Ślub Kate i Williama odbył się 29 kwietnia 2011 r. w opactwie Westminster w Londynie. Wystawna uroczystość zgromadziła aż 1900 gości, w tym ponad 50 członków rodziny królewskiej. Wśród nich zabrakło jednak Sary Ferguson, byłej żony księcia Andrzeja. I jak przyznaje sama zainteresowana, wciąż nie może pogodzić się z tym faktem.
Sarah Ferguson nazywana jest "czarną owcą rodziny królewskiej". Przyjaciółka księżnej Diany miała problem z dostosowaniem się do sztywnych reguł panujących na dworze, ostatecznie jednak podpadła rodzinie królewskiej, zdradzając księcia Andrzeja z jego przyjacielem.
Fergie, jak bywa nazywana przez media, chociaż oficjalnie należała do rodziny królewskiej tylko przez 10 lat, a od jej rozwodu z księciem minęło już 25 lat, wciąż może posługiwać się tytułem księżnej Yorku. I nadal bardzo chętnie zabiera głos na temat rodziny królewskiej. Teraz Ferguson ponownie poruszyła kwestię braku zaproszenia na ślub Kate i Williama.
Myślę, że nie byłam godna, żeby pójść na ich slub
- powiedziała w rozmowie z "Town&Country". - Poleciałam wtedy do Tajlandii, żeby być daleko od tego wszystkiego, żeby wyleczyć się z bólu - dodała, wciąż najwyraźniej urażona pominięciem jej na liście gości. Księżna Yorku mogła jednak liczyć na zaproszenie od księcia Harry'ego, który zaprosił ją na ślub z Meghan Markle.
Ferguson chętnie wypowiada się także na temat zmarłej przed laty księżnej Diany. - Wierzę, że Diana byłaby taka dumna ze swoich chłopców... i byłaby dumna ze swoich wnuków. Gdyby siedziała ze mną teraz, wiem, że powiedziałaby: "Jestem bardzo dumna z moich chłopców i wspaniałych żon, które wybrali". Ponieważ każda ma swój własny głos. I byłaby taka jak ja, z obsesją na punkcie swoich wnuków. Bo to właśnie kochała. Diana uwielbiała moje dziewczynki. Uwielbiała chłopców. To byłby jej azyl. Jej niebo - wyznała magazynowi "People".