Meghan Markle i książę Harry w styczniu 2020 roku zdecydowali się zrezygnować obowiązków, które dotyczą wysokich rangą członków rodziny królewskiej. Wówczas wraz z synem wyprowadzili się ze zjednoczonego królestwa i zamieszkali w Kanadzie, a następnie w USA. Po ich zaskakującej decyzji, na jaw wyszło wiele konfliktów, z których wynika, że ich relacje nie zawsze były takie, jak mogłoby się wydawać. Oliwy do ognia dolał wywiad, który Meghan i Harry udzielili wywiadu Oprze Winfrey, gdzie zarzucili rodzinie królewskiej rasizm względem ich nienarodzonego wtedy syna, a także brak pomocy psychicznej dla Meghan, która jak przyznaje, cierpiała na depresję.
Magazyn "The Mirror" porozmawiał ostatnio z przyjaciółką Meghan Markle, która zdradziła, jak wygląda stanowisko Amerykanki w związku z obecną sytuacją w rodzinie królewskiej, po śmierci księcia Filipa. Okazuje się, że Meghan Markle jest gotowa pogodzić się z Windsorami.
Meghan powiedziała, że to właśnie w takich czasach rodzina powinna się spotkać, odłożyć na bok różnice i się zjednoczyć. Jest gotowa, by wybaczyć i iść naprzód
- mówi informatorka.
Okazuje się również, że żona księcia Harry'ego dała mu wolną rękę w kwestii decyzji o uczestniczeniu w uroczystościach pogrzebowych księcia Filipa.
Powiedziała, że decyzję o tym, czy weźmie udział w pogrzebie, zostawiła jemu
- powiedziała przyjaciółka Meghan Markle na łamach "The Mirror".
Na uroczystościach zabraknie jednak Meghan Markle, która obecnie jest w zaawansowanej ciąży. Jak zdradza Mail Online, żona księcia Harry'ego została w posiadłości, gdzie dbają lekarze, a także jej matka Doria. To właśnie ona najbardziej martwi się o zdrowie Meghan i zależało jej, aby ograniczyć stres do minimum, a śmierć księcia Filipa i uroczystości pogrzebowe, to bez wątpienia emocjonalny moment dla całej rodziny.
Meghan powiedziała, że uczestnictwo lub nieobecność na pogrzebie księcia Filipa nie zmieni jej relacji z królową. Wie, że królowa rozumie jej nieobecność i chciałaby, aby była bezpieczna i zdrowa dla dziecka
- powiedział informator w rozmowie z Mail Online.