W środę 10 lutego polskie media prywatne zdecydowały się na 24 godziny zawiesić nadawanie programów, czy publikację artykułów, by w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec nowego pomysłu rządu. Dotyczy on bowiem nałożenia kolejnego podatku, co w konsekwencji może być przyczyną upadku części polskich, niezależnych mediów. W proteście udział wzięło wiele redakcji, a w sieci poparło go wiele osób, w tym te bezpośrednio i pośrednio związanych z mediami.
Kinga Rusin jedną z osób, która otwarcie poparła strajk mediów. Dziennikarka opublikowała na swoim instagramowym profilu post, w którym wprost opisała, jak widzi obecną sytuację w naszym kraju.
- #mediabezwyboru <3 Sprawa jest oczywista i protest też. Konstytucja, sądy, media to cele każdej autorytarnej władzy. Na naszych oczach od 5 lat, po kolei, atakowane są filary wolnego, praworządnego państwa. PIĘĆ LAT (!), a co poniektórzy dopiero teraz się "obudzili" i publicznie "przemówili" o wolności. Inni zaś jeszcze ciągle śpią albo udają, że nie widzą i nie słyszą, byle nie stracić... - napisała.
- Prywatne media są co chwila obciążane nowymi podatkami i daninami poza CITem i VATem płacą opłaty emisyjne, na organizacje zarządzające prawami autorskimi, płacą za koncesje, za częstotliwości, za decyzje rezerwacyjne, uiszczają też tzw. opłata VOD czyli czyli daninę na PISF, itd. Podatek od wpływu z reklam to tylko dodatkowy pomysł na przyciśnięcie prywatnych nadawców do muru i znaczne zmniejszenie ich dochodów (to zmniejszy inwestycje i obniży jakość a niektórych doprowadzi do bankructwa). W projekcie ustawy przepisy są tak sformułowane że niektóre media nie będą obciążone nadmiernie albo wcale. Dodajmy jeszcze że w tym samym czasie media publiczne (ich źródłem dochodu są nie tylko reklamy ale też abonament RTV) dostały w ciągu ostatnich pięciu lat dotacje z budżetu Państwa czyli NASZYCH podatków w wysokości blisko 5 MILIARDA! - dodała Kinga Rusin w odpowiedzi na jeden z komentarzy.
Pod postem pojawiło się wiele komentarzy od obserwatorów dziennikarki, którzy również są zaniepokojeni sytuacją w naszym kraju:
Coraz bardziej się boję, ta władza wchodzi wszędzie, niszczy wszystko. Dzisiejszy ranek przypomniał mi 13 grudnia stan wojenny
Ryczeć się chce
Coraz smutniejszy jest ten kraj...
Cały czas żywię nadzieję, że jednak przy najbliższych wyborach ludzie się obudzą
Mój gniew teraz zamienia się w strach! Jestem przerażona!
To bardzo smutny czas dla Polski. Mam 67 lat i pamiętam stan wojenny i tamte lata. Niedługo cieszyliśmy się Polska wolną i demokratyczną. Smutne jest to, że teraz ten cios przyszedł od tych, co rzekomo walczyli
- czytamy.