Wspólny kredyt zamiast małżeństwa. "Jeśli byśmy się rozstali, to przecież oboje jesteśmy dorośli i normalni. Sprzedamy"

- Mój partner bardzo boi się ważnych decyzji. Ciężko było, ale udało mi się go przekonać. Chyba zadziałał argument, że spłata kredytu jest niższa niż płacenie za wynajem - tłumaczy Ania w rozmowie z kobieta.gazeta.pl. W trzecim kwartale 2020 r. kredyt na mieszkanie wzięło 48 782 osób, część z nich pozostaje w nieformalnych związkach i nie przejmuje się powiedzeniem, że wspólny kredyt łączy bardziej niż małżeństwo.

Dach nad głową, który jest podstawową potrzebą każdego człowieka, w 2021 roku stał się luksusem dla wybranych. Na zakup mieszkania za gotówkę mogą sobie pozwolić nieliczni, a kredyty hipoteczne, które pozwalają nam na posiadanie mieszkania, spłacamy według danych BIK przez okres od 25 do 30 lat. Mimo to w Polsce w kwestii mieszkaniowej żyjemy z przeświadczeniem: Po co płacić komuś? Lepiej spłacać swoje. 

Coraz więcej młodych ludzi, którzy decydują się na wspólną przyszłość, myśli o rozpoczęciu dorosłego życia od zakupu nieruchomości. Jak czytamy na portalu direct.money.pl ponad 83 proc. kredytobiorców według liczby udzielonych kredytów i prawie 80 proc. według wartości udzielonych kredytów to osoby w wieku od 25 do 44 lat. Wysokie ceny najmu i brak poczucia stabilizacji przyczyniają się do tego, że kredyt stał się etapem w życiu wielu par, także tych bez ślubu.

Zobacz wideo Ceny mieszkań biją kolejne rekordy. Kiedy ich wzrost wyhamuje?

Kredyt hipoteczny jako etap w życiu par

- Bardzo chciałam mieć własny dom i poczucie stabilizacji. Wynajmując, bałam się, że nagle właściciel mieszkania zdecyduje się je sprzedać i zostanę bez dachu nad głową. Kiedy mam swój własny dom, mogę go dekorować, jak chcę, mogę mieć zwierzątko. Bez pytania kogokolwiek o pozwolenie - Ania argumentuje swoją decyzję w rozmowie z kobieta.gazeta.pl.

Jak podkreśla dla niej i dla jej partnera kredyt jest decyzją czysto ekonomiczną. Oboje chcieli mieć "swój własny kąt" i zdecydowali się na zakup domu. Chociaż sama transakcja wywołała spięcia w ich relacji, Ania uważa, że to normalne: duży wydatek, duża decyzja, stresujący czas. Pytanie o to, czy zastanawiali się nad tym, co będzie z kredytem, jeśli będą chcieli się rozstać, nie było dla niej zaskoczeniem.

Dla nas kredyt to nie jest ekwiwalent ślubu. Mój partner bardzo boi się ważnych decyzji. Ciężko było, ale udało mi się go przekonać. Chyba zadziałał argument, że spłata kredytu jest niższa niż płacenie za wynajem. Wytłumaczyłam mu, że jeśli się rozstaniemy, to przecież oboje jesteśmy dorośli i normalni. Sprzedamy i podzielimy się na pół, albo jedna osoba będzie spłacała drugą. Poza tym ślub nie jest wyznacznikiem trwałości związku. Ludzie się rozstają, mając papier lub nie

- mówi. Podobne podejście do sprawy ma Natalia, która za kilka dni stawi się z partnerem w banku, aby podpisać umowę

Przede wszystkim podjęliśmy decyzję o kredycie z racji wysokich cen wynajmu mieszkania w naszym mieście. Od 2 lat wynajmujemy mieszkanie za prawie 2000 zł, gdzie taką kwotę możemy przeznaczać na kredyt. Kredyt jest brany wspólnie, więc w razie czego obydwoje jesteśmy zobowiązani do spłaty. Dogadamy się

- twierdzi. 

Kredyt hipoteczny a rozstanie

Jak śpiewała Anna Jantar "Nic nie może wiecznie trwać" i są w życiu sytuacje, kiedy dwoje ludzi postanawia się rozstać. Chociaż wiele par wychodzi z założenia, że "jakoś to będzie", warto wcześniej wiedzieć, jakie są możliwości w przypadku rozstania.

Nie oszukując się, często nieoficjalne porozumienie po prostu nie wychodzi, dlatego warto poinformować bank np. o przejęciu długu przez jednego z partnerów i sporządzić cesję praw do lokalu mieszkalnego. Bank będzie musiał wówczas ponownie zweryfikować zdolność kredytową, tym razem jednej osoby.

Drugim rozwiązaniem jest natomiast sprzedaż mieszkania, by spłacić kredyt i podzielić się kwotą, która zostanie po rozliczeniu z bankiem. Jednak w takiej sytuacji trzeba pamiętać o rozliczeniu PIT od dochodu ze sprzedaży, nawet jeśli większość pieniędzy oddana jest bankowi.

Więcej o: