"Co by było, gdyby pani mogła krzyczeć z pięć razy z przyjemności?" Tracę wtedy rozmówczynię

Kobieca seksualność - owiana średniowiecznymi mitami, stygmatyzowana, dla wielu nieosiągalna - wciąż zbyt często skupia się na dawaniu przyjemności bez brania czegokolwiek w zamian.

- Kobiety nie czują się podmiotem w seksie, są dodatkiem do czyjegoś przeżywania seksualności. To jest to miejsce, gdzie dają, a nie pozwalają sobie wziąć, nie sięgają po to, nie stawiają sobie siebie na równi z partnerami lub partnerkami seksualnymi. Pracę nad tym kobiety wykonują na warsztatach i w gabinetach - mówi Agata Loewe, seksuolożka w rozmowie z Agą Kozak

Loewe od lat pracuje min. z kobietami w gabinecie i na rozmaitych warsztatach, jest też edukatorką seksualną. Psychoterapeutka  opowiada dziennikarce Gazeta.pl o kobiecym prawie i dostępie o przyjemności, o wymaganiu orgazmu i uczeniu się własnej seksualności. Opowiada o tym jak i dlaczego kobiety odmawiają sobie tego prawa, jakie przekonania, mity i tabu nadal powstrzymują kobiety przed sięganiem po pełnię. - Kobiety częściej pytają w gabinetach o to jak nie odczuwać bólu, a nie jak sięgać po przyjemność - mówi Loewe i pyta - Kiedy w ogóle dowiedziałaś się, że możesz przeżywać przyjemność? Bo ja dosyć późno. 

- W zeszłym roku ukazała się "Deklaracja przyjemności" czyli dokument mówiący o tym, że przyjemność ludzka jest fundamentalnym prawem człowieka - objaśnia seksuolożka. - Czy to prawda, co mówią, że kobieca przyjemność może zmienić świat? - pyta Loewe Kozak. Jeśli chcecie dowiedzieć się tego i znać receptę na przyjemność - obejrzyjcie materiał video. 

Więcej o: