Każdy spotkał na polskich plażach osoby, które chętnie komentują wygląd innych i wcale nie trzeba być nago, żeby usłyszeć ostre komentarze. "Tyłek jak szafa", "Ja to bym tak nie wyszła", "Ale wieloryb" - oceniające zdania, które padają z ust plażowiczów to nad Bałtykiem norma. Z kolei osoby, które pokazują zbyt wiele, mogą spotkać się ze zgorszeniem, krytyką, a nawet groźbami wezwania straży miejskiej: za sianie zgorszenia. Są jednak kraje, w których na plaży nie trzeba czuć skrępowania. W kostiumach kąpielowych albo i bez nich można zobaczyć tych starszych i tych młodszych, a każde ciało traktowane jest równo.
Kasia od wielu lat spędza wakacje za granicą. W Polsce nie czuje się swobodnie i tutaj nie odważyłaby się na odsłonięcie swojego ciała. Jak podkreśla, wiele ma to wspólnego z mentalnością Polaków.
- Niestety stereotyp Polaka nad Bałtykiem się potwierdza. Nie umiemy funkcjonować w społeczeństwie bez oceniania innych. Żyjemy w katolickim kraju. Dla wielu osób opalanie topless to coś gorszącego, co nie wypada. Taką mamy mentalność. Za granicą, w krajach śródziemnomorskich ludzie przywykli do widoku nagich piersi na plaży, u nas reakcje mogą być różne, mężczyźni również są bardziej.... - zastanawia się i po chwili dodaje - nachalni.
Podobne opinie można zaobserwować na forach internetowych w wątkach dotyczących opalania się topless.
"W takiej Chorwacji dużo kobiet chodzi topless czy w stringach i nie ma tam takiej seksualizacji piersi, dla nich część ciała jak każda inna, kobiety tak chodzą bez względu na wiek i rozmiar. Tam nikt nie ocenia. U nas by się zbiegło tysiąc Januszy i zaraz pojawiłyby się żarty seksistowskie i ocenianie, albo krzywe spojrzenia" - pisała jedna z internautek.
Jak wspomina Kasia, po raz pierwszy pozbyła się stanika na wakacjach nad oceanem na Fuerteventurze. Zachęciły ją szerokie plaże, na których nie brakowało nudystów.
- Generalnie nie mam problemu ze swoim biustem i nie wstydzę się go pokazywać. Jak zobaczyłam, że nikt tam nie zwraca uwagi na nagość, od razu wyskoczyłam ze stanika - mówi.
Nie czuła się skrępowana, bo w Europie są miejsca, gdzie nagość nikogo nie gorszy.
- Dużo razy widziałam starsze pary, nawet po sześćdziesiątce, trzymające się za ręce i spacerujące nago po plaży. Opalałam się topless na Wyspach Kanaryjskich, w Grecji, Balearach czy w Hiszpanii kontynentalnej i wszędzie to jest akceptowane - wylicza.
Są jednak miejsca nad Bałtykiem, w których opalanie się bez ubrania nie budzi kontrowersji. I mowa tu nie tylko o słynnej z piosenki Wodeckiego plaży nudystów w Chałupach. Takich punktów na mapie jest o wiele więcej. Należą do nich m.in.: