Katarzyna i Maciej Stuhrowie w ubiegłym roku zdecydowali się przyjąć pod swój dach uchodźców z Czeczeni - Madinę i jej dzieci, z którymi przez rok dzielili swój dom w Warszawie. Teraz, w nawiązaniu do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, gdzie od dwóch tygodni koczują migranci, Błażejewska postanowiła powrócić wspomnieniami do tamtego okresu.
- Często pytano mnie, dlaczego zaprosiliśmy Madinę do nas do domu. Nie bardzo umiałam odpowiadać na to pytanie, aż do dziś. Poczucie bezsilności, które towarzyszy mi w ciągu ostatnich kilku dni, w związku z sytuacją w Usnarzu było tym impulsem wtedy - zaczęła dietetyczka.
- Moi najwspanialsi Rodzice wychowali nas tak, że gdy widzimy, że ktoś potrzebuje pomocy, a ja wiem co zrobić, aby mu pomóc, działamy bez namysłu. Pod wpływem tamtego impulsu zaangażowałam się w długie staranie się o prawo pobytu humanitarnego dla Madiny i jej dzieci. Jako jej pełnomocnik uczestniczyłam w przesłuchaniach, wypełniałam dziesiątki dokumentów, kontaktowałam się z prawnikami i organizacjami pomagającymi cudzoziemcom. Poznałam przecudownych ludzi w Urzędzie ds. Cudzoziemców, którzy codziennie słuchają historii, które nie mieszczą się w głowie, które nie pozwalają spać, które powodują, że wymiotowałam z emocji i nerwów. I którzy są bezradni wobec zarządzeń naszej władzy. Ale każdego dnia rozpatrują wnioski o azyl (i wiele z nich odrzucają - to nie tak, że jak ktoś wjedzie czy wejdzie do naszego kraju, to zostanie na zawsze) - tłumaczy Błażejewska-Stuhr.
- Jak pokazał bieg @franeksterczewski i dzisiejsza wizyta księdza Lemańskiego mamy do czynienia z tak bezdusznymi, podłymi ludźmi, że tracę wiarę w człowieka - napisała szczerze, nawiązując do posła Franka Sterczewskiego, który biegiem próbował przekroczyć granicę, chcąc dostarczyć pomoc uchodźcom.
- „Dzieci z dworca Brześć" to rodziny uchodźców, którzy razem z bezdomnymi odwiedzają samotnych staruszków w domu opieki i wyprowadzają psy w schronisku. Nie zamieniłabym roku z Madiną i jej rodziną pod moim dachem na ani jedną minutę z katolickim politykiem, który zabrania podać wody i leków potrzebującym ludziom… - zapewniła stanowczo.
Pod jej wpisem błyskawicznie zaroiło się od komentarzy fanów, którzy nie mogli ukryć podziwu zachowaniem dietetyczki i jej męża.
Należy się Państwu ogromny szacunek i podziw za taką postawę. Szczerze podziwiam, jesteście wielcy!
Jesteście wspaniali. Ja również tracę wiarę w ludzi, ale to właśnie tacy ludzie jak Wy dają mi nadzieję. Nadzieję, że świat, w którym dorasta moja córka jeszcze ma przed sobą dobrą przyszłość
Kasieńko jesteś pięknym dobrym człowiekiem z wielkim sercem
- pisały poruszone ich gestem fanki.