Julia Rosnowska wychowuje dziecko bez określania jego płci? "Daję mojemu dziecku przestrzeń, którą może samo określić"

Julia Rosnowska odniosła się do doniesień jednego z tabloidów, który informował, że wychowuje dziecko bez określenia jego płci. - Daję mojemu dziecku przestrzeń, którą może samo określić - tłumaczy aktorka.

Julia Rosnowska zyskała popularność, dzięki tytułowej roli w serialu TVN "Julia". W 2019 roku aktorka została mamą i to właśnie wpis, w którym ogłosiła radosną nowinę, miał świadczyć o tym, że ma zamiar wychowywać dziecko bez narzucania mu płci.

- Nad ranem w naszym domu urodził się Mały Człowiek! (...) Mały Człowiek jeszcze nie ma imienia. Powoli go poznajemy, przyglądamy się i zastanawiamy się, na kogo wygląda... - napisała wtedy na Instagramie. Ostatnio media ponownie podchwyciły temat, informując, że aktorka chce pozwolić dziecku samemu zdecydować, która z płci jest mu bliższa. Rosnowska, która rzadko pojawia się w mediach i konsekwentnie nie zabiera głosu na sprawy prywatne, tym razem postanowiła zrobić wyjątek i skomentować doniesienia prasy.

Zobacz wideo

Julia Rosnowska nie określa płci dziecka? "To jeden z elementów, na które chcę, żeby miało wpływ samo"

- Wczoraj koleżanka wysłała mi artykuł o tym, jak to wychowuję dziecko w duchu "gender neutral" - nie określając płci (...). Jednocześnie wszystkie te artykuły podają płeć mojego dziecka. Nie bardzo rozumiem czemu i mam pewne wątpliwości, czy faktycznie autorzy artykułów zrobili aż tak dogłębny research, żeby być jej pewni - czy po prostu zgadują. Nigdzie na moich social mediach nigdy nie podałam płci. Staram się o dziecku pisać neutralnie i byłoby miło, gdyby autorzy tych newsów uszanowali moją decyzję - zaczęła poirytowana.

- Moje postanowienie o nieużywaniu publicznie płci wynika po prostu z poszanowania prywatności mojego dziecka. Z tego samego powodu nie używam na Instagramie imienia i nie pokazuję twarzy. Jednocześnie nie oznacza to, że nie zwracam się do mojego dziecka konkretnymi zaimkami osobowymi. (Nie. Prywatnie nie mówię o moim dziecku i do mojego dziecka per "ono"). Prywatnie moje dziecko ma płeć, ma także imię i twarz. Wiem - szokujące - sprostowała, tłumacząc, że nie chciałaby, by jej dziecko w przyszłości znalazło w sieci masę artykułów na swój temat, na które nie miało żadnego wpływu.

- Zależy mi po prostu na tym, żeby (w miarę możliwości) uniknąć sytuacji, gdy za parę lat jak Bombelini podrośnie i wpisze w wyszukiwarce internetowej swoje imię i nazwisko, to znajdzie tam całą narrację o swoim życiu, na którą nie miało wpływu, bo matka szalała w internetach. Chciałabym, żeby moje dziecko mogło samo kształtować narrację o sobie, a ekspresja swojej płci i seksualności to jeden z elementów, na który chcę, żeby miało wpływ samo - tłumaczyła.

Przyznała jednak, że w artykułach tkwi też sporo prawdy i rzeczywiście stara się nie narzucać swojej pociesze stereotypowych wzorców związanych z płcią.

- Moje dziecko nosi wszystkie ubrania i kolory tęczy, które uważa za ładne i bawi się wszystkimi zabawkami, jakie uważa za fajne. Jak chce malować ze mną paznokcie i usta, wyciągam lakiery i szminki, a potem jeździmy po salonie autkami. Fryzurę ma taką, jaką aktualnie chce mieć. Gdy czytamy książeczkę i na obrazku jest dziecko z długimi włosami i w różowej bluzce, to nie zakładamy od razu, że to dziewczynka. A gdy dziecko na ilustracji ma krótkie włosy i niebieskie szorty - nie sugeruję od razu, że to chłopiec - sprecyzowała.

- Moje dziecko na razie faktycznie nie rozumie koncepcji płci. I gdy to się zmieni, być może zmieni się także moje nastawienie do używania jej publicznie. Na razie daję mojemu dziecku przestrzeń, którą może samo określić. Ale umówmy się - ta przestrzeń, którą ma w domu i tak jest tylko kroplą w morzu, bo codziennie w parku spotyka się z komentarzami na temat swojego wyglądu, ubrań - płci. I jestem pewna, że któregoś dnia, pewnie już niedługo, wróci z przedszkola lub szkoły i ciśnie ulubioną rzecz (ciuch, dodatek, zabawkę…) w kąt, bo ktoś powiedział, że to dla chłopca/dziewczynki. A mi wtedy po cichu serce pęknie - zakończyła Rosnowska.

 
Więcej o: