Mimo że pani Danuta nie jest praktykującą katoliczką, w kościele w Józefowie nad Wisłą pojawiła się ostatnio na kilku pogrzebach. Kobieta była oburzona faktem, że w świątyni nie są przestrzegane zasady reżimu sanitarnego. Wiele osób nie miało maseczek ochronnych. Jeszcze inni mieli poodsłanianie nosy.
- W tym tygodniu byłam na pogrzebie koleżanki, która umarła na COVID-19 i na pogrzebie kolegi syna, który zmarł z tego samego powodu - zdradza pani Danuta.
Kobieta zdecydowała, że porozmawia z osobami, które nie miały maseczek lub miały je zsunięte pod nos po pogrzebie. Wyjęła więc komórkę, by ich nagrać. - Chciałam potem na spokojnie o te maseczki poprosić, bo przez ich zachowanie wkrótce i dla młodych może już nie być miejsc w szpitalach - tłumaczy.
To jednak bardzo nie spodobało się proboszczowi. Ksiądz zareagował natychmiast. - Czy pani jest z policji? - zapytał. Następnie do kobiety podszedł kościelny, który również nie miał maseczki ochronnej. - Wyjdź stąd. Nie przeszkadzaj - powiedział mężczyzna.
Kilka godzin później pani Danuta opublikowała nagranie w sieci. Jak zaznacza, nie mogła już dłużej milczeć. - To, co dzieje się w tym kościele może doprowadzić do tego, że umrze jeszcze więcej osób. Ksiądz jest przeciwnikiem używania maseczek. Jak jest przekazanie znaku pokoju to każe, żeby ludzie podawali sobie ręce - zdradza kobieta.
Dziennikarze "Dziennika Wschodniego" skontaktowali się w tej sprawie z proboszczem Andrzejem Walencikiem. Zaprzeczył, że kobieta została wyrzucona z kościoła. Poza tym stwierdził, że nigdy nie ściągał wiernym maseczek ochronnych w czasie mszy.
- Zresztą przed kościołem umieszczona jest informacja i każdy wie, jakie są obostrzenia. Ja nie mam jednak ustawowego prawa, żeby ten obowiązek wymuszać. Może ktoś nie może maseczek nosić. Nie mogę kontrolować i prosić o pokazanie dokumentów, czy są jakieś przeciwwskazania - powiedział ksiądz.
Może cię także zainteresować: