Najgłośniejszą częścią tegorocznych Fryderyków było niewątpliwie przemówienie Krzysztofa Zalewskiego. Wcześniej artysta posłował w usta kolegę po fachu.
Zalewski otrzymał statuetkę w kategorii "Autor Roku". Wręczył mu ją inny artysta - Ralph Kaminski. Mężczyźni pocałowali się na scenie. Prawdopodobnie było to nawiązanie do zachowania wokalisty włoskiego zespołu Maneskin, który na eurowizyjnej scenie pocałował kolegę z zespołu.
Po pocałunku Krzysztof Zalewski wygłosił odważne przemówienie.
Strasznie się cieszę, jest to dla mnie niezwykle ważna nagroda, pamiętam, jak byłem nieco młodszy i Kasia Nosowska, moja absolutna idolka, otrzymywała tego Fryderyka, więc cieszę się niezmiernie. Dziękuję Kayaxowi, całej ekipie, Kasi Nosowskiej, Oldze Tokarczuk i Grzegorzowi Ciechowskiemu, którym się inspirowałem, pisząc utwory na płytę "Zabawa". I wypadałoby, żebym jako "Autor Roku" coś autorskiego powiedział. To może powiem tak: ci, co tak mówią, chyba mają rację. Pięć gwiazdek, trzy gwiazdki i Konfederacja. Trzymajcie się
- powiedział artysta.
Może cię także zainteresować: