W miniony wtorek, 31 sierpnia minęła 24 rocznica tragicznej śmierci księżnej Diany. Z tej okazji Stewart Pearce, który w latach 90. był jej nauczycielem emisji głosu, pokusił się o wspomnienie "królowej ludzkich serc" w wywiadzie dla Daily Mail.
Jak zapewnił, łączyła go z księżną bliska relacja, która dzieliła się z nim nawet najskrytszymi planami na przyszłość. Jak zdradził, Diana miała marzyć o przeprowadzce z dziećmi do Malibu w Stanach Zjednoczonych, gdzie planowała rozpocząć hollywoodzką karierę. Wbrew pozorom nie chciała jednak zostać jedną z wielu popularnych aktorek, a wolała stanąć po drugiej stronie kamery. Jak wynika ze słów Pearce'a, księżna "nie chciała być gwiazdą kina, lecz to kino tworzyć".
- Chciała wykorzystać swoje wpływy i rozpocząć produkcję filmów dokumentalnych, które byłyby powiązane z organizacjami charytatywnymi. Planowała spędzać w Hollywood sporo czasu. Zależało jej na tym, aby rozwijać się kreatywnie - wyjaśnił Pearce.
Jak dodał, księżna miała dostać propozycję zagrania w jednym z filmów Kevina Costnera.
- To nie było coś, czego Diana pragnęła. Była osobą niebywale kreatywną i uwielbiała sztukę, jednak to nie był jej kierunek. Wciąż pamiętam, jak wspominała, że Kevin chciał ją obsadzić w swoim filmie - mówił.
Co ciekawe, produkcją filmową planuje zająć się teraz syn Diany, książę Harry, który wraz z żoną Meghan Markle podpisał lukratywny kontrakt z Netfliksem, dla którego mają produkować filmy dokumentalne, fabularne, a także skierowane do młodszych widzów.
- Pragniemy skupić się na tworzeniu materiałów, które nie tylko informują, ale również niosą nadzieję - tłumaczyli, ogłaszając swoje plany.