Iwona i Konrad pobiorą się w sierpniu tego roku. Po ślubie kościelnym ma odbyć się spotkanie dla najbliższej rodziny i przyjaciół. Obecnie przewidują, że pojawi się na nim 30 osób. Będzie to impreza bezalkoholowa. - Nie nazywam tego weselem, a przyjęciem. Osobiście bardzo nie lubię, w jaki sposób moi rodzice zachowują się po alkoholu. Nie chciałam więc, by zepsuli mi ten ważny dzień. Uprzedziliśmy gości, że to będzie spotkanie w kameralnym gronie, a nie huczne, tradycyjne weselicho. Dlatego też mam nadzieję, że nikt nie będzie rozczarowany - mówi w rozmowie z Kobieta.gazeta.pl Iwona.
Z kolei Maja i Robert mają już za sobą taką uroczystość. Pięć lat temu po ich ślubie cywilnym odbyło się bezalkoholowe wesele dla prawie stu osób. Co ich do tego skłoniło? Maja wyznaje, że początkowo w ogóle nie chciała organizować wesela, gdyż sama nigdy nie lubiła w nich uczestniczyć. Kojarzą jej się z nudnymi zabawami dla gości i nadmiarem jedzenia. Dla niej najważniejszy był ślub. - Nigdy nie chciałam robić imprezy dla wujków, którzy przychodzą tylko po to, żeby się napić. Robert miał podobne podejście do tej kwestii. Jednak po wielu prośbach ze strony rodziców zorganizowaliśmy także na wesele. Postanowiliśmy wspólnie, że będzie to impreza bezalkoholowa - mówi Maja.
- Kilkanaście osób poinformowało nas, że się nie pojawi na weselu. Być może wpływ na to miała informacja, że nie będzie alkoholu - śmieje się Maja. - Zadbaliśmy o ciekawe potrawy, dobrą muzykę, nie było sztampowych zabaw weselnych. Myślę, że większość bawiła się bardzo dobrze - dodaje.
Jak takie imprezy wyglądają z perspektywy gości? Magda cztery lata temu uczestniczyła w bezalkoholowym weselu swojej kuzynki. - Nie wiem dokładnie, co stało za tą decyzją. Mogę jedynie podejrzewać, że wpływ na to miała religijność pana młodego - zdradza Magda.
Zdaniem naszej rozmówczyni mało kto dobrze bawił się na imprezie. - Do 22 nie było już połowy gości, a do końca wytrwała chyba tylko najbliższa rodzina. Wesele skończyło się zaraz po północy. Ja się nudziłam, ale z tego, co wiem, to państwo młodzi byli bardzo zadowoleni. Dla porównania dodam, że tydzień później byłam na weselu znajomych, na którym ludzie bawili się do szóstej nad ranem - wspomina.
Andrzej, który dwa lata temu uczestniczył w weselu bezalkoholowym chrześniaczki, nie wspomina tej imprezy najlepiej. - To była najsmutniejsza i zarazem najnudniejsza impreza rodzinna, w jakiej uczestniczyłem. Najśmieszniejsze było to, że w jej trakcie niektórzy goście biegali do spożywczego po piwo - zdradza Andrzej.
- Z tego, co wiem, to młodzi zdecydowali się na ten krok ze względu na ojca pana młodego, który jest alkoholikiem. Z jednej strony, rozumiem to. Z drugiej, nie wiem, czy ktokolwiek dobrze się na tym weselu bawił. Nawet moja córka, która nie pije alkoholu, stwierdziła po tej imprezie, że w tej kwestii goście powinni mieć jednak wybór - podsumowuje nasz rozmówca.
Co sądzicie na ten temat? Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.