nie ma lepszej ochrony przed infekcjami niż prezerwatywa zakładana na penisa, prezerwatywa częściowo wsuwana do pochwy lub odbytu albo chusteczka lateksowa.
Porozmawianie z lekarką lub lekarzem o zabezpieczeniu, które będzie dla nas dobre, wygodne i skuteczne. Inna opcja to używanie prezerwatyw. Dobrym pomysłem jest poćwiczenie, jak je zakładać - niekoniecznie podczas seksu. Można spróbować to zrobić na spokojnie, podczas masturbacji, na członek albo nawet na banana.
Młode osoby często nas pytają o to, czy jeśli miesiączka spóźnia im się już trzeci miesiąc, to czy to tylko jakieś nastoletnie hormony, czy raczej są w ciąży. Jeśli ktoś miał sytuację, w której mogło dojść do zapłodnienia, to może zrobić sobie test na obecność hormonu ciążowego w moczu lub w krwi. Nawet jeśli wynik będzie negatywny, to brak miesiączki przez trzy miesiące to znak, że potrzebna jest wizyta ginekologiczna. Dla osób menstruujących regularne cykle są po prostu zdrowe. Gdy osoby pytają nas, czy jeśli im się trzy miesiące temu spóźniła miesiączka o jeden dzień, ale od tego czasu pojawia się regularnie, to czy są w ciąży - odpowiedź brzmi nie, nie muszą się tym martwić.
I to jest kluczowe pytanie! W tych lękach jak w soczewce skupiają się systemowe braki ochrony zdrowia seksualnego w Polsce. Przede wszystkim edukacja seksualna dostępna dla każdej osoby nie istnieje. Nie uczymy się o tym, jak przebiega cykl, jak działa antykoncepcja, jak się chronić przed infekcjami, co może doprowadzić do ciąży. Rzetelnie prowadzone zajęcia w szkołach na ten temat są raczej wyjątkami niż ogólną regułą. Druga sprawa to dostęp do gabinetów ginekologicznych. Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie o gabinetach pokazała, że jest ich przede wszystkim za mało. Rekordowo na jedną poradnię przypadało 27,7 tysiąca kobiet i potrafiły mieć do poradni nawet 50 kilometrów. Jeśli nie masz samochodu, a tam, gdzie mieszkasz, jeździ tylko pięć PKS-ów dziennie, to dotarcie na wizytę ginekologiczną jest wielkim przedsięwzięciem. Jeżeli do tego masz na głowie szkołę, pracę, dzieci, dojechanie tam w godzinach otwarcia staje się niemalże niemożliwe.
Trzecia kwestia to dostęp do antykoncepcji. Polska po raz kolejny dostała ostatnie miejsce w tej kategorii na tle całej Europy w klasyfikacji prowadzonej przez Europejskie Forum Parlamentarne ds. Populacji i Rozwoju. Z 46 państw Europy to u nas najtrudniej jest dostać antykoncepcję. Kolejny temat to nieludzkie prawo antyaborcyjne. Widzimy, że od kiedy próbuje się je zaostrzyć, więcej osób jest przerażonych. Boją się, że w momencie wpadki według prawa stracą możliwość do decydowania o własnym zdrowiu i życiu.
Lęk przed ciążą to nie jest zaniedbanie osób, które się czegoś nie nauczyły. W systemie, w którym nie ma jak zdobyć informacji i środków do zabezpieczenia się, lęk jest wręcz czymś oczywistym. To nie jest historia o nieuczących się młodych. To historia o tym, jak my, dorośli, i system, który współtworzymy, ich zawodzi.
Dużym wyzwaniem jest też znalezienie gabinetu, w którym bezpiecznie i komfortowo może odbyć konsultację nastoletnia osoba transpłciowa. Wiele nastolatek i nastolatków pisze do nas, że rodzice lub opiekunowie w ogóle nie pozwalają im na wizyty ginekologiczne. Do 16. roku życia kluczowa jest decyzja tych dorosłych, a pomiędzy 16. a 18. rokiem życia jest potrzebna zgoda na badanie dwóch stron – i ty jako nastolatek czy nastolatka musisz wyrazić zgodę, i twój opiekun czy rodzic również. Niektórzy lekarze i lekarki przyjmą zgodę na piśmie, ale zazwyczaj będą wymagać, żeby na badanie przyjść z osobą dorosłą. Nawet jeśli masz kilkanaście lat, przysługują ci prawa pacjenta, więc jeśli tego chcesz, możesz zostać z lekarzem sam na sam podczas badania, przy czym opiekun prawny ma prawo wglądu do dokumentacji medycznej. Podkreślę, że gdy masz już 18, 19, 20 lat, to możesz zgłosić się na wizytę samodzielnie.
Gabinetów ginekologicznych jest za mało. Według danych na stronie NFZ poradni dla osób nastoletnich jest w całej Polsce dokładnie 47, czyli znalezienie miejsca, które przyjmie młodą osobę, może być bardzo trudne. Poza tym argumenty, które najczęściej są nam zgłaszane, to obawa przed plotkami i tym, że osoby trzecie pomyślą, że skoro córka lub syn wchodzi do gabinetu, to pewnie uprawia seks. W takim przypadku obawa dorosłych przed oceną innych ludzi blokuje młodym szansę na zadbanie o swoje zdrowie. Przecież na wizyty ginekologiczne chodzą nawet osoby dorosłe, które nie uprawiają seksu.
Słyszymy też, że rodzice obawiają się, że jeśli na wizycie zostanie dobrana metoda antykoncepcji, to ich dzieci od razu będą chciały uprawiać seks. Tak nie jest. Zdarza się, że antykoncepcja bywa przepisywana głównie w celach leczniczych, niezwiązanych z ochroną przed ciążą. Każda młoda osoba może sobie kupić prezerwatywę w sklepie na rogu, stacji benzynowej czy w aptece i to, że te prezerwatywy są dostępne, nie powoduje, że ludzie wcześniej czy częściej uprawiają seks. A badania mówią, że jest wręcz odwrotnie: gdy dostępna jest edukacja seksualna i zabezpieczenia, ludzie zaczynają uprawiać seks w późniejszym wieku, a na pewno bardziej świadomie i odpowiedzialnie.
Tak: najczęściej o tym, skąd ona się bierze, jak założyć podpaskę czy tampon, czy skrzepy są normalne albo kolor inny niż ten z reklamy, czy muszę mówić mamie, że mam miesiączkę i czy jakoś widać po mnie, że właśnie mam. I czy to wstyd ją mieć? Może odniosę się do tego, czy mówić rodzicom lub opiekunom. Czasem boją się, że to ich obowiązek, ale nie mają na to ochoty. Czasem nawet cieszą się z tego, że dorastają, mówią nam "ej, chcę powiedzieć mojej mamie!". Wiele młodych osób pisze wprost, że chciałyby powiedzieć mamie, że już miesiączkują, ale nie wiedzą, jak ten temat z nią poruszyć... Są zazwyczaj bardzo młode. Widać, że bardzo takiej rozmowy potrzebują. Zdarza się, że wstydzą się tego tak bardzo, że nie wyrzucają w domu zużytych podpasek do kosza, tylko je ukrywają i wynoszą do śmietników na dworze. Ta blokada jest tym silniejsza, im większym tabu w domu jest seksualność, im bardziej nie rozmawia się na te tematy.
Rozmawiamy o tym, z jaką reakcją mogą się spotkać, jak bezpiecznie dla nich zagaić ten temat, np. poprzez zapytanie mamy, cioci, starszej siostry o to, jak to było, gdy one dostały pierwszą miesiączkę albo podrzucenie im materiału o miesiączce z naszego Instagrama z pytaniem, co o tym myślą. Ale chcę w tym miejscu podkreślić, że rozpoczęcie takiej rozmowy przez 12-latkę z osobą dorosłą to dla niej ogromne wyzwanie. Dlatego bardzo zachęcam dorosłych do rozmawiania w domach o miesiączce i to nie tylko z dziewczynkami. Zapytaj, jak się wtedy czują, czy liczą, jak długie są ich cykle, czy cykle są regularne, czy czują ból. Na to ostatnie szczególnie uczulam, bo niestety powszechne jest przekonanie, że miesiączka musi boleć. Bagatelizuje się nawet silny ból, a on może być objawem problemów zdrowotnych, np. endometriozy. Nieleczona endometrioza może mieć bardzo poważne konsekwencje.
Tak, warto je upewnić podczas rozmowy, że miesiączki nie widać na zewnątrz, druga osoba z boku nie jest w stanie stwierdzić, czy mam okres, czy nie. Ale nawet jeśli ktoś o tym wie, to absolutnie nie jest niczym złym! Sama miesiączka jest w pełni naturalną funkcją organizmu, świadczy o tym, że to ciało jest zdrowe, dojrzewa i prawidłowo się rozwija. Jeśli ktoś ma zdolność do miesiączkowania, to regularne miesiączki świadczą o tym, że jesteśmy zdrowe.
Najłatwiej je odwrócić: czy ty czujesz, że inne osoby miesiączkują, czy czujesz zapach z ich podpasek? A na pewno wiele razy każdy człowiek przebywał przy osobach, które właśnie miały okres. Jeśli martwią cię kwestie związane z higieną podczas miesiączki, to możesz po prostu o higienę w tym czasie szczególnie zadbać: codziennie się umyj, zmieniaj podpaski, tampony, opróżniaj kubeczek menstruacyjny – jak często, to zależy od tego, jak obficie krwawisz. I pamiętaj, że tamponów nie należy trzymać w środku dłużej, niż zaleca instrukcja, w zależności od marki są to okolice trzech do ośmiu godzin. Jeśli potrzebujesz leków przeciwbólowych, możesz z nich korzystać. Zachęcam, by ból skonsultować z ginekologiem. Nie trzeba się z nim męczyć.
To jest punkt mojej pracy, który bardzo lubię. Gdy widać, ile młodych osób jest świadomych tego, co się dzieje z planetą, wie o katastrofie klimatycznej, stoi na czele strajków klimatycznych. Nawet na poziomie wyboru środków higienicznych chcą produkować jak najmniej odpadków. To ich główna motywacja, gdy pytają o środki wielorazowe. Ważne są też dla nich pieniądze, bo za nie trzeba zapłacić więcej niż za środki jednorazowe, ale to jest jeden zakup na lata, więc w szerszej perspektywie to tańsza opcja. Pytają o kubeczki, podpaski wielorazowe i majtki menstruacyjne. Nie ma limitu wieku, od kiedy można używać danego środka. To zależy od osobistych preferencji. Tampon ani kubeczek nie powinien powodować bólu, jeśli tak jest, to można spróbować mniejszego rozmiaru lub przerzucić się na inny środek. Kubeczki mogą być lepszą opcją dla osób, które już dobrze znają swoje ciało, bo pierwsze próby zakładania go tak, aby było w nim wygodnie i żeby nie przeciekał, mogą zająć trochę czasu. Przyda się też wiedza, gdzie mam szyjkę macicy i jak ją wyczuć. Młode osoby pytają też, czy przez tampon lub kubeczek można "stracić dziewictwo". W kolejnych rozmowach mogę więcej opowiedzieć o tym konstrukcie kulturowym i stygmatyzacji debiutów seksualnych. Teraz odniosę się tylko do hymen - bo taka jest prawidłowa nazwa błony. Tak, używanie tamponów lub kubeczka może naruszyć błonę, choć nie musi. Ale błonę może naruszyć wiele innych rzeczy, nawet intensywne sporty, a błona zupełnie naturalnie wygląda różnie. Jeśli dla kogoś stan błony ma znaczenie, to okej - jest to prawo tej osoby. Jeśli dla kogoś błona nie ma znaczenia, to też jest okej, wcale nie musi go mieć. Wybierz taki produkt, który jest zgodny z twoimi przekonaniami.
***
Następna porcja pytań i odpowiedzi o seksie już w niedzielę, za dwa tygodnie. Jeśli masz pytanie, które chciałbyś/chciałabyś zadać, napisz wiadomość na Instagram SEXEDpl lub na zapytajbasie@sexed.pl