Opłacenie rachunku na pierwszej randce często przysparza trudności. Płacić za siebie, czy czekać aż on sięgnie po rachunek? A może zapłacić za dwoje? Zgodnie z zasadami savoir-vivre za kolację płaci zawsze ta osoba, która na nią zaprosiła, bez względu na to czy jest to kobieta, czy mężczyzna. Jednak opinie na ten temat są podzielone.
- Jestem za tym, by na pierwszej randce każdy płacił za siebie. Jednak to w moim przypadku tylko teoria. W czasach, gdy byłam singielką i sporo randkowałam zazwyczaj trafiłam na mężczyzn, którzy wręcz nie pozwalali mi na to, bym dołożyła się do rachunku - zdradziła jedna z bohaterek naszego artykułu.
Nasz artykuł na ten temat wywołał zagorzałą dyskusję. Pod naszym postem na Facebooku pojawiło się wiele komentarzy. Wiele osób zgadza się z zasadą, że płacić powinien ten, kto zaprasza. Pojawiły się także opinie, że może płacić na zmianę.
Zasada jest prosta - płaci ten, kto zaprasza.
Moim zdaniem, jeśli zaprasza mężczyzna to on płaci. Za kolejne spotkania płacić mogą każdy za siebie. A w małżeństwie to jest wspólna kasa wiec i tak idzie z jednego portfela.
A ja jestem zdania, że można płacić na zmianę, raz ona raz on, nie przesadzajmy.
Oczywiście, że mężczyzna. Ale można też płacić za siebie jak kobieta się uprze, ale nigdy kobieta za faceta!
Jedna z uczestniczek dyskusji zwróciła uwagę na pewien szczegół. Okazuje się, że pewne zachowania mogą być postrzegane jak jasny sygnał dla drugiej strony.
Gdzieś czytałam, że jeśli kobieta na randce, na którą została zaproszona upiera się, by zapłacić i mężczyzna nie oponuje, jest to jasny sygnał, by kolejnego spotkania nie było.
Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.
Może cię także zainteresować: