Katie Piper w 2008 roku została ofiarą brutalnego ataku. Działający na zlecenie jej byłego chłopaka mężczyzna oblał ją kwasem siarkowym na jednej z ulic Londynu. W wyniku napadu ciało Piper zostało poważnie zdeformowane. Prezenterka miała rozległe poparzenia rąk, klatki piersiowej i twarzy. Uszkodzony został także jej przełyk i żołądek. Straciła też wzrok w lewym oku.
Słyszałam kobietę, która cały czas krzyczała i chciałam, aby zamilkła. Wtedy zrozumiałam, że to ja krzyczę. Stałam na ulicy, a ludzie mnie mijali. Czułam, jak moja twarz odpada, paruje, pali się żywcem
- wspominała Piper w jednym z wywiadów.
Lekarze walczyli o jej życie kilka godzin, chociaż jak przyznała po latach Piper, sama marzyła wtedy o śmierci. - Gdy odzyskałam przytomność w szpitalu, napisałam do moich rodziców na kartce: zabijcie mnie - wyznała.
Dzięki wsparciu rodziny prezenterka znalazła jednak w sobie siłę, by podjąć walkę o powrót do normalności. Modelce stopniowo rekonstruowano twarz - lekarze odtworzyli jej uszy, nos, policzki i powieki. Musiała także na nowo nauczyć się podstawowych czynności, jak wstawanie z łóżka, czy przełykanie. Od czasu wypadku Piper przeszła już 400. skomplikowanych operacji, chociaż jak sama wyznała "po setnej przestała już liczyć".
Piper namówiona przez bliskich zaczęła relacjonować swoje zmagania w sieci, stając się wzorem dla innych ofiar. W 2009 roku założyła także organizację charytatywną właśnie na rzecz ofiar poparzeń i innych urazów. Wróciła także do telewizji. Prywatnie jest z kolei szczęśliwą żoną i matką - w 2015 roku wzięła ślub z Richardem Jamesem Suttonem, z którym doczekała się dwóch córek.