Podanie jej termoforu, przyniesienie ciepłej herbaty, potrzymanie za rękę - nie podlega karze

Aga Kozak
- Młodzi pytają nas o aborcję w kontekście swojej przyszłości. Martwią się o to, jaki będzie kraj, w którym przyjdzie im żyć. Jakie będą mieli opcje planowania swojej dorosłości, związków, ewentualnej rodziny. Padają pytania, czy antykoncepcja będzie zakazana. Co z opieką podczas porodu? Czy będę mieć jakiś wybór? - mówi Basia Baran, seksuolożka Fundacji SEXEDpl.

"Rubryka SEXEDpl" to miejsce otwartych rozmów o edukacji seksualnej, cielesności, bez podziałów na wiek, płeć czy pochodzenie. Na łamach naszego cyklu publikujemy rozmowy, w których obalamy mity, dopowiadamy to, co o seksie jest niedopowiedziane po to, żeby każdy mógł cieszyć się swoją seksualnością w świadomy i bezpieczny sposób. Kobieta.Gazeta.pl wraz z Fundacją SEXEDpl zaprasza do czytania co dwa tygodnie, w niedziele o godz. 19.

Aga Kozak: Mam wrażenie, że gdy rozmawiamy o aborcji, często nie wiemy, czym właściwie jest ten zabieg. Więc zapytam wprost: czym jest aborcja?

Basia Baran, psycholożka, seksuolożka: To przerwanie ciąży. Są na to dwa sposoby - farmakologiczny i chirurgiczny, zdarza się, że łączy się obydwa. Aborcja robiona w odpowiednich warunkach to też - niezależnie od obranej metody - jeden z najbardziej bezpiecznych zabiegów medycznych na świecie. Według badania CBOS miała ją jedna na trzy Polki.

Czym różni się sposób farmakologiczny przerwania ciąży od chirurgicznego?

Pierwsze to przyjęcie tabletek, drugie to zabieg. Ciąża może się zakończyć porodem, może się zakończyć naturalnym poronieniem - które zdarza się znacznie częściej, niż to się nam zazwyczaj wydaje - albo może się zakończyć aborcją, czyli zabiegiem chirurgicznym lub wywołanym poronieniem. Takie poronienie wywołuje się tabletkami. WHO mówi, że aborcję farmakologiczną można do 12. tygodnia ciąży samodzielnie i bezpiecznie przeprowadzić w domu, gdy postępuje się zgodnie z instrukcjami. Aborcja w pierwszym trymestrze ciąży jest też najczęstsza - te robione z rozmaitych względów później to tylko kilka procent przeprowadzanych aborcji.

Jak działają tabletki, jakie się wtedy przyjmuje?

Przyjmuje się albo jeden lek, albo kombinację dwóch. Prawidłowe połączenie dwóch leków ma 98 proc. skuteczności. Jak w przypadku właściwie wszystkich leków tu też są pewne przeciwwskazania, to między innymi podejrzenie, że ciąża jest pozamaciczna, alergie na te leki, niewydolność nadnerczy lub wątroby. Cały zestaw leków można zamówić przez internet z opcją wysyłki do Polski np. na stronie Women Help Women i przekazać darowiznę 75 euro lub mniej, jeśli ktoś jest w trudnej sytuacji finansowej. Zamówienie jest poprzedzone kwestionariuszem dotyczącym stanu zdrowia danej osoby.

Czy ja mogę o tym napisać i nie narazić się na pozew? A ty o tym mówić?

Podawanie tych informacji nie jest nielegalne. Ogólne informacje o tym, jak przerwać ciążę, są dostępne w internecie. Szerzenie takiej wiedzy też nie jest zabronione. To wiedza ogólna: tak po prostu przeprowadza się aborcję, takie są protokoły WHO dotyczące aborcji, dokładnie te leki są podawane osobom, które mają aborcję w klinikach za granicą. Nawet polskie szpitale używają jednego z nich. Co więcej, to leki bezpieczne dla osoby, która je zażywa: WHO wpisało je na listę leków podstawowych, czyli sprawdzonych i bezpiecznych, które według WHO są ważne z perspektywy ochrony zdrowia publicznego. Te leki przyjęte w konkretnym, zalecanym połączeniu, są bezpieczniejsze niż viagra przyjmowana na problemy z erekcją.

I nigdy nie ma żadnych komplikacji?

U zdecydowanej większości osób postępujących zgodnie z instrukcjami nie ma, ale około 2-3 proc. osób robiących aborcję do okolic 12 tygodnia może potrzebować później pomocy lekarskiej. Znaki do zgłoszenia się po pomoc to wysoka gorączka, bardzo obfite krwawienie, bardzo silny, długo trwający ból, niepokojący zapach z pochwy.

I wzięcie tych leków nie jest nielegalne?

Można sobie kupić leki z zagranicy na własny użytek, bo w Polsce osoba, która przerywa swoją własną ciążę, nie jest karana. Na odpowiedzialność karną narażona jest osoba, która komuś robi aborcję. Konsekwencje karne mogą również spotkać kogoś, kto zamawia, kupuje, przekazuje takie leki innej osobie, która chce przerwać swoją ciążę. Właśnie niedawno mężczyzna został skazany za to, że kupił partnerce w niechcianej ciąży leki do aborcji. Zamówienie leków na adres przyjaciółki też może być ryzykowne. Najbezpieczniej jest, gdy osoba, która planuje aborcję, zamówi leki samodzielnie do swojego domu. Podkreślę jeszcze, że podanie termoforu, przyniesienie ciepłej herbaty, potrzymanie za rękę osoby, która wzięła leki - nie podlega karze.

A czym wzięcie wspomnianej kombinacji leków różni się od wzięcia "tabletki dzień po"?

Dobrze, że mówisz "tabletka dzień po", bo czasem się słyszy, że to "tabletka wczesnoporonna". Dementuję: nie ma tabletek "wczesnoporonnych" i "późnoporonnych" - to propaganda. Są po prostu tabletki, które powodują poronienie. Czasami mylone są z "tabletką po", ale to co innego. Jest to rodzaj antykoncepcji, tylko przyjmowanej po stosunku przykładowo wtedy, gdy podczas seksu zawiodła stała metoda ochrony, pękła prezerwatywa, ktoś nie mógł nakleić plastra hormonalnego w odpowiednim terminie. W Polsce są dopuszczone dwie takie tabletki: jedna jest troszkę tańsza, ale przyjmuje się ją najpóźniej 72 godziny po stosunku. Druga jest droższa, ale działa do 120 godzin po stosunku. Obydwie są antykoncepcją, czyli sposobami na uniknięcie ciąży, a nie metodą przerywania istniejącej ciąży. Jeśli się je przyjmie podczas już trwającej ciąży - co jest oczywiście przeciwwskazaniem, nie robimy tego - to one tej ciąży nie przerwą.

To co dokładnie one robią?

Blokują lub bardzo opóźniają owulację, czyli uwolnienie komórki jajowej z jajnika, i nie dopuszczają do spotkania komórki jajowej z plemnikiem. Producenci obydwu leków gwarantują, że tabletka po nie wpływa na już zapłodnioną komórkę jajową.

Pomóż mi to zrozumieć: czyli jeśli do ryzykownego stosunku dojdzie w czasie owulacji, plemnik połączy się z komórką jajową, a ja wezmę tę tabletkę, to...

Jeśli weźmiesz ją za późno, to ona nie zadziała. Może będziesz w ciąży, może taki zarodek naturalnie zostanie usunięty - co, jak już wspomniałam, dzieje się dość często. Mogą też pojawić się różne naturalne nieprawidłowości. Dlatego tak ważne jest przestrzeganie czasu brania tej tabletki: im szybciej, tym lepiej. Z czasem jej skuteczność spada. Na początku daje ci nawet 99 proc. pewności, że do ciąży nie dojdzie. Ta tabletka też jest bezpieczna: Europejska Agencja Leków nawet nie wymaga wizyty lekarskiej w przypadku jej stosowania, dlatego niemalże wszędzie w UE jest dostępna bez recepty. W Polsce można ją kupić na receptę - również e-receptę - więc potrzebna jest wizyta lekarska lub porada przez internet czy telefon. Receptę może wystawić lekarz lub lekarka każdej specjalizacji. Wystawienie recepty to nie jest sytuacja, w której można stosować klauzulę sumienia, ale w przypadku takiej odmowy piszemy do grupy Lekarze Kobietom - to sieć osób, które za symboliczną złotówkę szybko pomogą, bo jest presja czasu. Dodam, że apteka raczej nie przyjmie recepty transgranicznej wydrukowanej z internetu.

A co się dzieje, jak się weźmie "tabletkę po"? Dostaje się od razu okres? Krwawi?

Nie, u większości osób okres jest typowy, u części trochę się przesuwa - przychodzi kilka dni wcześniej lub później. Nie trzeba się tym martwić, ale jak się stresujemy, a okres spóźnia się tydzień, to można sobie zrobić test ciążowy. Jak po każdym leku mogą się pojawić jakieś działania niepożądane typu nudności, ból brzucha lub głowy, ale większość osób tego nie doświadcza.

Kiedy zaczyna się cykl po aborcji farmakologicznej?

Wraca po około pięciu tygodniach, czasem trochę później.

Kiedy wiemy, że tabletki zadziałały?

Osoby, które chcą sprawdzić, czy aborcja była skuteczna, mogą zrobić test ciążowy z krwi z dokładnym oznaczeniem stężenia hCG - hormonu ciążowego i po kilku dniach kolejny. Poziom hCG powinien spadać, czyli drugi wynik powinien być niższy. Test można też zrobić przed aborcją i po niej. Inna opcja to badanie USG.

Jak rozumiem, wzięcie tych tabletek nie oznacza, że potem np. będziemy mieć problemy z zajściem w ciążę?

Nie, bezpiecznie przeprowadzona aborcja nie powoduje bezpłodności. Ale to jest bardzo dobre pytanie - ostatnio częściej jest nam ono zadawane.

Dlaczego?

Nastolatki przesyłają nam zdjęcia materiałów, które dostają w szkołach. Jest tam mnóstwo nieprawdziwych informacji, mitów, przerażających opisów. Między innymi pojawia się tam stwierdzenie, że osoby, które przerwały ciążę, później nie będą mogły mieć dzieci. Dostajemy też zdjęcia grafik, na których narysowane jest coś, co niby ma wyglądać jak przerywanie ciąży, ale na tych materiałach są komiksy z dziećmi rozwiniętymi na poziomie dwu-, trzylatka…

Podobne do tych, które widać na billboardach, które mówią "Mam 5 miesięcy"?

To jest manipulacja nastawiona na wystraszenie osób, które mogą nawet jeszcze nie wiedzieć, jak przebiega ciąża. Potem młode osoby pytają nas o to, jak wygląda ten proces, czy to prawda, że po aborcji już nikt nigdy nie ma dzieci. Odpowiadamy zgodnie z wiedzą naukową: żadne badania naukowe nie potwierdzają tego, że osoby po bezpiecznej aborcji są bezpłodne. To nieprawda.

Jak rozumiem, w szkołach straszy się przede wszystkim aborcją chirurgiczną, która wydaje się większą fizyczną interwencją w ciało kobiety. Na czym ona polega?

Poza farmakologią za granicą do okolic 12. tygodnia najczęściej wykonywana jest metoda próżniowa - rozszerza się szyjkę macicy i odsysa się zawartość macicy. W Polsce częściej robi się łyżeczkowanie.

Czyli?

To mechaniczne oczyszczanie macicy. Zabiegi chirurgiczne przeprowadza się w znieczuleniu miejscowym albo ogólnym. Cały zabieg nie jest skomplikowany, ale to zależy od zaawansowania ciąży. Zabiegi w pierwszym trymestrze ciąży trwają od kilku do 10 minut. Cena zależy od tego, gdzie się go przeprowadza: w Niemczech to koszt rzędu 200 euro w górę, w Austrii 800 euro. Jeśli osoba z Polski chce skorzystać z wyjazdu za granicę, a jej na to nie stać, to wsparcie w organizacji i w pokryciu kosztów oferuje Aborcja Bez Granic, która ma na to specjalny fundusz. Osoba korzystająca z takiego wsparcia nie jest karana.

To jak jest regulowana prawnie sytuacja związana z aborcją w naszym kraju?

Od opublikowania ostatniego wyroku Trybunału Konstytucyjnego aborcja w naszym kraju w szpitalu jest możliwa tylko w dwóch przypadkach: kiedy zagrożone jest życie i zdrowie osoby w ciąży oraz kiedy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, czyli gwałtu lub kazirodztwa. Orzeczenie usunęło trzeci przypadek - embriopatologicznych wad płodu. Od teraz osoba w ciąży, która usłyszy diagnozę nieuleczalnej, śmiertelnej choroby płodu, nie dostanie już pomocy z aborcją w szpitalu. Jednak nawet przed zaostrzeniem prawa niezwykle trudne było otrzymanie pomocy w szpitalu i dochodziło do wielu nadużyć. Według raportu Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny tylko jeden szpital na dziesięć wykonywał zabiegi. Wielu osobom odmawiano pomocy, nie udzielano pełnej informacji o przebiegu ciąży. Teraz będzie jeszcze trudniej. To znaczy, że osoby, które według prawa mogłyby skorzystać z aborcji w szpitalu, nie mogą tego zrobić. Co robią? Jeśli mają na to pieniądze, mogą zdecydować się na aborcję. Jeśli ich nie mają, dalej są w ciąży. Tu pomocą będzie Aborcja Bez Granic czy Aborcyjny Dream Team. 

Kiedy więc aborcja jest bezpieczna?

W polskich warunkach można mieć bezpieczną aborcję farmakologiczną, robioną zgodnie z protokołem WHO lub chirurgiczną wykonaną przez wyszkolony personel. Ta druga jest możliwa w dobrym szpitalu w dwóch przypadkach uwzględnionych w ustawie lub w klinikach poza granicami kraju. To znaczy, że teraz możliwość wyboru mają osoby, które mają pieniądze lub kontakt do grup wspierających i dostęp do informacji o tym, jakie są opcje.

Czy istnieje coś takiego jak "syndrom postaborcyjny"?

Insynuacja, że aborcja wywołuje jakieś zaburzenia psychiczne, jest wyjątkowo paskudna. Tak nie jest - nie potwierdzają tego żadne badania, nie uznają go środowiska naukowe. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne od 30 lat, bazując na analizie badań, wciąż stoi na stanowisku, że go nie ma. Taka jednostka nie istnieje w ICD-11 - Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych WHO. Natomiast są badania pokazujące, że jeśli porównamy osoby, które potrzebowały aborcji i ją miały, z tymi, które jej potrzebowały, ale im jej odmówiono i tym samym zmuszono do donoszenia ciąży i porodu - to właśnie w tej drugiej grupie było wyższe ryzyko depresji i kryzysów emocjonalnych. Badania m.in.  Uniwersytetu Kalifornijskiego pokazały, że nawet pięć lat po aborcji aż 95 proc. kobiet uważa, że była to właściwa decyzja i jej nie żałuje.

Ale po aborcji może pojawić się smutek, obniżenie nastroju?

Smutek nie jest jednostką chorobową. I tak, po aborcji ludzie mogą czuć się różnie - mogą przeżywać różne stany emocjonalne, jak po różnych decyzjach w życiu. We wspomnianych już badaniach kalifornijskich pokazano też, że najczęstszym uczuciem, które pojawiało się po aborcji, była ulga. Jesteśmy przecież istotami złożonymi emocjonalnie, więc można wtedy czuć i ulgę, i żal, i nawet spokój. Aborcje dzieją się w różnych atmosferach. Inaczej może ją przeżywać osoba, która zawsze używa antykoncepcji, ale coś raz poszło nie tak i wpadła, a inaczej osoba, która od lat się stara i tę wyczekaną ciążę musi przerywać przez śmiertelne schorzenia płodu.

Jakie pytania o przerywanie ciąży pojawiają się na waszych konsultacjach lub rozmowach na TikToku?

Najczęściej pytają o wspomniane mity - rzekome konsekwencje aborcji, którymi są straszeni za pośrednictwem krążących w szkole ulotek. Aborcję przedstawia się w nich często jako proste rozwiązanie dla młodych, nieodpowiedzialnych osób, które za wcześnie uprawiają seks. Po pierwsze taki obraz seksualności młodej osoby jest dla nich bardzo obraźliwy. Po drugie ma się nijak do rzeczywistości i nastolatków, i osób, które przerwały ciążę. Instytut Guttmachera podaje, że ponad 60 proc. osób, które robią aborcję, jest już rodzicami. Czyli nie są to nastolatki, tylko dojrzałe osoby wychowujące dzieci. W kontakcie z nami młode osoby czasem chcą informacji o faktach, np. jakie jest prawo w Polsce, co jest legalne, czy informacje jakie znaleźli w internecie są prawdziwe - i to są mądre pytania. Ale częściej chcą po prostu na temat aborcji porozmawiać, podzielić się swoimi przemyśleniami, opiniami. Nawet jeśli jeszcze nie ma seksu w ich życiu, to burza antyaborcyjna przechodząca przez Polskę ich też dotyka. Są wykluczani z dyskusji, nie pyta się ich o zdanie, ale czują, że to też jest o nich. Młodzi pytają nas o aborcję w kontekście swojej przyszłości. Martwią się o to, jaki będzie kraj, w którym przyjdzie im żyć. Jakie będą mieli opcje planowania swojej dorosłości, związków, ewentualnej rodziny. Padają pytania, czy antykoncepcja będzie zakazana. Co z opieką podczas porodu? Czy będą mieć jakiś wybór? To właśnie lęk i poczucie odpowiedzialności za swoje życia motywuje ich do protestów. My nie unikamy z nimi rozmów na temat aborcji. Wierzymy, że ich zdanie jest wartościowe, mają prawo je wyrażać, mogą mówić, w jakim świecie chcą żyć.

*Basia Baran - psycholożka, seksuolożka. Związana jest z ruchem Anji Rubik SEXEDpl od początku jego istnienia. Opiekunka merytoryczna książki "SEXEDpl" oraz działań fundacji. Każdego dnia bezpośrednio wspiera osoby zgłaszające do fundacji po pomoc.

Następna porcja pytań i odpowiedzi o seksie już w niedzielę, za dwa tygodnie. Jeśli masz pytanie, które chciałbyś/chciałabyś zadać, napisz wiadomość na Instagram SEXEDpl lub na zapytajbasie@sexed.pl

Więcej o: