Często możemy spotkać się z opinią, że jego cena powinna odpowiadać wysokości kilku pensji narzeczonego. - Wciąż obowiązuje dawna zasada, która mówi, że brylant w pierścionku zaręczynowym powinien być w cenie, która jest dwukrotną wartością zarobku narzeczonego - powiedziała w rozmowie z WP Kobieta, dr Irena Kamińska-Radomska, specjalistka od etykiety i savoir-vivre’u. - Czyli jeżeli mężczyzna zarabia 5 tys., to brylant powinien kosztować 10 tys. złotych. I jeżeli on tyle kosztuje, to raczej oprawa tego brylantu będzie wliczona w cenę pierścionka - dodała ekspertka.
Nie wszyscy jednak zgadzają się z takim podejściem. Zdaniem wielu osób w ogóle nie powinniśmy zwracać uwagi na cenę takiego pierścionka. Oto najciekawsze komentarze, które pojawiły się pod postem na Facebooku.
Niestety większość w obecnych czasach uważa, że im większy i droższy, tym lepszy. Żeby mieć się czym pochwalić... Jak dla mnie może być najtańszy i bez zdobień, nawet taki plastikowy z automatu.
Byle ze szczerej miłości dany, cena nieważna. Człowiek ważny jest i jego serce!
Podziękowałbym już na starcie osobie, która stawia wymogi w kwestii pierścionka, bo będzie równie roszczeniowa przez całe życie. Pierścionek zaręczynowe to prezent będący wyrazem uczuć... A tam, gdzie są roszczenia, tam nie ma uczuć.
Inni odnieśli się także do mody na wystawne wesela.
I tak to leci... Pierścionek, suknia ślubna, wesele, byle większe i droższe niż u koleżanek, byle na pokaz. Potem życie na pokaz, niech sąsiedzi zazdroszczą
- napisała pod postem jedna z czytelniczek.
Może cię także zainteresować: