Teresa Lipowska występuje w "M jak Miłość" od początku emisji serialu, a postać, w którą się wciela, jest jednym z filarów lubianej telenoweli. Rola seniorki rodu Mostowiaków zapewniła aktorce wielką sympatię widzów, którzy nie wyobrażają sobie serialu bez ulubionej bohaterki. Co jakiś czas pojawiają się jednak pogłoski, jakoby aktorka miała zamiar opuścić produkcję. W rozmowie z "Twoim Imperium" Lipowska postanowiła odnieść się do krążących plotek.
- To jest nieprawda. Ja już nie mam siły tego dementować. Jak można pisać, że odchodzę z serialu w momencie, gdy mój wątek jest bardzo ciepły i bardzo fajny? - ucięła Lipowska, dementując pogłoski.
Zaznaczyła, że jej postać jest niezwykle ważna dla producentów, którzy uważają Barbarę Mostowiak za "korzeń" serialu, a jej odejście z produkcji będzie równoznaczne z zakończeniem serialu.
- Producenci "M jak miłość" mówią, że nie wyobrażają sobie tego serialu beze mnie. Basia Mostowiak to jego korzeń — gdy mnie nie będzie, to znaczy, że serialu też nie będzie - stwierdziła stanowczo Lipowska.
Nie da się ukryć, że to właśnie rola seniorki rodu Mostowiaków przyniosła aktorce największą rozpoznawalność. Jak sama przyznała w jednym z wywiadów, była to jej pierwsza duża rola.
- Na początku byłam trochę stremowana. To był pierwszy serial, w którym grałam dużą rolę. Od razu wsiąknęliśmy w rodzinną atmosferę, która trwała bardzo długo. Później zaczęło się to troszeczkę rozwijać, zaczęły odchodzić od nas różne osoby – zmarł mój filmowy mąż, Wituś Pyrkosz, a rodzina zaczęła pękać - wyznała.
- Wszyscy myśleliśmy, że będzie sześć lub siedem odcinków. Później było ich 50, 100, a teraz jest ponad 1000. Mam nadzieje, że będzie ich drugie tyle - dodała Lipowska, najwyraźniej wciąż bardzo związana z serialem.