Łapacze snów ze znalezionych w domu serwetek i kupionych w lumpeksie szmatek. Liście paproci i polne kwiaty, własnoręczne zrobione kule świetlne z piłeczek do basenu z piłeczkami i lampek choinkowych - Aleksandra nie narzekała na brak kreatywności, kiedy organizowała własne wesele. Na jej imprezie nie było typowych ozdób, prezentów dla gości i tony jedzenia. Nie kupiła sukni, która przez kolejne lata wisiałaby nieużywana w szafie, a po imprezie nie wyrzucili tony śmieci. Justyna i jej partner też zrezygnowali z generowania odpadów po weselu. Jak to zrobili? Odpowiedzią jest magiczny zwrot: zero-waste.
Coraz więcej par młodych odchodzi od tradycyjnych weselnych schematów i stawia nie tylko na oszczędność, ale także na troskę o planetę. Aleksandra swoje wesele i poprawiny w klimacie zero-waste wyprawiła za mniej niż 20 tys. zł i jak podkreśla, niczego jej nie brakowało. Była biała suknia, obrączki i robiące wrażenie dekoracje. Był nocleg dla gości, dobre jedzenie i alkohol. Zadbano również o atrakcje. Wszystko wymagało tylko odrobinę więcej pracy.
O uszycie sukni poprosiła swoją koleżankę. Wcześniej kupiła materiał w sklepie, do którego trafiają bezużyteczne skrawki.
- Wtedy są one tańsze oraz jest to zero-waste, bo inaczej pewnie by je wyrzucili, nie wykorzystali - mówi w rozmowie z kobieta.gazeta.pl i dodaje, że zamiast welonu, jej głowę zdobił ręcznie robiony wianek z paproci. W wykonaniu makijażu i fryzury pomogły jej tutoriale na platformie YouTube. Z kolei na poprawiny wybrała sukienkę z drugiej ręki.
Wesele odbyło się w okolicy Sandomierza, a ślub w samym mieście. Tego samego dnia ślub brały inne pary, które zdecydowały się powiedzieć sobie "tak" w skromnym wystroju i dzieliły z Olą i jej mężem dekoracje. Nawet obrączka Aleksandry nie była kupiona specjalnie na tę okazję.
Wesele w stylu zero-waste Katarzyna Niedźwiedzka
- Moja jest zrobiona ze starego złota, które dała mi mama: jakieś pourywane łańcuszki, które do niczego się nie nadawały. Zapłaciłam za nią grosze, bo miałam swój materiał, a pan młody zażyczył sobie tytanową, więc zamówiliśmy. Kosztowały nas niewiele ponad 200 zł w sumie - opowiada. Para zrezygnowała też z tortu, który zazwyczaj się marnuje i w zamian zaproponowała gościom szarlotkę na ciepło z jabłkami, które dostali w okolicy. Fotografem na imprezie była znajoma młodych, a z kamerzysty zrezygnowali. W dzisiejszych czasach każdy może uwiecznić wspomnienia kamerą w telefonie.
Impreza odbyła się w drewnianym budynku w połowie przypominającym namiot, w połowie karczmę. Jedna ściana była otwarta i raczyła gośćmi widokiem pól i wsi. Obok był stary dworek, w którym nocowali goście. Dookoła ogród i mnóstwo alejek do spacerów.
Wesele zero-waste Katarzyna Niedźwiecka
- Jeśli ma się świetnych ludzi, dobre jedzenie, muzykę i przestrzeń, która pozwala odetchnąć, to nie trzeba żadnych dodatkowych atrakcji, to się samo obroni. Nie przejmowałam się swoim wyglądem, bo zaprojektowałam suknie tak, by eksponowała to co w sobie lubię a zakrywała to, na czego punkcie mam jakieś kompleksy. Umalowałam się i uczesałam tak, jak lubię, jak się dobrze czuje, więc nie musiałam non stop poprawiać czegoś, myśleć o wyglądzie, nic mi nie przeszkadzało i mogłam skupić się na gościach, na zabawie. Zawsze marzyłam o takim weselu - podsumowuje panna młoda.
- Szczerze mówiąc biorąc ślub 3 lata temu nawet nie znaliśmy pojęć zero-waste lub less-waste. Od dziecka żyliśmy, dbając o planetę i środowisko po prostu, bez nazywania tego stylu życia. Wobec tego było dla nas naturalne, by w każdym aspekcie, również podczas przygotowań do ślubu i wesela, postarać się ograniczyć produkcję odpadów. Nie było to dla nas wyrzeczenie - opowiada z kolei Justyna.
Kiedy robili zakupy na ślub, unikali jednorazowych produktów z etykietką "ślubne". Zamiast klasycznych białych szpilek, Justyna wybrała taneczne sandałki w cielistym kolorze, które służą jej od imprezy. Chociaż nie udało jej się wybrać sukni z drugiej ręki, wybrała polską markę, żeby wesprzeć lokalną projektantkę i dała kreacji drugie życie, sprzedając ją kolejnej pannie młodej już 2 tygodnie po weselu.
- Często obserwuję dużą ilość plastiku w podziękowaniach dla gości, które przygotowują pary młode. Zrezygnowaliśmy z magnesów czy ciast w jednorazowych opakowaniach. Nasi goście dostali po bardzo skromnym upominku – prezentem było zdjęcie grupowe z wesela wydrukowane podczas poprawin. Rodzice natomiast dostali drewniane leżaki z personalizowanym nadrukiem – mogą im posłużyć przez długie lata - mówi.
Najwięcej czasu poświęcili na dekoracje z naturalnych materiałów. W ogrodzie umieścili strefę relaksu, która składała się ze słomy zdobytej w gospodarstwie ich kolegi oraz skrzynek po jabłkach. Po weselu słoma przydała się zwierzętom w pobliskiej stadninie – nic się nie zmarnowało. Nie kupili też typowego ślubnego pudełka na koperty, ale wykorzystali starą skrzynkę pocztową. Organizacja imprezy tak bardzo im się spodobała, że po weselu otworzyli firmę "Scenerie w tle" i zdecydowali się pomagać innym parom, które marzą o weselu zero-waste.
- Realizujemy pomysły, których nie zdążyliśmy wykonać na nasze własne wesele. Wykonujemy sporo rękodzieła, restaurujemy przedmioty vintage, zbieramy starocie, stosujemy dużo materiałów naturalnych – przede wszystkim drewna. Stronimy od plastiku, a jeśli się pojawia to nie jako jednorazowe rozwiązanie. Tworząc w duchu Zero Waste wykonaliśmy kompozycje kwiatowe z naturalnych roślin suszonych i preparowanych, które możemy używać wielokrotnie - mówi.
Okazuje się, że nie był to najgorszy pomysł na biznes, bo coraz więcej par decyduje się na wesela w tym klimacie. Jacek z "Izby przyjęć" niedawno realizował po raz pierwszy imprezę w stylu glam-boho w połączeniu z zero-waste. Jak podkreśla, parze młodej zależało na tym, żeby jak najmniej było odpadu po ich przyjęciu. W tym celu przygotowano np. menu dla gości połączone z winietkami.
- Każde menu było personalizowane wykonane na kalce. Ogromnym atutem tego przyjęcia było również miejsce, w którym odbyło. Tutaj lepszej rekomendacji kwestii bycia eco-friendly i działalności w zgodzie naturą niż "Oczyszczalnia miejsce" chyba nie ma - opowiada Jacek.
Ponadto połączono roślinne dekoracje i kompozycje na stołach z prezentami dla gości.
- Wszystkie rośliny na stołach umieściliśmy w pięknych doniczkach pasujących do konceptu przyjęcia. Doniczki były do zabrania przez gości po przyjęciu. Zanim przyjęcie się rozpoczęło, wszyscy goście już rezerwowali i które rośliny zabierają ze sobą - mówi i dodaje, że organizacja imprezy była dla niego ogromnym przywilejem.
- Zarówno para młoda jak i my mamy bardzo podobny feeling i podobne przekonania w kwestii dbania o środowisko - stwierdza.