Zestawienie zdjęć korespondentki CNN Clarissy Ward, porównujące jej strój sprzed i po objęciu władzy przez talibów, błyskawicznie obiegło sieć i najważniejsze światowe media, stając się niejako symbolem trwających w Afganistanie zmian. Teraz do fotografii postanowiła odnieść się sama zainteresowana, która na bieżąco relacjonuje sytuację w Afganistanie.
Jak się okazało, interpretacja internautów, okazała się nieco przesadzona, co podkreśliła sama Ward, tłumacząc na Twitterze, z czego w rzeczywistości wynika zmiana w jej ubiorze. - Mem jest niedokładny. Zdjęcie z odkrytą głową zostało zrobione na terenie prywatnym. Na ulicach Kabulu zawsze nosiłam chustę, chociaż nie zakrywałam w pełni włosów i nie miałam abaji [wierzchnie okrycie, przypominające długi, luźny płaszcz - przyp. red.]. Różnica więc jest, ale nie tak drastyczna - sprostowała Ward.
Po tym jak Stany Zjednoczone wycofały swoje wojska z Afganistanu, władzę w kraju przejęli talibowe, co budzi szczególne obawy co do losów afgańskich kobiet. Podczas rządów talibów 20 lat temu nie mogły one podejmować edukacji, pracy, a nawet samodzielnie opuszczać domów. Wszelkie próby sprzeciwu kończyły się karą publicznej chłosty, torturami, a nawet wyrokiem śmierci.
Rzecznik talibów, Suhail Shaheen obiecał co prawda, że mają zamiar szanować prawa kobiet. - Nasza polityka jest jasna - mogą mieć dostęp do edukacji i pracy, to jedna sprawa. Kobiety mogą zajmować stanowiska, ale w świetle zasad islamu, więc istnieją dla nich ogólne ramy - tłumaczył, dodając, że zgodnie z zasadami religii, kobiety będą musiały nosić hidżab. Zapytany z kolei o karanie Afganek, odpowiedział wymijająco, tłumacząc, że to "od sądów zależy, czy polityka dotycząca kar, takich jak egzekucje, kamienowanie i amputacje, będzie dozwolona w ramach reżimu talibów".