Patricia Kazadi jest niezwykle utalentowaną artystką. W swojej karierze artystycznej spełnia się nie tylko w roli aktorki, wokalistki czy kompozytorki, lecz także występuje jako prezenterka telewizyjna. Oprócz działalności zawodowej oraz artystycznej, Patricia Kazadi jest również aktywna na swoim Instagramie, gdzie zgromadziła ponad 232 tys. obserwatorek i obserwatorów, z którymi pozostaje w stałym kontakcie. Jakiś czas temu Patricia Kazadi odsunęła się trochę w cień polskiego show-biznesu i próżno było jej szukać na ściankach czy czerwonym dywanie. W osobistych nagraniach, które udostępniła na Instagramie zdecydowała się jednak powiedzieć, co się z nią działo. Przy okazji poruszyła również temat wszechobecnego body shamingu.
- W piątek dałam Wam znać, że chcę z Wami o czymś porozmawiać, o czymś Wam opowiedzieć. Przede wszystkim rozpocząć dialog, który powinien toczyć się dużo głośniej i pewniej. Dzielę sie z Wami kawałkiem mojego serca bo wy podzieliliście się ze mną swoimi historiami - chce dać Wam ten głos, na który od dawna zasługujecie/zasługujemy. To mam nadzieję początek pięknej wspólnej drogi dla nas - napisała Patricia Kazadi pod postami. Artystka przyznała także, że zmaga się z chorobą, a czas pandemii był dla niej wyjątkowo trudny. Swoje nagranie Patricia Kazadi rozpoczęła od wspomnienia eventu, który stał się swego rodzaju punktem zapalnym.
Dwa tygodnie temu poszłam na event pewnej marki, która miała swoje dziesięciolecie, z którą współpracuję od lat (...). Następnego dnia jestem oznaczona na profilu instagramowym jednego z portali, wchodzę w sekcję komentarzy i co mnie bardzo zdziwiło, jak wiecie od dłuższego czasu trzymam się z dala od tak zwanego świecznika, okazało się, że większość tych komentarzy jest o mnie: co się stało z Kazadi, co się stało, że jest taka gruba, czy to afrykańskie geny się odezwały, czemu się tak spasła itd. Odpowiadając najpierw na pytania zaciekawionych internautów. Co się stało z Kazadi? Kazadi choruje już od dłuższego czasu, ale leczy się, została prawidłowo zdiagnozowana półtora roku temu. Chorowanie podczas pandemii było niełatwe (…). Pewne rzeczy powinny zostać w domu i chciałam w spokoju, bez atencji mediów czy innych ludzi przejść przez ten czas. (…) Tak jestem chora, i na pewno będąc w szpitalu, dużo ciężej czyta się tego typu komentarze (...). Nie radziłam sobie z tym najlepiej (...). Z czasem zyskałam ogromnego szacunku do mojego ciała, tego ile przeszło - mówi Patricia Kazadi, nawiązując do paskudnych komentarzy, które padły pod jej adresem.
W drugim nagraniu Patricia Kazadi przyznała, że body shamingu doświadcza w swoim życiu od 20 lat. - Najpierw doświadczałam go na takiej małej skali, prywatnej. Pewnie tak jak większość z was, czyli np. jadąc w rodzinne strony czy odwiedzając znajomych. Wysłuchiwałam takich zdań, jak ojej zmizerniałaś, może byś coś zjadła, albo o widzę, że się pojadło (...). Takie zdania mają wpływ potem, jak widzisz siebie. Później doświadczyłam body shamingu na początku swojej kariery (...). Najgorszy moment to był "Taniec z Gwiazdami" (...). Nie umiem opisać, co się wtedy ze mną działo (...). Nie chciało mi się żyć (...). Ilość samobójstw z powodu body shamingu w Polsce jest zatrważająca i czas o tym głośno mówić (...). Każda z nas, bez względu na swój rozmiar czy wygląd ma prawo czuć się pięknie i seksownie w swoim ciele - wyznała w kolejnym wideo.
Pod nagraniami, które udostępniła Patricia Kazadi pojawiło się wiele komentarzy od internautek, które są wdzięczne artystce za jej słowa:
Jesteś Inspiracją dla mnie i dziewczyn
Trzeba reagować. Brak reakcji to zgoda na takie zachowania. Reagujmy
Tak mój koszmar z dzieciństwa aż do dziś "o jak dooobrze wyglądasz" z ironiczną nutą sprawił, że do dziś jak słyszę "jak dobrze wyglądasz" nie wiem, co autor ma na myśli
Trzeba ten filmik puścić nastolatkom na godzinie wychowawczej. Mądrze, szczerze i do rzeczy!
I to kobiety kobietom są w stanie takie komentarze napisać, nie jestem nawet w stanie pomyśleć "o ale gruba", bo jest mi za siebie wtedy wstyd
Bardzo wartościowe nagrania! Te nagrania powinny być puszczane w szkołach, bo tylko obnażenie hejtu go pokona
- czytamy.