W połowie lipca do mediów przedostała się informacja o rozstaniu Martyny Wojciechowskiej i Przemysława Kossakowskiego. Podróżnicy uchodzili za wyjątkowo udaną parę, dlatego fani mieli nadzieje, że przykre doniesienia są jedynie wyssanymi z palca plotkami. Niestety, wkrótce dziennikarka potwierdziła rozpad związku. - Po 3 latach związku i 3 miesiącach od ślubu, z dnia na dzień nastąpił koniec mojego małżeństwa - wyznała wtedy w osobistym wpisie.
Zarówno Wojciechowska, jak i Kossakowski chronią swojej prywatności i z reguły unikają wypowiadania się na tematy prywatne. Nieznane są więc szczegóły ich rozstania. Dziennikarz w zachowawczym oświadczeniu poprosił, by nie oceniać ich decyzji, znając ich "jedynie przez pryzmat medialnej ekspozycji". Nieoficjalnie mówi się jednak, że to właśnie on miał podjąć decyzję o zakończeniu związku.
Niedawno dziennikarka udzieliła pierwszego wywiadu po rozstaniu. I chociaż unikała tego tematu, nie odpowiadając na żadne pytania dotyczące rozpadu jej małżeństwa, jedna z jej wypowiedzi, zdaniem internautów, może odnosić się właśnie do ostatnich wydarzeń.
Nigdy nie dostałam żadnego medalu w żadnej dziedzinie sportowej. Ale na pewno dałabym sama sobie medal, za bycie wystarczająco dobrą mamą. Ale też za bycie wystarczająco dobrą szefową dla osób, z którymi pracuję. Najbardziej jednak należy mi się medal za wytrwałość. Moja mama powiedziałaby, że to upór, ja nazywam to wytrwałością. A tej w życiu na pewno mi nie brakuje
- powiedziała w rozmowie z "Faktem" Wojciechowska.