Okazuje się jednak, że jest to możliwe. Polska marka odzieżowa PLNY LALA zdecydowała się na takie rozwiązanie. Był to wspólny pomysł Elisy Minetti, dyrektorki kreatywnej i współwłaścicielki marki oraz Michała Rejenta, CEO Heart on Fire, grupy, której częścią jest PLNY LALA.
Jak to wygląda w praktyce? Na ten temat wypowiedziała się Elisa Minetti w rozmowie z "Business Insider":
Są takie, które nigdy z niego nie korzystają i takie, które biorą wolne co miesiąc. Czasem wystarczy po prostu praca na home office. Nie mamy potrzeby kontroli tego, nie sprawdzamy z kalendarzem. To buduje wzajemne zaufanie. Znamy swoich pracowników, panuje u nas partnerska atmosfera. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żebyśmy czuli się w jakiś sposób stratni z powodu dodatkowego dnia wolnego, żeby na przykład zabrakło nam rąk do pracy.
Okazuje się, że pomysł na takie rozwiązanie narodził się w trakcie rozmowy Elisy Minetti z Michałem Rejentem. - Akurat miałam okres i żaliłam mu się, że gdybym miała iść tego dnia do pracy, byłabym kompletnie nieproduktywna. Jestem wtedy bardzo rozdrażniona, nerwowa. Jakby pod wpływem hormonów budził się we mnie inny człowiek. Tabletka pomoże na ból brzucha, ale nie zmieni faktu, że nie jestem w stanie się skupić - zdradział Minetti.
Warto wspomnieć, w firmie PLNY LALA urlop menstruacyjny jest płatny. Wystarczy konkretnego dnia rano zgłosić nieobecność. W każdym miesiącu kobiecie przysługuje jeden dzień wolny od pracy. Regulamin akcji został udostępniony wszystkim zatrudnionym. Marka zatrudnia 35 kobiet. W ciągu pierwszego roku trwania akcji wykorzystały one 25 dni.
Może cię także zainteresować: