3 maja minęło 14 lat od zaginięcia Madeleine McCann. Sprawa niemal natychmiast stała się bardzo głośna - odbiła się wielkim echem w mediach niemalże na całym świecie. Rodzice 4-latki trafili na pierwsze strony gazet, kilkakrotnie musieli nawet wytaczać procesy gazetom, które posądzały ich o udział w zniknięciu córeczki.
Dziewczynka zaginęła wieczorem 3 maja, gdy rodzice wraz z przyjaciółmi byli na kolacji w restauracji znajdującej się w pobliżu hotelu. Mimo że dziewczynka oraz jej rodzeństwo zostali sami, dorośli twierdzą, że odwiedzali ich od czasu do czasu, aby sprawdzić, czy wszystko z nimi w porządku. Przy kolejnych odwiedzinach około 22 matka Madeleine zorientowała się, że 4-latki nie ma w pokoju. Po krótkich poszukiwaniach zawiadomiono policję, która natychmiast wszczęła śledztwo. Najpierw przesłuchano rodziców dziewczynki, a następnie kilku ich przyjaciół.
Śledztwo prowadzone przez portugalską policję zostało po latach umorzone. Sprawą zajęła się brytyjska policja, która w roku 2011 ponownie zaczęła szukać Madeleine. Ostatecznie nie udało się jednak wyjaśnić tajemnicy jej zniknięcia. Do ubiegłego roku dominowały dwie hipotezy. Według jednej z nich dziewczynka zmarła w wyniku nieszczęśliwym wypadku, a jej rodzice upozorowali porwanie, aby uniknąć odpowiedzialności. Z kolei druga zakłada, że Madeleine została porwana przez międzynarodowy gang pedofilów i wywieziona do Stanów Zjednoczonych. Jednak w 2020 roku wyszły na jaw nowe fakty. W sprawę zaangażowała się niemiecka prokuratura, która poinformowała, że za porwaniem dziewczynki mógł stać Christian Brueckner, który obecnie odsiaduje wyrok za przestępstwo seksualne.
W czasie, gdy zaginęła 4-latka, mężczyzna mieszkał niedaleko miejsca, w którym przebywała. Poza tym ujawniono, że Brueckner chwalił się, że wie, co stało się z dziewczynką. Warto wspomnieć, że Niemiec w latach 1995-2007 regularnie jeździł do Algarve, w tym do kurortu, w którym zaginęła Madeleine. Mężczyzna miał dorywczo pracować w gastronomii i włamywać się do pokoi hotelowych gości. Poza tym już wcześniej skazywany był za przestępstwa na tle seksualnym.
We wrześniu ubiegłego roku prokurator Hans Christian Wolters w wywiadzie dla portugalskiej telewizji RTP został zapytany o to, czy istnieją jakiekolwiek "dowody materialne", które przemawiałyby za tym, że Madeleine nie żyje. Mężczyzna potwierdził, że istnieją. Odmówił jednak podania dokładnych informacji na ten temat. Prokurator dodał, że śledczy nie mają wątpliwości, że zaginiona dziewczynka nie żyje. Wspomniał również, że jej rodzice przesłuchiwani byli jedynie jako świadkowie. Warto wspomnieć, że wcześniej portugalscy policjanci sprawdzali rodziców jako potencjalnych sprawców zaginięcia 4-latki. - Nie mamy dowodów na to, że Maddie wciąż żyje. A to, co wiemy, sugeruje, że nie żyje. Właściwie nie mamy innego pola manewru - powiedział Hans Christian Wolters.
Niedawno główny podejrzany w sprawie, Christian Bruckner, skontaktował się z redakcją niemieckiego dziennika "Bild". Jego list został opublikowany także na łamach "Daily Mail". Mężczyzna wzywa w nim do dymisji prokuratorów, którzy go oskarżają. Co ciekawe, jest to jego pierwsza publiczna wypowiedź w sprawie zaginięcia Madeleine.
Brueckner napisał, że toczące się przeciwko niemu śledztwo to "skandal". Dodał także, że prokuratorzy nie mają żadnych namacalnych dowodów, dzięki którym mogliby połączyć go ze sprawą. Poza tym jego zdaniem jeszcze zanim rozpoczęło się postępowanie, prokuratura zorganizowała kampanię oszczerstw pod jego adresem.
Może cię także zainteresować: