"Rubryka SEXED.PL" to miejsce otwartych rozmów o edukacji seksualnej, cielesności, bez podziałów na wiek, płeć czy pochodzenie. Na łamach naszego cyklu publikujemy rozmowy, w których obalamy mity, dopowiadamy to, co o seksie jest niedopowiedziane po to, żeby każdy mógł cieszyć się swoją seksualnością w świadomy i bezpieczny sposób. Kobieta.Gazeta.pl wraz z Fundacją SEXED.PL zaprasza do czytania co dwa tygodnie, w niedziele o godz. 19.
Basia Baran:
Jest to jedyny narząd w ludzkim ciele, który istnieje tylko po to, by dawać przyjemność – nie ma żadnej innej funkcji.
Dam rozbudowaną odpowiedź na twoje pytanie: łechtaczka – bo o niej tu mówimy – i penis są bardzo podobne...
Nie do końca: płody mają najpierw w miejscu genitaliów narządy niezróżnicowane. W skrócie: wszystkie mają to samo. Na początkowych etapach płody mają jednakowe zalążki struktur, które rozwijają się w różnych kierunkach.
Narząd, który nas interesuje w tej rozmowie, to guzek lub wyrostek płciowy. W trakcie rozwoju płodowego guzek rozwinie się w członek albo w łechtaczkę.
Gdy się prześledzi dokładnie, jak ten proces wygląda i jak poszczególne części tworzą łechtaczkę i penisa, naprawdę widać bardzo duże podobieństwo. Widać też później u dorosłych osób, bo obydwa te narządy są podobnie zbudowane i mają zbliżone możliwości i funkcje.
Wspomniałam już, że jedyną funkcją łechtaczki jest dawanie przyjemności. Oczywiście penis też ma taką funkcję, choć ma oczywiście też parę innych – np. podczas wytrysku wydostaje się nim nasienie, służy do oddawania moczu.
Wracając do podobieństw: zarówno łechtaczka, jak i penis mają możliwość erekcji. Jedno i drugie w swojej strukturze ma ciała jamiste, czyli jamki, które zostają otwarte np. w trakcie podniecenia i napełniają się krwią.
Ta przez jakiś czas nie może swobodnie odpłynąć, więc cały narząd pęcznieje, robi się twardszy, większy i bardziej wrażliwy.
Masa memów powstała na temat "Jak znaleźć łechtaczkę?", ale te wszystkie żarty odnoszą się tak naprawdę tylko do kawałeczka łechtaczki, jej szczytu - bo ona cała jest bardzo dużym narządem: długością może dorównać penisowi, tylko że większa jej część położona jest w środku ciała.
Łechtaczka jednak najbardziej przypomina odwróconą literę "v".
Zbudowana jest tak, że na zewnątrz znajduje się to, co powszechnie nazywamy łechtaczką, a tak naprawdę jest tylko żołędzią łechtaczki. Jest zazwyczaj schowana: podobnie jak główka penisa ma swój napletek, nazywany też kapturkiem. Ale to nie wszystko: w głąb ciała wnika trzon łechtaczki i ten trzon się rozgałęzia: pod wargami sromowymi mamy dwie odnogi. Pod odnogami są jeszcze dwie opuszki. Przypominają miękkie poduszeczki – otaczają wejście do pochwy i cewkę moczową.
To znaczy, że możemy łechtaczkę pieścić od zewnątrz, ale także od środka, np. pieszcząc ścianki pochwy. Cała łechtaczka może się powiększać.
Racja! Żołądź łechtaczki znajduje się przy górnym styku warg sromowych wewnętrznych – specjalnie nie mówię "mniejszych", bo bardzo wiele osób ma wargi sromowe wewnętrzne większe niż te, które są na zewnątrz. Często spotykam się z tym, że na poziomie wrażeń ludzie odczuwają, gdzie jest położone to miejsce. Wiedzą, skąd płynie przyjemność. Trudniej jest jednak z konkretnym, fizycznym jej zlokalizowaniem, gdy nie oglądają siebie nago, nie oglądają swojej cipki. Myślę, że to jest fajne ćwiczenie: usiąść sobie bez majtek z lusterkiem z rozsuniętymi nogami i pooglądać, gdzie dokładnie co jest zlokalizowane.
Szczególnie jeśli osoba będzie podniecona i łechtaczka będzie w stanie erekcji.
Pieszczenie łechtaczki daje przyjemność. Ta przyjemność sama w sobie jest miłym odczuciem.
Samo pieszczenie łechtaczki może doprowadzić do orgazmu, szczytowania, więc to nie musi być tylko "dodatek" do innych czynności seksualnych, lecz może być to główny akt.
W różnych badaniach powtarza się wniosek, że ponad 80 proc. (nawet do 95 proc.) osób z łechtaczką dochodzi albo od pieszczenia tylko jej, albo także jej. Innymi słowy, jeśli ktoś chce mieć orgazm lub dać komuś orgazm, to u większości ludzi pieszczenie łechtaczki jest niezbędne.
Od samej penetracji potrafi dojść ok. 5-18 proc. osób, choć badacze i badaczki podejrzewają, że po prostu budowa wewnętrzna ich łechtaczki jest taka, że nawet przy penetracji jest ona mocno stymulowana.
Dokładnie! W seksuologii uznajemy już teraz, że orgazm jest jeden, bo przeżywamy go głównie w mózgu, ale że można do niego doprowadzić stymulacją różnych części ciała. Ten podział na orgazm łechtaczkowy i orgazm pochwowy to wymysł Freuda, który nie opierał swoich teorii na żadnych obserwacjach naukowych, tylko na swoich uprzedzeniach wobec kobiet.
To głównie Freud powstrzymał badania naukowe nad łechtaczką.
A jest tu jeszcze wiele do odkrycia. Choć badania nad łechtaczkami trwały od zawsze – tak jak nad innymi częściami ciała człowieka – to jednak pomysły Freuda, który uważał, że przyjemność płynąca z pieszczenia łechtaczki jest "niedojrzała", a kobietom, które szczytują w ten sposób, czegoś brakuje, zastopowały badania nad czymś uważanym przez niego za gorsze. Według Freuda w pełni dojrzała osoba to mężczyzna z penisem, więc jego teorie były penisocentryczne. Całą sferę seksualną człowieka podporządkowywał męskiej erekcji i do niej dopasowywał kobiety i ich reakcje.
... dopiero od 20 lat! Dopiero australijska profesorka urologii Helen O’Connell zaczęła robić rezonanse magnetyczne łechtaczki: pierwsza jej praca na temat budowy tego organu wyszła w roku 1998, a największa i najbardziej przełomowa w 2005. To dzięki niej wiemy, jak zachowuje się łechtaczka! W starszych książkach medycznych nie znajdziemy tych informacji: będzie tam dokładny obraz penisa, ale nie łechtaczki. Nic dziwnego, że wiele osób nie wie, jak obchodzić się z tym narządem w seksie, skoro nawet medycyna ją tak długo pomijała. Dopiero zaczynamy się uczyć tego, czym łechtaczka jest i jak funkcjonuje.
Cały czas to pokutuje.
Spójrz, w jaki sposób prezentujemy seks w mediach – zazwyczaj to samo wsuwanie i wysuwanie czegoś z pochwy, i z tego mają być fajerwerki. A według badań seks, który daje przyjemność wszystkim osobom, tak nie wygląda.
Oczywiście, że penetracja może być miła i przyjemna, ale to niemożliwe, żeby każda osoba dochodziła od samej penetracji, bo pomijana jest wtedy główna bohaterka naszej rozmowy – łechtaczka.
Łechtaczka przypomina penisa, ale jest od niego dwa-trzy razy bardziej wrażliwa. Główka łechtaczki ma około ośmiu tysięcy zakończeń nerwowych. Penis o połowę mniej – ale przecież te narządy różnią się wielkością. Zakończenia nerwowe na łechtaczce są bardziej skoncentrowane.
Myślę, że dużo osób, które mają kontakt z łechtaczką, o tym zapomina! To oznacza, że ma olbrzymie możliwości odbierania przyjemności, ale też, że bardzo szybko może zacząć boleć. Dotyk może stać się zbyt intensywny, przykry, bolesny.
Dlatego warto dostosować rodzaj stymulacji do danej łechtaczki.
Najlepiej pytać tę osobę, która łechtaczkę ma, czy chce szybciej, wolniej, mocniej, delikatniej. A możemy łechtaczkę pieścić palcami, ustami, penisem, drugą łechtaczką. Możemy się bawić temperaturą, używać lodu, możemy na nią dmuchać. Jest masa zabawek erotycznych dostosowanych specjalnie do łechtaczki, potrafią nawet imitować ssanie. Ale czasami łechtaczka może być tak bardzo wrażliwa, że każdy bezpośredni dotyk będzie bolesny. Wtedy możemy ją masować i pieścić przez przymknięte wargi sromowe.
Tak jak przy każdym rodzaju seksu nie da się tu przesadzić z lubrykantem – dotyk będzie milszy, jeśli będzie mokry.
Lubrykant albo żel intymny będzie dłużej dawał poślizg niż ślina, ta szybciej wyschnie. Pamiętajmy tylko, że środki na bazie tłuszczu, również te na naturalne z kuchni jak oliwa itp., nie lubią się z lateksem i mogą uszkodzić np. chusteczkę lateksową.
I on tak samo jak u penisa w czasie podniecenia będzie się cofał, a cała żołądź będzie większa. I to jest normalnie – nie trzeba się tego wstydzić! To jest naturalna, wręcz zdrowa reakcja ciała.
To, co się pojawi, czyli żołądź, może być różnych rozmiarów: może być malutkie, jak groszek, ale może też być całkiem spore, jak wiśnia, orzech.
Zgadza się, powiększa się cała, również w środku ciała.
Po pierwsze, jak przy każdym rodzaju pieszczoty może się zdarzyć zadrapanie czy podrażnienie. Jeśli coś staje się niemiłe, to się do tego nie zmuszamy. No chyba że akurat na takim odczuciu nam zależy. Jeśli ból się utrzymuje po stosunku, odwiedzamy lekarza lub lekarkę.
...lecz także to, w jaki sposób podchodzimy do procedur medycznych w obrębie miednicy. Wcześniej nie zwracano zbyt dużej uwagi na niszczenie połączeń nerwowych, osłabiano ludziom czucie. Kiedy odnosiło się to operacji w okolicy penisa, występował taki wymóg, aby operacje nie zmniejszały wrażliwości tego rejonu. Nie było jednak takich kryteriów w stosunku do operacji w okolice cipki. Teraz na szczęście bardziej się o to dba.
Tak, istnieje taki rodzaj drastycznej przemocy wobec kobiet nazywany FGM, czyli female genital mutilation, okaleczenie kobiecych narządów płciowych. To próba pacyfikowania kobiet polegająca na tym, że okalecza się ich genitalia. Wycina się albo samą żołądź łechtaczki, albo wargi sromowe i żołądź, co ma sprawić, że dziewczynka będzie grzeczna, a w przyszłości wierna. Jest to rodzaj okaleczenia dzieci, z którym walczy WHO i czołowe organizacje broniące praw człowieka.
Tak!
Okazało się, że łechtaczka, tak jak i penis ma nocne erekcje!
Dorastający nastolatek powie, że zdarza mu się budzić z "namiotem" - bo penis ma mimowolne erekcje, gdy osoba śpi, nawet po kilka w trakcie nocy. Ale od niedawna wiemy, że tak samo robi łechtaczka. Pojawiają się one w fazie snu REM. Jest jednak niejasne, jaką funkcję mają nocne erekcje, ale przyjmujemy, że są zdrowym zjawiskiem.
Na pewno. Są jednak różne drogi powstawania erekcji i penisa, i łechtaczki. Widać to przy przerwaniu rdzenia kręgowego, gdy istnieje szansa, że zdolność do erekcji zostanie zachowana. Erekcja może powstawać i przez podniecenie bodźcami zewnętrznymi, np. tym, co ktoś podniecającego do nas mówi, co oglądamy, wyobrażamy sobie. Wtedy sygnał do powstania erekcji jest wysyłany z mózgu. Ale erekcja może też powstawać tylko przez dotykanie penisa albo łechtaczki. Wtedy odpowiedź biegnie z rdzenia kręgowego. Czyli jeśli dojdzie do uszkodzenia rdzenia i sygnał z mózgu nie może być przekazany, to wciąż może działać druga droga wzbudzenia erekcji. To, czy obydwa mechanizmy będą działać, zależy od tego, na jakiej wysokości rdzenia doszło do uszkodzenia.
Jednym z najczęściej zadawanych nam przez osoby pytaniem jest: "co mogę zrobić, żeby w końcu mieć orgazm z drugą osobą?". W rozmowach bardzo często też wychodzi, że osoby oczekują, że stosunek będzie wyglądał jak na filmach, a te najłatwiej dostępne pokazują seks polegający tylko na penetracji pochwy.
Ale gdy się rozmawia z ludźmi i pyta się ich, w jaki sposób się masturbują, to jednak większość kobiet odpowiada, że masturbuje się, skupiając się na pieszczotach żołędzi łechtaczki.
Nierealne jest więc oczekiwanie, że nagle z drugą osobą będę mieć orgazm, gdy pominę miejsce, które daje mi tyle przyjemności.
Tymczasem nadal dla wielu osób jest trudne do zaakceptowania, że łechtaczka jest tak wartościowa, i że przyjemność z niej płynąca jest tak samo dobra, bo używają tego jako miernika męskości.
Słyszę, że boją się tego, że ktoś poczuje się "niemęsko". To robią i mężczyźni, i kobiety: próbują dostosować seks do swoich wyobrażeń i do wymogów kultury, a nie do tego, jak naprawdę działają ich ciała i do tego, co naprawdę odczuwają. W takim przypadku możemy porozmawiać o naszym podejściu do seksu. Czy nasz seks traktujemy jak nasz osobisty test, egzamin np. ze stereotypowej męskości, czy jak moment dawania i wspólnego przeżywania rozkoszy. Podkreślę, że z penetracją jest wszystko jak najbardziej okej, ale jeśli obydwie strony chciałyby mieć orgazm, to do trwającej penetracji warto dodać pieszczenie łechtaczki. Może to robić każda osoba – ręką czy gadżetem. Aby wszystkie osoby mogły osiągnąć szczyty przyjemności, naprawdę warto pamiętać o łechtaczce.
To bardzo częste, że małe dziewczynki np. przez przypadek dotkną swojej łechtaczki i odkrywają, że to jest przyjemne. Bywa, że dziewczynka na przemian zaciska i rozluźnia uda i w ten sposób drażni łechtaczkę albo dotyka jej zabawką, pociera kocykiem lub poduszką, drażni w kółko podciąganymi rajstopkami...
I zabawa prysznicem. O której zresztą opowiadają również już dorosłe kobiety.
A na koniec powiem ci jeszcze, że zwierzęta też mają łechtaczki: np. delfinice mają łechtaczki podobne do ludzkich i też ich funkcją jest dawanie przyjemności.
Z kolei hieny są sławne z tego, że ich łechtaczki są gigantyczne – a wszystko przez dużą ilość testosteronu.