Weronika Rosati jako jedna z niewielu polskich aktorek może pozwolić sobie na luksus, jakim jest życie w Hollywood. W swojej karierze miała okazję występować w międzynarodowych produkcjach jak m.in.: "Ostatnia misja USS Indianapolis", gdzie w główną rolę wcielił się Nicolas Cage, "Znajdę cię", "Twardziele", "Iceman: Historia mordercy". We wpisie, który opublikowała na swoim profilu na Instagramie, wyznała, że chociaż nikt w nią nie wierzył, spełniło się jej marzenie z dzieciństwa.
"Kiedy byłam nastolatką, a nawet dzieckiem, zawsze wszystkim powtarzałam, że zostanę międzynarodową aktorką i będę grać w hollywoodzkich filmach, oraz że będę mieszkać w Los Angeles" - rozpoczęła swój wpis Rosati. Chociaż nikt nie brał jej planów na przyszłość na poważnie, dopięła swego.
Moje plany na przyszłość, moje marzenia, spotykały się z szyderczymi uśmiechami i sceptycyzmem dorosłych, jak i z wyśmiewaniem się ze mnie przez równiesników
- wyznała gwiazda.
Rosati wyjaśniła, że dla wielu osób wydawało się to nierealne, że Polka mogłaby mieć szansę na przyszłość w "mieście aniołów", gdzie w poszukiwaniu szczęścia przybywają ludzie z całego świata.
Ha - stereotypy. No cóż, chyba od ponad dwudziestu lat słynę z łamania wszelkich stereotypów. Można powiedzieć, że to mój znak rozpoznawczy. Dlaczego to robie? Bo uważam, że kobiety mają o wiele większą moc, siłę i możliwości niż nam się przypisuje
- napisała i dodała, że całe szczęście świat zmienił się przez ostatnie parę lat i przechodzi "kobiecą rewolucję". Następnie przyznała, że po obejrzeniu serialu na temat kobiet, które uzyskały nadprzyrodzone moce i akcja rozgrywa się z XIX wieku, zauważa, że od zawsze płeć piękna ma te same problemy.
Ciekawe, że wszystkie wybitne kobiety od setek lat miały problem z taką samą reakcją na swoje osiągnięcia, oryginalność i talenty. Tak. Żyjemy nadal w czasach, gdy kobiecie wciąż się powtarza, że cos jest niemożliwe, niewykonalne. NIEREALNE. A my ich wyprowadzamy z błędu. Realne jest wszystko, co możemy sobie wyobrazić
- stwierdziła.