Kierownik katowickiego Urzędu Stanu Cywilnego Mirosław Kańtor znany jest w Katowicach ze swojej dociekliwości. Panna młoda, która podzieliła się z "Wysokimi Obcasami" poradami, jakie otrzymała od urzędnika, już wcześniej wiedziała, że mogą spodziewać się dłuższej rozmowy z prowadzącym ceremonię.
Rozmawialiśmy wcześniej z osobami, które jakiś czas temu brały ślub w USC w Katowicach, dlatego byliśmy przygotowani na to, że kierownik lubi zadawać młodym dociekliwe pytania: "czemu chcecie wziąć ślub?", "co zrobicie, jak się pokłócicie?". Byłam na to przygotowana i nawet miałam nadzieję na jakąś konstruktywną rozmowę, bo w przykościelnej poradni życia rodzinnego usłyszałam tylko, że małżeństwo to niewolnictwo
- mówiła. Jednak porady, jakie otrzymała od mężczyzny, były dalekie od konstruktywnej rozmowy, a jak podkreśla zahaczały o promowanie kultury gwałtu.
Jak relacjonuje katowiczanka, początkowo mężczyzna mówił o tym, że młodzi powinni troszczyć się o swoje zdrowie, ale chwilę potem przeszedł do kwestii finansowych. Polecił narzeczonym, żeby nie ukrywali przed sobą zarobków i wydatków, a nawet głęboko wnikali w to, na co idą pieniądze drugiej osoby. Było to dla kobiety o tyle dziwne, że nie brzmiało, jak pielęgnowanie wzajemnego zaufania. Niestety później było jeszcze gorzej, a temat współżycia przelał czarę goryczy.
Powiedział, że seks z mężem to mój obowiązek i absolutnie w żadnym wypadku nie mogę odmawiać mężowi współżycia. Głowa może mnie rozboleć dopiero po czwartym dziecku. Jeżeli zaś będę odmawiać zbliżeń, małżonek ma się ich jasno i wyraźnie domagać, nawet uderzając pięścią w stół
- czytamy w "WO". Mężczyzna zaznaczył też, że narzeczeni powinni zastanowić się, czy chcą być razem, bo rozwodu i ponownego ślubu nie dostaną tak łatwo jak... Jacek Kurski.
Mirosław Kańtor odniósł się do zarzutów i przyznał, że w podobny sposób rozmawia także z innymi parami.
Staram się korzystać z własnej ekspresji, bo im dobrze życzę. Za dużo jest obecnie rozwodów
- stwierdził i dodał: "Nie dalej jak wczoraj rano dzwonił mężczyzna: "Brałem ślub w kwietniu, pan tak ładnie mówił o prawach i obowiązkach małżeńskich. A żona mnie zdradziła". Chciał unieważnić małżeństwo. Powiedziałem, że musi wnieść wniosek rozwodowy do sądu".