Księżna Charlene często nazywana jest "najsmutniejszą księżniczką świata". To dlatego, że na jej twarzy rzadko gości uśmiech. Żona księcia Alberta zrezygnowała dla niego z kariery sportowej, a kilka dni przed ślubem dowiedziała się o nieślubnym dziecku swojego narzeczonego. Jednak nie mogła już wycofać się z tej relacji. Warto wspomnieć, że w 1996 Charlene rozpoczęła karierę pływacką. W 2000 roku reprezentowała nawet Republikę Południowej Afryki na letnich igrzyskach olimpijskich w pływaniu.
Ostatnio media obiegła informacja, że Charlene nie wróciła do Monako, aby świętować wraz z mężem dziesiątą rocznicę ślubu. Kobieta poza domem przebywa od stycznia tego roku. Rocznicę spędziła samotnie w Republice Południowej Afryki. Co ciekawe, jej wyjazd zbiegł się z plotkami na temat kolejnego nieślubnego dziecka księcia Alberta. Jednak jak zapewniła księżna, pozostaje za granicą z powodów zdrowotnych.
- To pierwszy raz, gdy będę świętować rocznicę ślubu sama. Bardzo mnie to smuci i jest trudne. Jednak ja i Albert nie mamy wyjścia. Musimy słuchać zaleceń lekarzy, nawet gdy sprawia to ból. Mąż mnie wspiera, a nasze codzienne rozmowy pomagają mi zachować spokój. Tęsknię jednak za wspólnym czasem - napisała księżna.
Charlene zachorowała w czasie pobytu za granicą. Nabawiła się infekcji gardła, nosa i ucha. Podobno jej stan w pewnym momencie był bardzo ciężki. Dzieci i mąż złożyli wizytę księżnej na początku roku.
Może cię także zainteresować: